W najnowszym odcinku Przeglądu Kobiecego Kina, czyli cyklu, w którym opowiadam o kinie tworzonym przez kobiety, tematem będą filmy o aborcji. Nie jest to wybór przypadkowy – wkrótce w polskim parlamencie będą się decydować losy kilku projektów liberalizujących prawo do aborcji w naszym kraju (aktualnie jedno z najbardziej restrykcyjnych w Europie). To więc dobra okazja do tego, by przyjrzeć się tematowi – i temu, jak wybrzmiewa on w kinie. Znajdziecie tu filmy oddające głos kobietom i ich doświadczeniom z aborcją, przede wszystkim w warunkach, w których mają do niej utrudniony dostęp – a także opowieści o aktywistkach i grupach pomocowych, które w zastępstwie państwa odmawiającego kobietom wsparcia organizują dla nich pomoc. Nie zabraknie też dokumentów pokazujących, jak prawo aborcyjne zmieniało się innych krajach i jakie towarzyszyły temu emocje i dyskusje. Filmy fabularne i dokumenty, w kostiumie z epoki i zupełnie współczesne, przytłaczające i podnoszące na duchu – wybrałam dla was filmy, których reżyserki bardzo różnie podchodzą do tematu, ale łączy je jedno: wiara w prawo wyboru przysługujące kobietom.
feminizm
W najnowszym odcinku Przeglądu Kobiecego Kina, czyli cyklu, w którym opowiadam o filmach reżyserowanych przez kobiety, porozmawiamy o… inspirujących kobietach. Wybrałam 10 filmów o postaciach, które są dla mnie ważne, które mnie inspirują albo w taki czy inny sposób na pewnym etapie ich historia mnie zaciekawiła. Siłą rzeczy w zestawieniu znalazły się więc przede wszystkim filmy biograficzne – ale pojawi się i jeden dokument. Od naukowczyń po aktywistki, od artystek po skłonne do poświęceń osoby wielkiej odwagi – oto 10 inspirujących kobiet i filmowe opowieści o nich:
Od początku istnienia Literackiej Nagrody Nobla uhonorowano nią 119 osób (dane na rok 2022) – czy wiecie, że wśród nich tego zaszczytu dostąpiło zaledwie 17 kobiet (dane na 2022)?* W tym tekście postaram się krótko zarysować prawdopodobne przyczyny takiej dysproporcji… i przedstawię wam sylwetki 17 wspaniałych pisarek, po których twórczość zdecydowanie warto sięgnąć!
W tym miesiącu w ramach Przeglądu Kobiecego Kina, w którym opowiadam wam o filmach kręconych przez kobiety i ciekawej perspektywie, jaką oferują, bierzemy na warsztat kino zemsty – czyli ten charakterystyczny, przynoszący dziką satysfakcję gatunek kina, w którym skrzywdzone przez kogoś osoby biorą sprawy w swoje ręce i wymierzają (nierzadko bardzo krwawą) sprawiedliwość swoim oprawcom. To ten specyficzny rodzaj opowieści, przy których na chwilę rozluźniamy nasze moralne zasady i cieszymy się z patrzenia na to, jak niesłusznie albo wręcz brutalnie potraktowana osoba sama zadaje innym ból – bo czujemy, że racja jest po jej stronie, nawet jeśli jej metody i sposób działania są raczej dyskusyjne. Bohaterowie i bohaterki tego typu filmów załatwiają sprawy sami i po swojemu, bo muszą działać natychmiast, nie mogą liczyć na wsparcie z zewnątrz, utracili wiarę w organy ścigania i system sprawiedliwości albo po prostu tak bardzo przepełnia ich gniew, że chcą osobiście wymierzyć karę i przy okazji wyładować emocje. A patrzenie na to, jak to robią, przynosi widzom pewien rodzaj nieco perwersyjnej przyjemności – a niekiedy i katharsis, kiedy bohaterka (bo to dotyczy zwłaszcza postaci z grup systemowo dyskryminowanych albo powszechnie spotykających się z określonym rodzajem krzywdy) doświadcza czegoś podobnego do nas i niejako zastępczo za nas wymierza sprawiedliwość i rozładowuje emocje. Punktem wyjścia dla kina zemsty zawsze jest jakiś rodzaj krzywdy i cierpienia – a w związku z tym, że większość spośród 10 wybranych przeze mnie filmów w centrum stawia kobiece doświadczenia, muszę tutaj zrobić jeden wielki zbiorczy trigger warning i ostrzeżenie: wielokrotnie w tym zestawieniu będą się pojawiać tematy związane z przemocą, także domową, seksualną czy skierowaną wobec nieletnich. Będzie też krwawo i brutalnie – ale na końcu zawsze satysfakcjonująco!
Są dwie rzeczy, których możecie o mnie nie wiedzieć. Pierwsza: straszliwie zazdroszczę pracy programerom festiwali filmowych – zawodowo oglądać filmy, wyszukiwać te najciekawsze, tworzyć z nich sekcje tematyczne i pokazywać widzom perełki, na które inaczej mogliby nigdy nie trafić… To brzmi jak praca marzeń. Druga rzecz: do szewskiej pasji doprowadza mnie pełne ignorancji gadanie o tym, że kobiety nie dostają Oscarów za reżyserię, bo jakoby nie kręcą dobrych filmów. I o tym, że przeciętna osoba nie potrafi wymienić więcej niż trzech reżyserek dlatego, że kobiety jakoby nie interesują się tworzeniem kina. Mogłabym walczyć z tą ignorancją, przywołując statystyki i rozwodząc się nad kulisami finansowania filmów i ich kampanii promocyjnych… Ale mam lepszy pomysł. Po prostu będę wam opowiadać o kinie tworzonym przez kobiety. Z połączenia tych dwóch rzeczy, których właśnie się o mnie dowiedzieliście, powstaje Przegląd Kobiecego Kina – cykl wpisów, w którym co miesiąc wybiorę dla was temat przewodni i polecę wam po 10 wybranych filmów nakręconych przez kobiety. Będą to filmy różnorodne i inspirujące, ciekawe pod względem formy i treści, oferujące nieoczywistą, wartościową perspektywę, czasem bardziej artystyczne, a czasem będące świetną rozrywką – i takie, które z różnych względów chwyciły mnie za serce. Wybór będzie bardzo subiektywny, ale też do pewnego stopnia ograniczony dostępnością – zależy mi na tym, żeby realnie i legalnie można było do tych filmów dotrzeć i po prostu je obejrzeć, bez kombinowania ani czekania, aż wypłyną na jakimś niszowym festiwalu. W pierwszym odcinku, żeby zainspirować nas do wspólnego podążenia tą filmową drogą, biorę na warsztat właśnie kino drogi.
Opowieść Podręcznej to głośna dystopia autorstwa Margaret Atwood o autorytarnym, ultrareligijnym reżimie zbudowanym na niewolnictwie i wyzyskiwaniu kobiet. Choć na pierwszy rzut oka mroczny świat ukazany w powieści może się wydawać odległą, brutalną fantazją, pełną nieprawdopodobnych okrucieństw, to Opowieść Podręcznej jest znacznie mocniej osadzona w realnej rzeczywistości, niż chcielibyśmy sądzić. Margaret Atwood nie zamierzała epatować wymyślonym cierpieniem – a raczej pokazać świat, jakim jest, i ostrzec przed tym, jaki może być. Dlatego też bardzo dbała o to, by wydarzenia i wątki, które pojawiają się w jej książkach i nakręconym na ich motywach serialu, miały swój precedens w historii. I właśnie temu przyglądam się w poniższym tekście – prześledzimy w nim realne wydarzenia i postaci, które stały się inspiracją dla świata przedstawionego w Opowieści Podręcznej. [Tekst jest pełen spoilerów, ale i okropności – czytacie na własną odpowiedzialność].
Wonder Woman – prawdopodobnie najsłynniejsza superbohaterka świata, ikona amerykańskiej popkultury, bohaterka komiksów, filmów, seriali i kreskówek. Wielu z nas bez problemu jest w stanie wymienić jej najważniejsze atrybuty: złotą tiarę, bransolety zdolne odbijać pociski, lasso zmuszające do mówienia prawdy… Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę, jak fascynujące historie kryją się za kulisami powstawania tej postaci. Oto 10 rzeczy, których (prawdopodobnie) nie wiesz o Wonder Woman i jej sekretnej historii:
Jeśli zapytacie mnie o najważniejszy film tegorocznego sezonu oscarowego, bez wahania odpowiem, że jest nim Obiecująca. Młoda. Kobieta. Nie dlatego, żeby to był mój ulubiony film… Choć jest to film wspaniały, to widziałam go tylko raz, była to okropnie ciężka przeprawa i trudno byłoby mi się zmusić do ponownego seansu. Ale właśnie o to chodzi – bo Obiecująca. Młoda. Kobieta. bezkompromisowo podstawia nam pod nos lustro, w którym wybitnie nieprzyjemnie jest się przeglądać… Ale to bardzo ważne, żebyśmy wszyscy w nie spojrzeli. [Spoilery].
To ja. Mam dwadzieścia parę lat, studiuję psychologię i właśnie siedzę na wykładzie w sali, która kiedyś chyba była kaplicą. Z lekkim rozbawieniem słucham, jak jeden z najfajniejszych wykładowców proponuje nam używanie słowa „psychologini”, jako tę ładniej brzmiącą wersję feminatywu – dodatkowo pozytywnie wartościującą przez analogię do „bogini”. Uśmiecham się pod nosem, kręcąc głową, chociaż i tak brzmi to o niebo lepiej niż ta nieszczęsna „psycholożka”. Nie znoszę tego słowa. Kojarzy mi się z samicą dzika i odbiera mi powagę. A ja bardzo chcę być traktowana poważnie. Uważam, że kobiety i tak mają pod górkę, więc dlaczego jeszcze miałybyśmy sobie w ten sposób utrudniać sprawę i podważać swoją pozycję i powagę zawodu. Z podniesioną głową zawsze powtarzam, że będę psychologiem. Panią psycholog. Wtedy przynajmniej będę szanowana.