Cios w plecy – Wiedźmin s. 2: serial vs książka – odcinek #5

by Mila

Piąty odcinek drugiego sezonu Wiedźmina po polsku nosi tytuł Odwrót, co jest średnio trafionym tłumaczeniem… Znacznie więcej sensu ma oryginalny tytuł Turn your back – który można czytać na co najmniej dwa sposoby zgrabnie komentujące to, co dzieje się w odcinku. Z jednej strony może to być wezwanie do tego, by bohaterowie porzucili obraną drogę – bo w tym epizodzie wielu z nich podejmuje trudne do przełknięcia przez fanów książki decyzje. Z drugiej zaś może być komentarzem do tego, że na tym etapie miarka się przebrała i serial już ostatecznie odwraca się do prozy Sapkowskiego plecami. Choć prawdopodobnie twórcy mieli na myśli to, że to bohaterowie masowo w tym odcinku odwracają się do siebie plecami i wbijają sobie w nie metaforyczne noże. Przyjrzyjmy się bliżej temu, co tu się wydarzyło… [Tekst w oczywisty sposób zawiera spoilery].

Odcinek rozpoczyna się sceną, w której kobieta zwana Lydią uwalnia z dwimerytowej celi tajemniczego czarodzieja i wysyła go z misją odnalezienia Ciri. Nie wiemy jeszcze, dla kogo pracuje i jaka kolejna siła włącza się w poszukiwanie dziedziczki cintryjskiego tronu, ale wiemy, że mocodawcą Lydii nie jest Nilfgaard – a czytelników książek Sapkowskiego na tożsamość pozostającego w ukryciu gracza może naprowadzić samo imię kobiety, która w książkach jest z nim bardzo powiązana (nie będę jednak zdradzać szczegółów, bo w serialu nadal byłby to spoiler). Przekonująco sportretowany przez Chrisa Fultona czarodziej Rience będzie się przewijał w wątkach pozostałych bohaterów, próbując namierzyć i pochwycić Ciri. Jego wątek miejscami jest całkiem blisko książki, gdzieniegdzie wyraźnie od niej odbiega, udaje się jednak utrzymać klimat postaci, która jest tajemnicza, niebezpieczna, mocno szemrana i działa na polecenie kogoś potężnego, kto bardzo chce pozostać w ukryciu. Książkowy Rience również siedział w cintryjskim lochu, choć znacznie krócej, niż zdaje się to sugerować serial, w młodości został wyrzucony ze szkoły dla czarodziejów, a potem przez jakiś czas był szpiegiem i zabójcą. Teraz jego misją jest zaś odnaleźć Ciri – a my będziemy się przyglądać temu, jak krzyżuje ścieżki z pozostałymi bohaterami, depcząc dziewczynie po piętach.

Kadr z drugiego sezonu serialu <em>Wiedźmin</em>, 2021.
Kadr z drugiego sezonu serialu Wiedźmin, 2021.

Przesłuchania i ucieczki – wątek Yennefer i Jaskra

Najpierw ścieżki Rience’a krzyżują się z Jaskrem. Na początku odcinka dostajemy powtórkę jednej ze scen z poprzedniego epizodu, teraz jednak patrzymy na nią z nieco innej perspektywy. Podczas gdy Jaskier daje koncert w knajpie, widzimy, że wśród publiczności obecny jest także Rience uważnie obserwujący barda i wsłuchujący się w jego piosenki o wiedźminie. Podobnie poznajemy Rience’a także w książce, choć tam koncert odbywa się nie w miejskiej karczmie, a pod świętym dębem Bleobherisem, o którym wspominałam w poprzednim tekście. Jaskier śpiewa tam piosenki znacznie bardziej istotne dla poszukiwań prowadzonych przez czarodzieja – o Geralcie, Yennefer i Dziecku Niespodziance, które w końcu odnajduje przeznaczonego sobie opiekuna. Prawdopodobnie i bez tak jawnych nawiązań do losów Ciri ukrytych w pieśniach Jaskra Rience i tak postanowiłby go przesłuchać jako najbliższego przyjaciela wiedźmina (i chyba taką wersję przyjmuje serial), ale w książce to fabuła piosenki staje się punktem wyjścia do prób przesłuchania barda. Rience najpierw próbuje tam udawać fana poety, który chce porozmawiać o inspiracjach dla jego twórczości – nachodzi go w okolicznym zamtuzie i próbuje wypytywać, ale Jaskier orientuje się, że coś jest nie tak i w dość spektakularnej scenie podejmuje próbę ucieczki znanym sobie tajnym wyjściem (książkowy Jaskier zawsze zna tajne i tylne wyjścia z zamtuzów i karczm, bo nieustannie ma z kimś na pieńku – zazwyczaj z mężami, ojcami i braćmi kobiet, z którymi romansuje, niekiedy też z konkurencyjnymi poetami, których zdarza mu się publicznie obsmarować albo okraść z rymu czy pieśni). Ostatecznie bard zostaje jednak złapany i Rience go przesłuchuje, porzucając wszelkie pozory.

Kadr z drugiego sezonu serialu <em>Wiedźmin</em>, 2021.
Kadr z drugiego sezonu serialu Wiedźmin, 2021.

W serialu Jaskier także zostaje złapany przez Rience’a, choć w nieco innych okolicznościach – tu znów dostajemy powtórkę sceny z poprzedniego odcinka, który kończył się rozbitą lutnią barda smętnie zdobiącą miejscowy port i Yennefer zastanawiającą się, czy ruszyć poecie na pomoc. Teraz widzimy, że czarodziejka rzeczywiście zeszła z płynącego do Cintry statku, tym samym rozstając się z Cahirem i elfami, i próbuje poszukiwać Jaskra w mieście, sama pozostając w ukryciu. Tymczasem Jaskier ma wątpliwą przyjemność poznać Rience’a. Przywiązany do krzesła bard jak zwykle dużo gada – w nawiązujących do dialogów z książek słowach próbuje zniechęcić swojego porywacza i udowodnić mu, że nie mają o czym rozmawiać.

Rience jednak straszy go ogniem wystrzeliwanym ze swoich palców, co ma dodatkowo podkreślić jego niebezpieczną naturę i wyjęcie spod prawa – wielokrotnie bowiem w tym serialu mówi się nam, że magia ognia jest zabroniona i niebezpieczna, dostajemy nawet sceny, w których podczas bitwy nilfgaardzcy magowie zostają unicestwieni, by stworzyć magiczne kule ognia, także i Yennefer zostaje w pewnym sensie „ukarana” utratą dostępu do magii za to, że podczas bitwy czerpała moc z płonącego wokół niej pożaru (a potem spaliła nilfgaardzkie wojska). Serial zdaje się kreować magię ognia na coś jednoznacznie złowrogiego, ale myślę, że warto byłoby zrobić tu pewne rozróżnienie, jakiego dokonuje książka. U Sapkowskiego to czerpanie mocy z żywiołu ognia jest piekielnie trudne i niebezpieczne dla próbujących tego magów, zwłaszcza niedoświadczonych – ogień, zgodnie ze swoją naturą, jest nieprzewidywalny, pochłania, konsumuje, może w pewnym sensie opanować, zniszczyć czy opętać korzystającą z jego mocy osobę, czego przykład widzimy w Czasie pogardy, gdy pewna postać znajduje się w dość desperackiej sytuacji i próbuje czerpać moc z ogniska (ale trzeba przyznać, że jest to też postać dość niezwykła, więc nie da się wykluczyć, że jej reakcja na czerpanie mocy z ognia jest jakoś wzmocniona czy zmieniona przez dodatkowe czynniki). Z drugiej strony jednak książkowi czarodzieje bez większego trudu i żadnych poniesionych szkód potrafią wyczarowywać ogień – rozpalić magią ognisko, zaatakować kogoś ognistą kulą, i robią to, korzystając z mocy zaczerpniętej z innych żywiołów. Samo wyczarowywanie ognia nie jest więc u Sapkowskiego niczym nadzwyczajnym czy złym, podchwytliwy staje się jedynie temat czerpania mocy z żywiołu ognia. Serial po prawdzie też się do tego odnosi, kiedy w jednej z kolejnych scen Rience robi Jaskrowi mały wykład o tym, że ogień jest zakazanym źródłem mocy, bo pochłania tych, którzy z niego czerpią. Ale z drugiej strony serial trochę też zdaje się porzucać rozróżnienie między czerpaniem mocy z ognia i wyczarowywaniem go, wrzucając to wszystko jednego worka. Być może uznano, że to będzie bardziej efektowne czy klimatyczne, a być może po prostu scenarzyści nie wierzyli w to, że widzowie będą w stanie wychwycić tego rodzaju subtelności.

Kadr z drugiego sezonu serialu Wiedźmin, 2021.
Kadr z drugiego sezonu serialu Wiedźmin, 2021.

Kiedy Rience więzi i przepytuje Jaskra, Yennefer szuka go po całym mieście i korzysta z pomocy kurtyzany, płacąc jej za zdobycie informacji o bardzie. Czekając na powrót informatorki, Yennefer po raz kolejny zmaga się z utratą mocy – widzi, jak mała dziewczynka (najpewniej półelfka) zostaje odebrana matce i pojmana przez żołnierzy. Czarodziejka chce pomóc, próbuje rzucić zaklęcie… ale nic się nie dzieje. Słyszy za to, jak telepatycznie przemawia do niej Przedśmiertna Matka, którą poznaliśmy w poprzednich odcinkach, obiecując przywrócenie jej mocy, jeśli tylko poprosi. Yen jednak wciąż się opiera, mimo że jej desperacja rośnie. Kurtyzanie nie udaje się dowiedzieć niczego o Jaskrze, ale radzi czarodziejce, by ta poszukała go w karczmach – i to chyba podsuwa Yennefer jakiś pomysł. Tymczasem Jaskier dzielnie znosi tortury (cokolwiek mniej dotkliwe niż w książce, gdzie był podwieszony za związane z tyłu ręce i grożono mu utratą władzy w dłoniach), mówiąc dużo, ale nie o tym, czego chce Rience. Próbuje przekonać czarodzieja, że wątki zawarte w jego piosenkach to wytwór jego wyobraźni, ten jednak nie daje się przekonać i z lekka przypala mu palce. W kluczowym momencie do pomieszczenia wpada Yennefer, udając pijaną żonę Jaskra (nie wiemy, jak go znalazła – no chyba, że mamy założyć, że Rience rzeczywiście trzyma go gdzieś w pobliżu karczmy). Yennefer ratuje poetę, plując alkoholem prosto w płomień, który Rience rozpala jej przed nosem – i tym samym przypala czarodziejowi twarz. W książce Rience również kończy ze spaloną twarzą, tam jednak czarodziejka rozprawia się z nim za pomocą magicznej kuli ognia posłanej w ślad za nim, gdy ten ucieka przez magiczny portal, po tym jak Yennefer zabiła dwóch jego pomocników.

Kadr z drugiego sezonu serialu Wiedźmin, 2021.
Kadr z drugiego sezonu serialu Wiedźmin, 2021.

Tak czy inaczej, Yennefer i Jaskier uciekają (tym razem gonieni przez ludzi żądnych nagrody za głowę elfiej wiedźmy), a poeta stwierdza, że powinni ostrzec Geralta, że szuka go jakiś tajemniczy czarodziej. Zostają jednak rozdzieleni, a Yennefer dostaje się w ręce straży i pozbawiona mocy nie może się uwolnić. Związana, bije się z myślami, podczas gdy głos demonicy znów ją kusi i obiecuje ratunek oraz odzyskanie mocy. Jaskier dowiaduje się, gdzie jest przetrzymywana i najpewniej zastanawia się, czy może coś zrobić… Ale Yennefer ostatecznie ulega podszeptom Bezśmiertnej Matki, recytuje zaklęcie i przenosi się do jej chaty w lesie. Czarodziejka chce zawrzeć układ z demonicą, a ta zaś podpowiada jej, że to Ciri jest kluczem do odzyskania jej magicznej mocy. I tak w tym odcinku Yennefer oficjalnie przechodzi na stronę czarnych charakterów (pewnie nie na zawsze, bo inaczej 90% jej dalszych książkowych losów nie nadawałoby się do adaptacji, ale jednak). A konsekwencje tej decyzji zobaczymy w kolejnych odcinkach.

Rywale na tropie – wątek Geralta i Istredda

Wątek Geralta również rozpoczyna się od nawiązania do sceny z poprzedniego odcinka, pod koniec którego widzieliśmy, jak wiedźmin zostaje teleportowany do pracowni Istredda, by poprosić go o pomoc w zbadaniu monolitu znajdującego się na terenie Cintry (i zniszczonego przez Ciri podczas jej ucieczki z miasta). Tym razem trafiamy jednak do jego pracowni na chwilę przed pojawieniem się wiedźmina i zastajemy Istredda pochylonego nad mapami i na zlecenie Fringilli Vigo próbującego opracować nowe trasy dla elfich uchodźców zmierzających do Cintry. Z jednej strony jest to ładne nawiązanie do jego motywacji, którą podzielił się z Yennefer w odcinku trzecim – rzeczywiście wybrał się do znajdującej się pod nilfgaardzkim panowaniem Cintry, by pomagać elfom. Z drugiej ta mała scena daje nam pewien wgląd w aktualną sytuację na Kontynencie – morski szlak do Cintry jest kontrolowany przez wojsko, rzeka Jaruga wylała i nie da się jej przekroczyć, Temeria na potęgę zbroi siebie i swoich lenników, Brokilon jest Brokilonem i lepiej się do niego nie zbliżać (w serialu Brokilon niestety nie wybrzmiał, przynajmniej jeszcze, jako aż tak niebezpieczne dla ludzi miejsce, choć ewidentnie Istredd między wierszami do tego nawiązuje). Rozważania czarodzieja zostają jednak przerwane przez niespodziewane pojawienie się wiedźmina, który prosi go o pomoc w zbadaniu monolitu – a ja przypominam, że cały wątek monolitów jest wymyślony przez scenarzystów serialu.

Kadr z drugiego sezonu serialu <em>Wiedźmin</em>, 2021.
Kadr z drugiego sezonu serialu Wiedźmin, 2021.

U Sapkowskiego spotkanie Geralta i Istredda, dwóch kochanków/partnerów Yennefer, wygląda zgoła inaczej i jest znacznie bardziej… melodramatyczne. Panowie nie współpracują ze sobą, nie mają wspólnego celu, wręcz przeciwnie – w opowiadaniu Okruch lodu obaj orientują się, że są rywalami, a Yennefer od lat krąży pomiędzy nimi, nie umiejąc i chyba nie chcąc wybrać jednego z nich. Ich pierwszą reakcją jest konfrontacja, zastraszanie rywala i szczeniackie przechwalanie się, który z nich bardziej zasługuje na czarodziejkę. W pewnym momencie panowie wręcz umawiają się na pojedynek. Drugą reakcją, po namyśle i rozmowach z Yennefer, która odmawia dokonania wyboru, jest rozpacz i nieudane, nazwijmy to, próby samobójcze – Geralt, wstawiony, bez miecza i sztyletu prowokuje okolicznych rzezimieszków, by go pobili, ale jego wiedźmińskie instynkty i odruchy biorą górę i wychodzi z sytuacji cało. Istredd z kolei staje do pojedynku z wiedźminem, dzierżąc miecz i nie chcąc walczyć magią – co z góry ustawia go na przegranej pozycji. Ostatecznie jednak do pojedynku nie dochodzi, a to Yennefer porzuca ich obu – nie umiejąc wybrać tylko jednego, nie chce być z żadnym z nich. Nie jest wykluczone, że w jakimś momencie serial jeszcze nawiąże do tego rodzaju wydarzeń, chociaż wydaje mi się to dość mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę, w jakim momencie kończy się ten sezon.

Póki co, Geralt jednak namawia Istredda, by ten pomógł mu zbadać monolit pod miastem – a my z ust czarodzieja dowiadujemy się, że stellacytowa skalna wieża pod Cintrą jest najstarszym tego typu obiektem na świecie. To ciekawa wskazówka… Bo biorąc pod uwagę to, jak z jednej strony serial wiąże Ciri i jej moc z monolitami i Koniunkcją Sfer, która sprowadziła na Kontynent potwory i istoty z innych światów, a z drugiej, jak wygląda drzewo genealogiczne dziewczyny i jaka krew płynie w jej żyłach, umieszczenie najstarszego monolitu pod Cintrą, gdzie od pokoleń rezydują jej przodkowie, nie jest takie zupełnie bez sensu. W kontekście książek i tego, jak tam porozmieszczane są na mapie przodkinie Ciri oraz jak odległa w czasie jest Koniunkcja Sfer, staje się to trochę bardziej skomplikowane, ale być może Netflix ma jakiś pomysł na powiązanie tego wszystkiego ze sobą – i nie jest wykluczone, że zobaczymy ten pomysł w serialu Wiedźmin: Rodowód Krwi, który ma się rozgrywać 1200 lat przed akcją obecnego serialu i opowiadać o Koniunkcji Sfer, erze elfów i początkach wiedźmińskiego cechu.

Kadr z drugiego sezonu serialu <em>Wiedźmin</em>, 2021.
Kadr z drugiego sezonu serialu Wiedźmin, 2021.

Wróćmy jednak do Istredda, który początkowo bierze wizytę Geralta za jakiś głupi żart, daje się jednak przekonać, widząc odcięty łeb nieznanego nauce potwora, który wiedźmin przyniósł ze sobą. Panowie ruszają na wycieczkę krajoznawczą na pola pod Cintrą, po drodze rozmawiając o monolitach. Istredd twierdzi, że monolity są niezniszczalne, i ewidentnie trudno mu sobie wyobrazić siłę, która byłaby w stanie je powalić, a tym bardziej rozłupać – co ma nam dać jakieś pojęcie o poziomie magicznej mocy, jaką Ciri jest w stanie z siebie wykrzesać, kiedy czuje się zagrożona. Dowiadujemy się też, że królowa Calanthe nie dopuszczała magów do badania monolitu stojącego pod Cintrą. To może być po prostu kolejna już w serialu aluzja do tego, iż Cintra od dawna stroniła od magów… Ale w obliczu coraz jaśniej rysującego się drzewa genealogicznego cintryjskiego rodu i krążącej w rodzinie mocy, trudno nie zadać sobie pytania, czy i co Calanthe mogła wiedzieć o swoich (także elfich) korzeniach i związkach rodziny z magią (oraz najwyraźniej monolitami). Sugestia, że Calanthe mogła coś jednak wiedzieć, powraca zresztą pod koniec odcinka w rozważaniach Istredda – który po wszystkich opisanych poniżej wydarzeniach zaczyna zadawać sobie pytania na temat królewskiego rodu Cintry… a owoce tej ciekawości zobaczymy w kolejnym odcinku.

Tymczasem jednak Geralt i Istredd zostają zatrzymani przez nilfgaardzki patrol – i muszą się z nim rozprawić siłą, bo żołnierze nie chcą uznać glejtu wystawionego czarodziejowi przez Fringillę Vigo. Więcej już nie niepokojeni panowie docierają do czegoś bardziej zdumiewającego nawet niż zniszczony monolit – ogromnego pęknięcia w ziemi, na którego dnie znajdują resztki stellacytowej skały. Obaj są zdziwieni. Odnalezione zjawisko zaprzecza wszelkiej naukowej wiedzy posiadanej przez Istredda, Geralt zaś spodziewał się jakichś śladów potworów w pobliżu monolitu, ale ich nie znajduje. Postanawiają zejść na dół, by przyjrzeć się temu bliżej.

Kadr z drugiego sezonu serialu <em>Wiedźmin</em>, 2021.
Kadr z drugiego sezonu serialu Wiedźmin, 2021.

Na dnie jednak również nie ma śladu potworów, jest jedynie roztrzaskany stellacyt. Istredd zaczyna teoretyzować i podważać swoją dotychczasową wiedzę – może monolity nie są pozostałością po Koniunkcji Sfer, może są przekaźnikami, które, przy współudziale ogromnej magicznej mocy, pozwoliły potworom na przemieszczanie się pomiędzy światami? Według Istredda monolity na całym świecie się ze sobą „komunikują”, wibrując i przekazując energię. Wspólnie panowie dochodzą do wniosku, że monolity są bramami, przez które potwory przedostają się na Kontynent z innych światów (a my domyślamy się, że dzieje się to w momentach, kiedy Ciri w niekontrolowany sposób używa silnej mocy). Istredd próbuje wypytywać Geralta, skąd wiedział o związkach potworów z monolitami, ten jednak zbywa jego próby. Zamiast tego nagle w rozmowie orientują się, że obaj znają Yennefer – a z ich intensywnych spojrzeń możemy wnioskować, że obaj są wyjątkowo domyślni i rozumieją, że ten drugi też ją kiedyś kochał. Być może to ma nam wystarczyć za mrugnięcie okiem do czytelników opowiadania, o którym wspominałam wcześniej… W każdym razie, Geralt w końcu dowiaduje się, że Yennefer nadal żyje. Pogawędki o Yennefer przerywa jednak wołanie Ciri, które za sprawą magii Geralt słyszy aż w Cintrze (więcej o jego powodach w dalszej części tekstu), monolit zaś ożywa, a jego kawałki formują potwora, który ulatuje w dal – jak domyśla się Geralt: w kierunku Ciri. Wiedźmin prosi zadającego mnóstwo pytań Istredda, by ten wyczarował portal (i w domyśle: przeniósł go w pobliże Kaer Morhen – rozumiem, że sytuacja wymaga szybkiego działania, ale znowu kwestia dyskrecji w sprawie wiedźmińskiej siedziby jest tu podana pod wątpliwość). Następnym razem zobaczymy go więc, jak będzie ratował Ciri przed konsekwencjami jej własnych decyzji (oraz decyzji dorosłych wokół niej).

Sen o przeszłości – wątek Ciri, Triss i Vesemira

Tymczasem w Kaer Morhen Ciri nadal wytrwale ćwiczy na wahadle i innych treningowych wiedźmińskich przyrządach. Triss próbuje ją namówić na lekcję magii, ale dziewczyna zdaje się bardziej zaaferowana machaniem mieczem – ku zadowoleniu Vesemira, który ewidentnie uznał, że jego misją jest odtworzenie dawnej świetności wiedźminów dzięki płynącej w żyłach Ciri Starszej Krwi (która, jak chcą nas przekonać scenarzyści serialu, miała być pierwszym mutagenem stosowanym do przemiany ludzi w wiedźminów). Vesemir ściera się w tej kwestii z Triss, która nie jest zachwycona jego pomysłami ani perspektywą potraktowania Ciri jak obiektu doświadczalnego. Kiedy Ciri kończy trening i wraca do zamku, Vesemir chwali jej postępy, sam zaś jak urzeczony słucha tego, jak dziewczyna opowiada o tym, że chce walczyć i że powinna była pojechać z Geraltem do Cintry. To przeważa szalę. Vesemir decyduje się powiedzieć dziewczynie o swoim odkryciu. Zaczyna od małego wykładu o tym, jak Koniunkcja Sfer sprowadziła do tego świata potwory – i jak czarodzieje około 300 lat temu stworzyli wiedźminów, by chronili ich przed potworami (tu znowu jest zagwozdka – jak serial o Koniunkcji Sfer chce opowiadać o powstaniu wiedźminów, skoro te wydarzenia dzieli jakieś 900 lat wg danych serialowych, a 1200 wg danych książkowych – czyżbyśmy znów mieli tam dostać kilka linii czasowych?). Vesemir opowiada jej o Starszej Krwi płynącej w jej żyłach i o tym, że dziewczyna jest nadzieją na stworzenie nowych wiedźminów. Prosi o fiolkę jej krwi – Ciri zaś się zgadza, ale pod warunkiem, że to ona zostanie pierwszą stworzoną w ten sposób wiedźminką. Vesemira ta decyzja w pierwszej chwili szokuje, widzimy, że przypomina sobie drastyczne sceny z procesów mutacji, jakie obserwował w młodości, i mówi dziewczynie, że nie podejmie takiego ryzyka z córką Geralta i kimś, na kim wszystkim w zamku zależy. Dziewczyna jednak nie ustępuje i udaje jej się przekonać starego wiedźmina, by pozwolił jej spróbować i dla odmiany zrobić coś dobrego, a nie tylko sprowadzać na wszystkich wokół nieszczęście. Najwyraźniej Ciri ma wybitne zdolności przekonywania (albo Vesemir waha się tylko dla zasady) – w kolejnej scenie widzimy już bowiem, jak Triss przygotowuje mutageny przy użyciu pobranej od dziewczyny krwi.

Kadr z drugiego sezonu serialu <em>Wiedźmin</em>, 2021.
Kadr z drugiego sezonu serialu Wiedźmin, 2021.

Nie jest tajemnicą, że ten wątek nie należy do moich ulubionych. Owszem, w książkach Ciri niejednokrotnie powtarza, że chce zostać wiedźminką – ale to mała dziewczynka, której nie traktujemy pod tym względem zupełnie poważnie, zwłaszcza, że wkrótce później przechodzi w fazę pod tytułem „chcę zostać czarodziejką”. Odbieramy to raczej jako deklarację przynależności do wiedźmińskiej rodziny, aspirację do bycia kimś podobnym do przybranego ojca i chęć walki za siebie i słabszych. Z Krwi elfów dowiadujemy się, że w momencie, gdy Ciri przebywa w Kaer Morhen, od 25 lat nie tworzy się tam nowych wiedźminów – a zmierzająca do zamku Triss snuje rozważania o tym, że wiedźmini gdzieś w swoich tajnych podziemiach pewnie nadal posiadają potrzebne substancje, zatracili jednak umiejętność korzystania z nich, bo brakuje im maga, który czuwałby nad przemianami i na nowo opracował recepturę. Czy to tylko pogląd Triss, czy stan faktyczny, w zasadzie nie wiadomo – ale pewnym jest, że nikt tam nawet nie myśli o tworzeniu nowych wiedźminów. Jeśli taka możliwość istnieje i wystarczyłoby jedynie poprosić o pomoc choćby Triss, to Vesemir z jakichś względów świadomie decyduje się tego nie robić. Tym bardziej trudno mi sobie wyobrazić, żeby poczciwy wujek Vesemir podejmował takie ryzyko i poddawał eksperymentom, które przeżywa jedynie ułamek dzieci, dziewczynkę będącą dla Geralta jak córka, a dla niego samego jak ktoś na kształt wnuczki. Rozumiem, że w świecie netflixowego wiedźmina Vesemir może mieć obsesję na punkcie tworzenia wiedźminów, zwłaszcza, że najpierw przeżył pogrom w Kaer Morhen, a teraz patrzy, jak kolejni jego podopieczni giną… Ale jego decyzje tak daleko odjeżdżają od postaw książkowego Vesemira, że trudno mi się z tym wątkiem pogodzić.

Kadr z drugiego sezonu serialu <em>Wiedźmin</em>, 2021.
Kadr z drugiego sezonu serialu Wiedźmin, 2021.

W serialu resztki rozsądku zachowuje jeszcze Triss – przygotowując mutageny, nie spodziewała się, że będą użyte na Ciri. Próbuje przekonać dziewczynę, że to nie jest dobry pomysł, że są inne, lepsze sposoby, by poznać siebie i znaleźć swoją drogę, niż ryzykować bardzo bolesną śmierć. Proponuje magiczny rytuał, dzięki któremu zajrzy w najgłębsze zakamarki nieświadomości Ciri, poszukując genetycznych wspomnień i informacji o tym, skąd pochodzą jej moce. Ciri się zgadza, zaglądamy więc do jej głowy i dostajemy kilka ważnych wskazówek na temat jej tajemniczego pochodzenia. W wizjach, jakich doświadczają Ciri i Triss, mijamy wiedźminów, elfa Darę i królową Calanthe, zagłębiając się coraz bardziej w przeszłość. Widzimy wywołującego w Ciri przestrach Cahira, jej dziecięcych towarzyszy zabaw, wreszcie Ciri znajduje swoją matkę – a Triss orientuje się, że zaklęcie nie działa tak, jak powinno, bo Pavetta zdaje się je widzieć i z nimi kontaktować, a nie być tylko wspomnieniem. Warto zauważyć, że w najbardziej bezpośredni kontakt z Ciri wchodzą tylko te postacie, które są przodkiniami Ciri i o których wiemy, że posiadały magiczną moc. W dalszej części wizji jesteśmy świadkami sceny z dzieciństwa Ciri, z dnia, w którym jej rodzice zginęli na morzu. Widzimy, jak przed wyjazdem spierają się o przepowiednię (czy raczej miks przepowiedni Itliny i klątw rzuconych przez Larę Dorren, a potem Falkę, o zrodzonym ze Starszej Krwi Mścicielu, za sprawą którego świat najpierw, umrze, a potem się odrodzi – w książkach te trzy elementy się ze sobą mieszają, także dlatego, że mieszają się w świadomości mieszkańców Kontynentu). Ojciec Ciri mówi, że nie ma znaczenia, czy to tylko przepowiednia i czy dziewczynka do niej pasuje, wystarczy, że ludzie w tę przepowiednię uwierzą, a będą chcieli ją zgładzić. Słyszymy, jak jakaś moc zaczyna wzywać Ciri, a gdy dziewczyna za nią podąża, widzimy kwiaty Feainnewedd rosnące wszędzie wokół (a jak już wiemy, rosną tylko tam, gdzie została przelana Starsza Krew) i trafiamy na scenę śmierci Lary Dorren z dzieckiem na ręku (a wizja zaczyna się przeplatać z migawkami spod monolitu z wątku Geralta, żebyśmy nie mieli żadnych wątpliwości, że to wszystko jakoś się ze sobą łączy). W scenie z Larą jak echo wraca historia elfiej wojowniczki, którą Ciri usłyszała od Nivellena w pierwszym odcinku drugiego sezonu – o tym, jak zakochała się w ludzkim czarodzieju. Według danych z książki, oboje mieli nadzieję na zjednoczenie zwaśnionych ras, ich związek nie został jednak zaakceptowany, zwłaszcza przez ludzi, zginęli więc na skutek skrytobójczego zamachu – na świat zdążyła jednak przyjść ich córka Riannon, przysposobiona potem przez królową Redanii, Cerro. Tymczasem w wizji Ciri w serialu, Lara Dorren, chwytając Triss za gardło, zapowiada swojej córce, że zamiast zjednoczyć rasy ludzi i elfów, w zamian za krzywdy, jakie jej wyrządzono, zniszczy je – jest to nawiązanie do książek, według których umierająca Lara rzuciła klątwę na królową Cerro, kiedy ta odmówiła rannej elfce pomocy, ostatecznie jednak po śmierci Lary dręczona poczuciem winy królowa przygarnęła jej córkę. W serialowej wizji Ciri postać Lary zlewa się z przepowiednią Itliny, zresztą za chwilę widzimy, jak elfka zaczyna ją recytować. Całości dopełnia wizja Dzikiego Gonu pędzącego w chmurach prosto w stronę Ciri. Dziewczyna w końcu podejmuje próbę wyrwania się z transu, wołając na pomoc Geralta – a moc, jaka kryje się w tym wezwaniu, sprawia, że wiedźmin słyszy ją przy monolicie w Cintrze (a sam monolit również zaczyna reagować). Ostatecznie obu kobietom udaje się wyrwać z transu, a Triss wpada w przerażenie na myśl o tym, czym jest lub może się stać Ciri. W pewnym sensie spełniają się więc słowa ojca dziewczyny – wystarczy, by uwierzono, że to ona jest Ziarnem, które wybuchnie płomieniem i z którego na gruzach starego świata wyrośnie nowy, a inni będą się jej bać i kto wie, jakimi sposobami będą próbowali ją powstrzymać.

Kadr z drugiego sezonu serialu <em>Wiedźmin</em>, 2021.
Kadr z drugiego sezonu serialu Wiedźmin, 2021.

Tutaj serialowa Triss skręca w stronę, której bym się nie spodziewała – bo o ile w książkach była dla Ciri jak starsza siostra i zarzekała się, że nikomu nie zdradzi nic na jej temat, po tej wizji w serialu jest nią głęboko przerażona i to przerażenie pcha ją ku kontrowersyjnym działaniom, jakie zobaczymy w dalszej części sezonu. Jeśli zaś chodzi o samą wizję, w książkach Triss również wprowadza Ciri i siebie w trans, by wybadać zdolności dziewczyny – ale tam wizja jest krótsza, bardziej enigmatyczna i mniej treściwa, choć rzeczywiście pojawia się w niej przepowiednia Itliny. Jakaś moc przemawiająca przez Ciri nazywa wtedy dziewczynę Białym Płomieniem, od którego zajmie się i spłonie świat, oraz Starszą Krwią, która zostanie skalana, kiedy nadejdzie Czas Końca. Po tym wszystkim Triss nie wpada jednak w przerażenie i nie ucieka donosić Kapitule Czarodziejów, a zostaje w Kaer Morhen i w miarę swoich możliwości przez resztę zimy pomaga Ciri uczyć się panowania nad jej zdolnościami. Serial zaś upakował nam w tej wizji mnóstwo informacji, które mają nam potwierdzić wyjątkowy status Ciri jako potomkini Lary Dorren, nosicielki nie tylko krwi elfów, ale Starszej Krwi, pewnego szczególnego zestawu genów i zdolności, który zrozumiemy lepiej na dalszym etapie opowieści, i jako osoby, o której zdają się mówić przepowiednie, różnie interpretowane przez różne grupy interesu – niezmiennie stawiające Ciri w pozycji zagrożenia ze strony wszystkich, którzy mogą chcieć ją zniszczyć lub wykorzystać.

Zaskakująca reakcja serialowej Triss nie pomaga Ciri – dziewczyna jest przekonana, że tym bardziej musi porzucić tę tajemniczą część siebie, która napawa ją strachem, przejść Próby i zostać wiedźminką (albo umrzeć, próbując). Być może ma nadzieję, że to uchroni świat przed zniszczeniem, jakie wszyscy jej przepowiadają, a może po prostu w ten sposób próbuje uciec przed rzeczami, które ją przerastają. Dziewczyna biegnie do Vesemira i prosi go, by natychmiast poddał ją Próbie Traw – a ten jakby tylko na to czekał. Ciri zostaje więc przypięta pasami do stołu (czy ktokolwiek poinformował ją o możliwych skutkach tego zabiegu – śmierci, katatonii, niemal pewnej bezpłodności?). Igła już ma się wbić w jej żyłę, kiedy nagle sytuację ratuje przybycie Geralta (i dzięki Melitele, bo serial o Ciri po mutacjach to już naprawdę byłby srogi fanfik). Wiedźmin dość brutalnie przerywa procedurę, a w sprzeczce, jaka wywiązuje się między nim i Ciri, dostajemy odrobinę więcej motywacji dziewczyny: chodzi jej o ucieczkę przed przeszłością, emocjami, strachem, poczuciem winy, nękającymi ją wspomnieniami. Najwyraźniej Ciri jest przekonana, że stanie się wiedźminką i przestanie cokolwiek czuć – a w bonusie jeszcze będzie potrafiła się obronić przed absolutnie każdym, kto chciałby jej zrobić krzywdę. Geralt, niczym kochający tatuś i początkujący terapeuta, tłumaczy dziewczynie, że to tak nie działa i że nie da się w ten sposób uciec przed samą sobą. Prosi, by poszła się spakować – zupełnie jakby rozczarowany postawą Vesemira i jego brakiem odpowiedzialności natychmiast chciał ją wywieźć jak najdalej od niego. Wiedźmini nie odzywają się do siebie ani słowem – a ich milczenie mówi dużo więcej, niż mogłyby powiedzieć wzajemne wyrzuty i pretensje.

Nowe porządki – wątek Nilfgaardu

Pod koniec odcinka dostajemy jeszcze sceny z okupowanej przez Nilfgaard Cintry. Widzimy Cahira, który już niemal dopływa do miasta, widzimy też Fringillę i Francescę, które zapewniają się o wzajemnym partnerstwie – z niejakim zdumieniem odkrywając, jakie to uczucie, na równi z inną kobietą podejmować najważniejsze decyzje. Ta sielanka (i zapowiedź powstania Loży Czarodziejek) ma się jednak wkrótce skończyć, bo jak widzimy w kolejnej scenie, Cahir dociera do miasta wraz z elfimi uchodźcami, i nie jest szczęśliwy z powodu tego, jak jest traktowany, ani jakie na miejscu panują porządki. Ale konsekwencje takiego stanu rzeczy zobaczymy już w kolejnym odcinku!

Jak się pewnie domyślacie, choćby po tytule tego tekstu, piąty odcinek sezonu był jednym z tych, przy których szczególnie często pokrzykiwałam na telewizor przy użyciu słownictwa, jakiego nie powstydziłby się niejeden krasnolud. Ale nie tylko ja dostałam cios w plecy – Geraltowi zafundował go Vesemir, głupio ryzykując życiem jego córki, Triss za chwilę zafunduje cios w plecy Ciri, donosząc o niej czarodziejom, Yennefer właśnie zadaje cios samej sobie, Ciri i Geraltowi, zawierając kosztem dziewczyny pakt z demonicą, nawet Cahir orientuje się, że jego zaufana czarodziejka przejęła władzę w Cintrze i zaprowadza swoje porządki. Po tylu ciosach człowiek ma nadzieję, że następny odcinek będzie nieco lżejszy… i rzeczywiście pod niektórymi względami tak będzie. Ze swojej strony mogę zaś obiecać, że w analizie szóstego odcinka przytoczę wam mój prawdopodobnie ulubiony fragment całego wiedźmińskiego cyklu, przy którym niezmiennie płaczę ze śmiechu. Do następnego razu!

Przeczytaj także: