Macie ochotę na inteligentny, kameralny film z dobrym scenariuszem i świetnymi rolami? Jeśli tak, koniecznie zajrzyjcie na Netflix i sprawdźcie Ma Rainey: Matka bluesa w reżyserii George’a C. Wolfe’a, z Chadwickiem Bosemanem i Violą Davis w rolach głównych.
biografia
Bycie współczesną feministką może oznaczać wiele rzeczy – ale dobrze też, żeby oznaczało inspirowanie się życiem i dokonaniami tych kobiet, które działały na długo przed nami i kładły niezbędne fundamenty pod nasze dzisiejsze starania. Taką kobietą jest Gloria Steinem, jedna z najważniejszych działaczek i żywych symboli drugiej fali feminizmu, do dziś bardzo aktywna – której życie i działalność możemy bliżej poznać dzięki autobiograficznej książce Moje życie w drodze.
Kino lubi historie o artystach. Ostatnio zaś lubi sięgać po biografie brytyjskich rockmanów. Dopiero co na Oscarach szumu narobił Bohemian Rhapsody o Freddiem Mercurym i grupie Queen, a już serca krytyków na całym świecie podbija Rocketman o życiu Eltona Johna. Trudno jest tych filmów ze sobą nie porównywać, tym bardziej, że zaskakująco dużo obie te produkcje łączy… A równocześnie efekty końcowe są skrajnie różne. Który film wychodzi z tego porównania zwycięsko?
Trzytomowa biografia Jana Karskiego opracowana przez Waldemara Piaseckiego na pierwszy rzut oka nie ma zadatków na bestseller ani lekturę, na którą wszyscy będą się rzucać z wypiekami na twarzach… Sporo w niej o historii. A co gorsza, każdy z jej tomów (trzeci jest jeszcze w przygotowaniu, o dwóch poprzednich pisałam tu i tu) objętością zawstydza nawet Wielki słownik ortograficzny. Ale to są pozory. Pochłoniecie każdą z tych cegieł w trzy dni. A Jedno życie Piaseckiego to dokładnie ta książka, którą wszyscy powinniśmy czytać – zwłaszcza teraz, w roku 100 rocznicy odzyskania niepodległości. Oto, co Karski i jego życie przypominają nam o Polsce i o nas samych:
Niby okupacja, ale polska awantura najważniejsza pod słońcem.
Tymi słowami Mariana Kozielewskiego dałoby się właściwie podsumować cały drugi tom biografii jego brata, Jana Karskiego, kuriera i emisariusza Polskiego Państwa Podziemnego. Ponad dwa lata po premierze pierwszego tomu, w którym prześledziliśmy dorastanie Karskiego i wszystko to, co ukształtowało jego patriotyzm, poczucie obowiązku i wrażliwość na innych, Waldemar Piasecki i wydawnictwo Insignis oddają w nasze ręce tom drugi biografii Jan Karski. Jedno życie, tym razem opowiadający o latach 1939?1945 i opatrzony podtytułem: Inferno.
„Jestem rewolucją seksualną i nadchodzę” – mówi doktor Michalina Wisłocka głosem Magdaleny Boczarskiej w najnowszym filmie Marii Sadowskiej. Zwróćcie uwagę na to nagromadzenie damskich nazwisk, bo dostaliśmy właśnie świetny, bardzo kobiecy film – i to w najlepszym tego słowa znaczeniu.
Dzisiaj miał być tekst o Beksińskich i Ostatniej rodzinie, która właśnie wchodzi do kin. I niby będzie… chociaż nie jestem pewna, na ile będzie to tekst udany. Bo po dwóch dniach intensywnych rozmyślań dalej nie wiem, co właściwie sądzę o filmie Matuszyńskiego.
Świat okazuje się być zaskakująco mały, kiedy ma się odpowiednie nazwisko i/lub wystarczająco dużo pieniędzy. Weźmy takiego księcia Filipa, męża królowej Elżbiety. Jeszcze zanim został królewskim małżonkiem, lista jego powiązań towarzyskich była całkiem ciekawa. Ot, choćby fakt, że jego matkę z załamania nerwowego leczył sam Zygmunt Freud. Albo że jego wuj ożenił się z prawnuczką Puszkina.
Uwielbiam malarstwo Williama Turnera. Jego piękne, poruszające romantyczne obrazy mają w sobie coś, co każe ci myśleć, że ich twórca musiał być wyjątkowo wrażliwym człowiekiem. Mniej więcej pół życia wyobrażałam sobie Turnera jako przystojnego, wyrafinowanego, elokwentnego mężczyznę. A potem powstał film biograficzny, w którym głównym rolę z powodzeniem mógł zagrać Timothy Spall aka Glizdogon z Harry’ego Pottera. I to w dodatku głównie przy pomocy chrumkania.