Kiedy w 2019 roku wyemitowano ostatni odcinek Gry o Tron, na serialowym rynku pozostała ogromna wyrwa (wielkości co najmniej trzech smoków). Od tego czasu platformy streamingowe prześcigają się w proponowaniu widzom serialowych produkcji fantasy (często także będących adaptacjami literatury), próbując tę wyrwę zapełnić i „wskoczyć” w miejsce dominującego gracza na rynku… do tej pory jednak nikt się do tego celu nie zbliżył. Przez chwilę mieliśmy co prawda nikłą nadzieję, że zbliży się do niego netflixowy Wiedźmin… ale wszyscy wiemy, jak to się skończyło. Poprzeczka jest zawieszona bardzo wysoko: Gra o Tron była nie tylko szalenie popularnym serialem i fenomenem kulturowym, ale też (przynajmniej przez większość czasu) naprawdę wysokojakościową, solidnie zrobioną produkcją, która zachwycała wszystkim – od pełnokrwistych bohaterów, przez zwroty akcji i muzykę, po stronę wizualną i elementy techniczne. Wyrwa po Grze o Tron długo ziała pustką – i szybko się okazało, że najprawdopodobniej jedynymi produkcjami, które mają jakiekolwiek szanse ją zapełnić, są… prequel Gry o Tron i prequel poprzedniego wielkiego fenomenu kulturowego, czyli Władcy Pierścieni. Oba seriale miały już swoją premierę – obejrzałam po 3 odcinki zarówno Rodu Smoka od HBO, jak i Pierścieni Władzy od Amazona, przyjrzyjmy się więc tym produkcjom nieco bliżej.
Gra o tron
Stało się. Szósty odcinek ósmego sezonu Gry o Tron i tym samym finałowy odcinek całego serialu już za nami. Czy było to godne pożegnanie jednej z najważniejszych produkcji w historii telewizji? Po kilku mocno krytykowanych odcinkach wielu fanów straciło jakąkolwiek nadzieję na uratowanie tego sezonu… i pewnie dla wielu z nich finał okazał się gwoździem do trumny niegdyś rewelacyjnego serialu. Dla mnie jednak ostatecznie stał się największym zaskoczeniem całego sezonu – i to nawet nie ze względu na to, co się w nim działo, tylko dlatego, że po tym, jak porzuciłam wszelką nadzieję, ostatni odcinek okazał się nawet do pewnego stopnia satysfakcjonujący… [Tekst zawiera spoilery].
Porzućcie wszystkie teorie, którzy tu wchodzicie (nadzieję też możecie porzucić) – przedostatni odcinek Gry o Tron wyraźnie daje nam do zrozumienia, że czas spełniania naszych oczekiwań się skończył. Zaczął się natomiast czas robienia wszystkiego, by nas zaskoczyć i by obalić większość teorii, które snuliśmy przez osiem sezonów – czasem nawet za cenę logiki czy wieloletniego rozwoju poszczególnych bohaterów. 5 odcinek 8 sezonu Gry o Tron znów bardzo spolaryzował widzów… A im bliżej finału, tym mniej znajduję w serialu wątków, których gotowa byłabym bronić. [Tekst zawiera spoilery].
Broniłam poprzedniego odcinka wiernie i zaciekle jak śnieżnobiały wilkor Duch przez cały serial bronił Jona Snowa – czy było warto? Czy czwartym odcinkiem finałowego sezonu Gry o Tron twórcy choć trochę mi się za tę wierność odwdzięczają? Przyjrzyjmy się bliżej temu, co przyniósł odcinek dość enigmatycznie zatytułowany Ostatni ze Starków. [Tekst zawiera spoilery].
Trzeci i chyba najbardziej wyczekiwany odcinek finałowego sezonu Gry o Tron już za nami – i to była prawdziwa jazda bez trzymanki. Opinie na temat odcinka są wybitnie podzielone… Jedni, łącznie ze mną, określają go jako niemal doskonały. Inni głoszą, że był prawdopodobnie najgorszym odcinkiem w całym serialu. Nie da się ukryć, że Długa noc to odcinek bardzo emocjonalny i prowokujący silne emocje – pozwólcie, że opowiem wam, co mi się w nim podobało, dlaczego mi się podobało i jak to wszystko rozumiem. [Tekst zawiera spoilery].
Drugi odcinek ósmego i finałowego sezonu Gry o Tron już za nami – i choć wciąż jeszcze nie doszło do zapowiadanej wielkiej bitwy, a cały odcinek w zasadzie składał się z rozmów pomiędzy bohaterami, to działo się w nim tyle i w tak dobrym stylu, że Rycerz Siedmiu Królestw z automatu ląduje wysoko wśród moich ulubionych epizodów. Przyjrzyjmy mu się bliżej!
My nie siejemy – tak zapewniają Greyjoyowie i mieszkańcy Żelaznych Wysp w serialu Gra o Tron. I rzeczywiście, dużo bardziej zajmuje ich bitewny szał, morskie podróże, piractwo i wzajemne mordowanie się. Jaką drogę przeszli członkowie rodu Greyjoyów i czy ktokolwiek z nich liczy się w rozgrywce o Żelazny Tron? – sprawdzimy to w niniejszym tekście, śledząc także losy bohaterów powiązanych z Greyjoyami. [Jeśli to nie jest oczywiste, uprzedzam – tekst zawiera spoilery.]
Nasza jest Furia – te słowa są dewizą rodu Baratheonów, ale już od pierwszego sezonu Gry o Tron wygląda na to, że czasy furii (i świetności) chyba już dawno za nimi. Trzech braci, z których każdy interesuje się zgoła czym innym: winem i polowaniami na dziki, towarzystwem przystojnych mężczyzn, paleniem heretyków na stosie… Dokąd zaprowadziło to ród Baratheonów i którędy biegły ścieżki powiązanych z nimi bohaterów – to wszystko prześledzimy w niniejszym tekście. [Jeśli to nie jest oczywiste, uprzedzam – tekst zawiera spoilery.]
Słuchajcie mojego ryku! – zgodnie ze swoją dewizą od początku Gry o Tron członkowie rodu Lannisterów robią wszystko, żeby ich ryk usłyszał każdy w Siedmiu Królestwach i poza nimi. Czas przyjrzeć się ich losom i niekończącym się spiskom, w które wdają się Lannisterowie, odkąd tylko pojawili się na ekranie. W tekście prześledzimy również drogę kilku innych postaci nieodłącznie powiązanych z Lannisterami. [Jeśli to nie jest oczywiste, uprzedzam – tekst zawiera spoilery.]
- 1
- 2