Ludzkość w skali globalnej ma coraz większe problemy ze skupieniem uwagi – taką tezę stawia w swojej nowej książce Johann Hari… i jest to zdanie, które dla wielu z nas prawdopodobnie brzmi znajomo. Coraz częściej łapiemy się na tym, że trudno nam się skupić na czytaniu długich tekstów – ale za to coraz częściej wpadamy w króliczą norę scrollowania Instagrama czy Facebooka, jak gdybyśmy chcieli dotrzeć do ich końca. Podczas pracy coś nieustannie nas rozprasza – SMS, mail, powiadomienia na ekranie telefonu, wyskakujące przypomnienia z cyfrowego kalendarza. Żonglujemy wieloma zadaniami naraz, próbujemy robić kilka rzeczy jednocześnie, a potem jesteśmy wykończeni, jakbyśmy przebiegli maraton. Podejrzanie często zdarza nam się zapominać, o czym myśleliśmy jeszcze przed chwilą – i coraz trudniej nam się uczyć czy wykrzesać z siebie kreatywność. Czujemy się przytłoczeni, mamy wrażenie, że nie nadążamy za pędzącym światem i ogromem informacji, które nieustannie domagają się naszej uwagi. Ale jednocześnie odruchowo, czasem niemal bezwiednie, sięgamy po telefon i pochłaniamy ich jeszcze więcej i więcej.
Książka
Od początku istnienia Literackiej Nagrody Nobla uhonorowano nią 119 osób (dane na rok 2022) – czy wiecie, że wśród nich tego zaszczytu dostąpiło zaledwie 17 kobiet (dane na 2022)?* W tym tekście postaram się krótko zarysować prawdopodobne przyczyny takiej dysproporcji… i przedstawię wam sylwetki 17 wspaniałych pisarek, po których twórczość zdecydowanie warto sięgnąć!
Finałowy odcinek drugiego sezonu Wiedźmina nosi bardzo zaskakujący tytuł: Rodzina. Nie wiem, w czyim umyśle zrodziła się ta koncepcja… ale to cokolwiek zastanawiające, zważywszy na kluczowe wydarzenia tego odcinka. Morderstwa. Zdrady. Nieufność. Demolowanie jadalni. A to wszystko jedynie w Kaer Morhen! Zaiste, to są wartości, które wszystkim kojarzą się z przykładnym życiem rodzinnym. Przyjrzyjmy się bliżej ósmemu (i na szczęście ostatniemu) odcinkowi, przy którym szczególnie #CierpięZaMilijony. [Tekst w oczywisty sposób zawiera spoilery].
Siódmy odcinek zatytułowany Voleth Meir to już niemal apogeum radosnej twórczości scenarzystów Wiedźmina w tym sezonie. Zgodnie z zapowiedzią z tytułu odcinka wracamy do wątku demonicy zwanej Bezśmiertną Matką – której knowania i podszepty wreszcie zbierają żniwo, a czarodziejki, które zawarły z nią pakt, dostają swoją dawkę cierpienia i desperacji. Tak, jak i ja tkwiąc przed ekranem. Tradycyjnie więc #CierpięZaMilijony i rozprawiam się z wymysłami scenarzystów w tym odcinku, który ma bardzo mało wspólnego z książkami Sapkowskiego – zobaczmy, co z tego wyszło! [Tekst w oczywisty sposób zawiera spoilery].
Kiedy jeszcze przed premierą sezonu ujawniono tytuły poszczególnych odcinków, szósty epizod zatytułowany Miły przyjacielu… wywołał we mnie szczególny entuzjazm. Od razu skojarzył mi się z moim absolutnie ulubionym fragmentem całego wiedźmińskiego cyklu, przy którym niezmiennie płaczę ze śmiechu – i rzeczywiście, odcinek mruga do mnie okiem, odwołując się akurat do tej sceny… ale jednocześnie robi mnie w balona, bo z tego przezabawnego fragmentu do serialu przedostały się zaledwie dwa słowa okraszone znaczącym spojrzeniem. Co w sumie nieźle podsumowuje to, jak cały ten sezon mnie traktuje (#CierpięZaMilijony). W każdym razie – przyjrzyjmy się bliżej odcinkowi, w którym Geralt po latach spotyka Yennefer, Ciri szybko się uczy, a Kaer Morhen (i nie tylko ono) zostaje napadnięte. [Tekst w oczywisty sposób zawiera spoilery].
Praca z ludźmi to nie zawsze bułka z masłem… Wie o tym praktycznie każdy, kto nie jest samotną wyspą. Niezależnie od tego, czy codziennie kontaktujesz się z klientami, jesteś czyimś szefem, czy też po prostu musisz się jakoś odnaleźć w biurze pełnym współpracowników – są takie dni i takie osoby, przy których czujesz się jak na polu minowym… A co, gdyby istniał stosunkowo prosty sposób na poradzenie sobie z ludźmi, którzy działają ci na nerwy? Z szefem tyranem, z kolegą, który ciągle robi sceny i problemy, z upierdliwą koleżanką, która nieustannie szuka dziury w całym i przyczepia się do nieistotnych szczegółów? Na to właśnie pytanie odpowiada książka Martina Wehrle Mam ochotę go udusić! Proste sposoby na trudnych ludzi w pracy.
Piąty odcinek drugiego sezonu Wiedźmina po polsku nosi tytuł Odwrót, co jest średnio trafionym tłumaczeniem… Znacznie więcej sensu ma oryginalny tytuł Turn your back – który można czytać na co najmniej dwa sposoby zgrabnie komentujące to, co dzieje się w odcinku. Z jednej strony może to być wezwanie do tego, by bohaterowie porzucili obraną drogę – bo w tym epizodzie wielu z nich podejmuje trudne do przełknięcia przez fanów książki decyzje. Z drugiej zaś może być komentarzem do tego, że na tym etapie miarka się przebrała i serial już ostatecznie odwraca się do prozy Sapkowskiego plecami. Choć prawdopodobnie twórcy mieli na myśli to, że to bohaterowie masowo w tym odcinku odwracają się do siebie plecami i wbijają sobie w nie metaforyczne noże. Przyjrzyjmy się bliżej temu, co tu się wydarzyło… [Tekst w oczywisty sposób zawiera spoilery].
Czwarty odcinek drugiego sezonu Wiedźmina jest pełen zaskakujących odkryć. Wiedźmini nie bez zdziwienia oraz pomocy czarodziejki odkrywają, że Ciri jest dziewczyną i może mieć dziewczyńskie potrzeby – a także kilka innych bardziej szokujących rzeczy na jej temat. Yennefer odkrywa uroki podróżowania kanałami oraz dowiaduje się, czym po nocach zajmuje się Jaskier – i nie są to wizyty w zamtuzach. A my, zgodnie z zapowiedzią zawartą w tytule odcinka (Redański wywiad) poznajemy nowych bohaterów i tajemnice tajnych służb Redanii. Zobaczmy, co z tego wszystkiego wyszło! [Tekst w oczywisty sposób zawiera spoilery].
Wiecie, ile trwa wiedźmiński trening? Jeśli wierzyć trzeciemu odcinkowi drugiego sezonu Wiedźmina – w sumie wystarczy jeden intensywny dzień. W tym tekście analizuję odcinek pod tytułem Straty, w którym to wiedźmini i czarodzieje opłakują poległych, a Ciri… dla odmiany zamiast tracić zyskuje cenne umiejętności – i to w błyskawicznym tempie. O ile odcinek drugi był mocno rozczarowujący pod kątem swoich związków z prozą Sapkowskiego, o tyle trzeci epizod balansuje pomiędzy szaloną twórczością scenarzystów i mniej lub bardziej istotnymi szczegółami, które wiernie przeniesiono z książki na ekran. Dziś więc #CierpięZaMilijony, ale i czasem uśmiecham się do ekranu. Przekonajmy się, co z tego wyszło! [Tekst w oczywisty sposób zawiera spoilery].