Znów mam ostatnio chrapkę na opowieści detektywistyczne – i to takie o amatorkach biorących sprawy w swoje ręce i zawsze o trzy kroki wyprzedzających inspektorów lokalnej policji. Ten typ opowieści to prawdziwy miód na moje serce – dlatego dziś chcę się z wami podzielić czterema niezawodnie poprawiającymi humor (i nie do końca poważnymi) opowieściami o dociekliwych kobietach na tropie zbrodni.
kryminał
Przed wami Perry Mason – najsłynniejszy amerykański detektyw… o którym w Polsce prawie nikt nie słyszał. Za oceanem detektyw-adwokat Mason to legenda porównywalna z Sherlockiem Holmesem czy Herkulesem Poirot. Powołany do życia w latach trzydziestych XX wieku przez pisarza Erle’a Stanleya Gardnera, Perry Mason jest bohaterem ponad osiemdziesięciu książek, wielu filmów i kilku seriali, a historie o nim uważane są za początek gatunku telewizyjnych procedurali. Szał na Perry’ego Masona z jakichś względów do tej pory omijał Polskę… ale jest okazja go nadrobić za sprawą nowego miniserialu od HBO.
Pierwsza polska produkcja Netflixa opowiadająca alternatywną historię naszego kraju zbiera straszne cięgi od krytyków – trochę mnie to zasmuciło, więc postanowiłam poszukać jednak jakichś jej zalet. Trochę mi to zajęło. Nie obyło się bez wsparcia grzańca galicyjskiego. Już prawie myślałam, że nie podołam… Ale udało się. Przed wami wszystkie 8 zalet serialu 1983:
Chcecie wiedzieć, co robiłam w weekend? W jeden niedzielny wieczór pochłonęłam cały sezon wyprodukowanego przez BBC serialu Bodyguard ze znanym z Gry o Tron Richardem Maddenem w roli głównej. Teoretycznie nie powinno być w tym nic dziwnego, bo a) kocham brytyjskie seriale i b) Bodyguard zbiera bardzo optymistyczne recenzje… Ale chociaż trudno było się od tego serialu oderwać, to jednak przez pół wieczoru zastanawiałam się, skąd wzięły się AŻ TAK POZYTYWNE opinie…
Dziś mała powtórka z rozrywki – opowiem wam o Ultraviolecie, polskim serialu kryminalnym z 2017 roku, który zaskoczył mnie podwójnie. Po raz pierwszy, kiedy okazało się, że mimo ciekawego pomysłu i genialnej wprost obsady kompletnie się nie udał… A po raz drugi, kiedy mimo dość marnego wykonania naprawdę świetnie się go oglądało.
Jeśli jeszcze nie znacie profesorowej Zofii Szczupaczyńskiej – czas to nadrobić! A jest co nadrabiać, bo niedawno ukazał się już trzeci tom przygód amatorki spraw tajemniczych i zbrodni niesłychanych. Seans w Domu Egipskim, tak jak i poprzednie dwie odsłony osadzonej w XIX-wiecznym Krakowie serii kryminałów, wciąga i zachwyca iście galicyjską, mieszczańską atmosferą.
Wielbiciele kryminalnych seriali z pewnością ucieszą się na wieść, że oferta Netflixa niedawno poszerzyła się o nowy brytyjski tytuł. W końcu Brytyjczycy jak nikt inny potrafią kręcić dobre i mądre kryminalne seriale. 4-odcinkowy miniserial Collateral, bo to o tej produkcji mowa, świetnie wpisuje się w tę tradycję.
Pamiętacie Jonasa Winnera, o którego bestsellerowej Celi pisałam kilka miesięcy temu? Właśnie na polskim rynku ukazuje się jego kolejna powieść Murder Park. Park Morderców. Jeśli na okładce Celi zaintrygowała was maszynka do mięsa, tutaj z pewnością zwrócicie uwagę na niecodzienne zestawienie morderczego tytułu z diabelskim młynem i elementami parku rozrywki… Właśnie taką scenerię wybrał Winner dla swojego nowego thillera – a to, w jaki sposób ją wykorzystał, jest zaiste intrygujące.
Klimatyczne uliczki Londynu, świetny tekst jednej z najbardziej popularnych pisarek świata, ładni aktorzy i prywatny detektyw w długim płaszczu – czy to nie brzmi jak przepis na dobry serial? Możecie się przekonać, szukając na BBC powtórek pierwszego sezonu Strike’a – ekranizacji detektywistycznej serii powieści Roberta Galbraitha szerzej znanego jako J.K. Rowling.
Kiedy aktorzy postanawiają spróbować swoich sił po drugiej stronie kamery i dla odmiany wyreżyserować film, kusi mnie, żeby skomentować to słowami, że te ich próby są jak hazard – i rzadko kiedy przynoszą spektakularną wygraną. To powiedziawszy, porozmawiamy dzisiaj o filmie wyreżyserowanym i napisanym przez aktora z naszego własnego podwórka: o Prostej historii o morderstwie Arkadiusza Jakubika. Nie jest to co prawda reżyserski debiut aktora, ale chyba nieźle ilustruje tezę, że warto się trzymać w życiu tego, w czym się jest najlepszym.