Zachęcona teaserem i dość niespodziewaną informacją o tym, że Robert Downey Junior nagle ma powiązania z adaptacją komiksu ze stajni DC, sięgnęłam niedawno po serial Łasuch (Sweet Tooth) – z jakiegoś powodu przekonana, że skoro to opowieść o uroczym chłopcu-jelonku, to serial będzie miły, przyjemny, baśniowy, niewinny i tak daleki od rzeczywistości ostatnich kilkunastu pandemicznych miesięcy, jak to tylko możliwe… O SŁODKA NAIWNOŚCI!
DC
Wonder Woman – prawdopodobnie najsłynniejsza superbohaterka świata, ikona amerykańskiej popkultury, bohaterka komiksów, filmów, seriali i kreskówek. Wielu z nas bez problemu jest w stanie wymienić jej najważniejsze atrybuty: złotą tiarę, bransolety zdolne odbijać pociski, lasso zmuszające do mówienia prawdy… Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę, jak fascynujące historie kryją się za kulisami powstawania tej postaci. Oto 10 rzeczy, których (prawdopodobnie) nie wiesz o Wonder Woman i jej sekretnej historii:
Po latach opowiadania filmowych historii głównie o mężczyznach zarówno DC, jak i Marvel mają już swoje kobiece superbohaterki na pierwszym planie – Wonder Woman i Kapitan Marvel dostały swoje solowe filmy, które wypadły całkiem dobrze, choć też nie bez wad. Ale jak wypada porównanie tych dwóch bohaterek? Która lepiej radzi sobie na ekranie? Jak każda z nich definiuje kobiecość i jak rozumie feminizm? Sprawdźmy!
Jeszcze niedawno, gdyby ktoś mi powiedział, że Aquaman okaże się najlepszym filmem uniwersum DC, prawdopodobnie powątpiewałabym w jego zdrowie psychiczne… To po prostu nie miało prawa się udać. Aquaman to jeden z tych superbohaterów, których nie da się potraktować zbyt poważnie (a filmowe DC nie za bardzo umie inaczej). Koleś gada z rybami. Ma głupio brzmiącą ksywę. Nosi paskudne, kiczowate kostiumy w zielonych i pomarańczowych kolorach. W komiksach wygląda trochę jak blond Ken od Barbie. Generalnie to taka Mała Syrenka na sterydach. Pamiętacie, jak w Big Bang Theory Raj przebrał się za Aquamana i wyglądał trochę jak morska wersja Lajkonika? Nawet największe nerdy w historii telewizji uważają, że Aquaman to lamer (wiecie, la mer – taki suchy morski żarcik). A tymczasem na przekór wszystkiemu Aquaman okazał się pierwszym od lat filmem DC, na który nie mam powodów narzekać i który prawie ani razu nie wywołuje zażenowania.* Kto by pomyślał.
Z Marvelem i DC jest trochę tak jak z Pepsi i Coca Colą – większość ludzi w pewnym momencie życia opowiada się po jednej ze stron i potem konsekwentnie obstaje przy swoim wyborze. Jest z nimi też trochę tak jak z Profesorem X i Magneto – niby stoją po dwóch różnych stronach barykady, niby tak wiele ich różni… ale równie wiele ich do siebie zbliża i sprawia, że są sobie nawzajem potrzebni, nawet jeśli w danym momencie się nie znoszą. W końcu każdy potrzebuje swojej Nemezis.
Wielbiciele kina superbohaterskiego pewnie zgodzą się ze mną, że rok 2017 był pełen wrażeń. W świetnym stylu pożegnaliśmy Wolverina w wykonaniu Hugh Jackmana, dostaliśmy kolejne 3 filmy od Marvela, ktoś wpadł na to, żeby zrobić Batmana z Lego, po stronie DC Wonder Woman wreszcie dostała swój samodzielny film, Jason Momoa dorzucił trochę khala Drogo do roli Aquamana w Lidze Sprawiedliwości… A w telewizji działo się jeszcze więcej.
Były w tym zestawieniu produkcje naprawdę niesamowite, ale były też takie, w których coś mocno poszło nie tak… Czas więc na moje subiektywne podsumowanie tegorocznych najlepszych i najgorszych komiksowych produkcji.
Zastanawialiście się kiedyś nad rolą kobiety w Hollywood i w ogóle w światowym kinie? I nie mówię tu wcale o tym, że aktorki przede wszystkim muszą być ładne, a każda wyśledzona przez papparazzich fałdka tłuszczu na ich ciałach urasta do rangi medialnego skandalu. Mam na myśli raczej to, w jakich rolach widzimy kobiety na ekranie. Z góry uprzedzam – nawet prawdziwi kinomani mogą się za chwilę zdziwić.