Pamięć i wyobraźnia to nieodłączne elementy ludzkiego doświadczenia – i jako takie często stają się też tematem filmów czy seriali. Bohaterowie przypominają sobie zdarzenia z przeszłości, fantazjują o rzeczach, które się nie wydarzyły, albo mieszają jedno z drugim, snując wyobrażenia o tym, że mogło być inaczej, niż było. Kwestia tego, jak pokazać wspomnienia i fantazje na ekranie jest ciekawym tematem – a w związku z tym, że odkryłam kilka perełek, które podchodzą do tematu bardzo kreatywnie, dziś przyjrzymy się tym motywom nieco bliżej. [W dalszej części analizuję obrazowanie pamięci i wyobraźni w kilku produkcjach – w przypadku niektórych z nich oznacza to spoilery].
Serial
Dziś co prawda nie poniedziałek, ale zróbmy sobie małą odsłonę cyklu #MARVELmonday, bo natchnęła mnie z rana refleksja nad zwiastunem zapowiedzianego na czerwiec serialu Ms. Marvel. O tym, kim jest nastoletnia Kamala Khan i dlaczego warto czytać o niej komiksy, pisałam szerzej tutaj, a dzisiaj przyjrzyjmy się bliżej supermocom dziewczyny – bo zwiastun sugeruje, że serial zamierza w tej materii sporo pozmieniać względem komiksów.
Finałowy odcinek drugiego sezonu Wiedźmina nosi bardzo zaskakujący tytuł: Rodzina. Nie wiem, w czyim umyśle zrodziła się ta koncepcja… ale to cokolwiek zastanawiające, zważywszy na kluczowe wydarzenia tego odcinka. Morderstwa. Zdrady. Nieufność. Demolowanie jadalni. A to wszystko jedynie w Kaer Morhen! Zaiste, to są wartości, które wszystkim kojarzą się z przykładnym życiem rodzinnym. Przyjrzyjmy się bliżej ósmemu (i na szczęście ostatniemu) odcinkowi, przy którym szczególnie #CierpięZaMilijony. [Tekst w oczywisty sposób zawiera spoilery].
Siódmy odcinek zatytułowany Voleth Meir to już niemal apogeum radosnej twórczości scenarzystów Wiedźmina w tym sezonie. Zgodnie z zapowiedzią z tytułu odcinka wracamy do wątku demonicy zwanej Bezśmiertną Matką – której knowania i podszepty wreszcie zbierają żniwo, a czarodziejki, które zawarły z nią pakt, dostają swoją dawkę cierpienia i desperacji. Tak, jak i ja tkwiąc przed ekranem. Tradycyjnie więc #CierpięZaMilijony i rozprawiam się z wymysłami scenarzystów w tym odcinku, który ma bardzo mało wspólnego z książkami Sapkowskiego – zobaczmy, co z tego wyszło! [Tekst w oczywisty sposób zawiera spoilery].
Kiedy jeszcze przed premierą sezonu ujawniono tytuły poszczególnych odcinków, szósty epizod zatytułowany Miły przyjacielu… wywołał we mnie szczególny entuzjazm. Od razu skojarzył mi się z moim absolutnie ulubionym fragmentem całego wiedźmińskiego cyklu, przy którym niezmiennie płaczę ze śmiechu – i rzeczywiście, odcinek mruga do mnie okiem, odwołując się akurat do tej sceny… ale jednocześnie robi mnie w balona, bo z tego przezabawnego fragmentu do serialu przedostały się zaledwie dwa słowa okraszone znaczącym spojrzeniem. Co w sumie nieźle podsumowuje to, jak cały ten sezon mnie traktuje (#CierpięZaMilijony). W każdym razie – przyjrzyjmy się bliżej odcinkowi, w którym Geralt po latach spotyka Yennefer, Ciri szybko się uczy, a Kaer Morhen (i nie tylko ono) zostaje napadnięte. [Tekst w oczywisty sposób zawiera spoilery].