przegląd kobiecego kina rozdział 1 kino drogi

Przegląd Kobiecego Kina #1: kino drogi

by Mila

Są dwie rzeczy, których możecie o mnie nie wiedzieć. Pierwsza: straszliwie zazdroszczę pracy programerom festiwali filmowych – zawodowo oglądać filmy, wyszukiwać te najciekawsze, tworzyć z nich sekcje tematyczne i pokazywać widzom perełki, na które inaczej mogliby nigdy nie trafić… To brzmi jak praca marzeń. Druga rzecz: do szewskiej pasji doprowadza mnie pełne ignorancji gadanie o tym, że kobiety nie dostają Oscarów za reżyserię, bo jakoby nie kręcą dobrych filmów. I o tym, że przeciętna osoba nie potrafi wymienić więcej niż trzech reżyserek dlatego, że kobiety jakoby nie interesują się tworzeniem kina. Mogłabym walczyć z tą ignorancją, przywołując statystyki i rozwodząc się nad kulisami finansowania filmów i ich kampanii promocyjnych… Ale mam lepszy pomysł. Po prostu będę wam opowiadać o kinie tworzonym przez kobiety. Z połączenia tych dwóch rzeczy, których właśnie się o mnie dowiedzieliście, powstaje Przegląd Kobiecego Kina – cykl wpisów, w którym co miesiąc wybiorę dla was temat przewodni i polecę wam po 10 wybranych filmów nakręconych przez kobiety. Będą to filmy różnorodne i inspirujące, ciekawe pod względem formy i treści, oferujące nieoczywistą, wartościową perspektywę, czasem bardziej artystyczne, a czasem będące świetną rozrywką – i takie, które z różnych względów chwyciły mnie za serce. Wybór będzie bardzo subiektywny, ale też do pewnego stopnia ograniczony dostępnością – zależy mi na tym, żeby realnie i legalnie można było do tych filmów dotrzeć i po prostu je obejrzeć, bez kombinowania ani czekania, aż wypłyną na jakimś niszowym festiwalu. W pierwszym odcinku, żeby zainspirować nas do wspólnego podążenia tą filmową drogą, biorę na warsztat właśnie kino drogi.

Kino drogi to przede wszystkim opowieści o wyruszaniu w nieznane w poszukiwaniu wolności, o ucieczce przed przeszłością albo o pogoni za marzeniem czy zrealizowaniem jakiegoś celu. Bycie w drodze czasami oznacza płynięcie z nurtem przygody, kiedy bohaterowie porzucają dotychczasowe życie i cieszą się wyprawą, celebrując każdą chwilę podróży… a niekiedy wyścig z czasem, kiedy przed czymś uciekają albo do czegoś uparcie dążą. Bohaterami bywają osoby żądne przygód, wyjęte spod prawa, znudzone zwyczajnym życiem albo z takich czy innych względów zmuszone do podjęcia podróży. To, co je zazwyczaj łączy, to przemiana – bo będąc w drodze, człowiek nabiera dystansu, uczy się czegoś o sobie, o innych, o świecie, poznaje nowych ludzi, jest zdany na siebie i stawia czoło trudnościom. To właśnie te opowieści o wewnętrznej transformacji połączone z urzekającymi obrazami drogi ciągnącej się aż po horyzont i z pragnieniem wolności i przygody, którego ziarenko tkwi w każdym z nas, sprawiają, że kino drogi jest tak uniwersalne i przemawia do tak wielu widzów. Echa tego wszystkiego znajdziecie w 10 filmach, które dla was wybrałam – i których reżyserki każda na swój własny sposób interpretują bycie w drodze.

Ostatnie życzenie: Burn Burn Burn, reż. Chanya Button, 2015

Podróż, która zaczyna się od ostatniego życzenia wyrażonego na łożu śmierci to dość popularny w kulturze motyw – bo też i „weźcie moje prochy i rozsypcie w ważnych dla mnie miejscach” to doskonały punkt wyjścia dla wyprawy, która pozwala bohaterom zajrzeć wgłąb siebie, spojrzeć z pewnej perspektywy na swoje relacje z ludźmi i podjęte w życiu decyzje, a także, przede wszystkim, w specyficzny sposób przeżyć żałobę i pożegnać się z utraconą bliską osobą. Taki też jest punkt wyjścia dla fabularnego debiutu brytyjskiej reżyserki Chanyi Button. Dwie młode kobiety zostają w nim obarczone zadaniem rozsypania prochów swojego zmarłego na raka przyjaciela w kilku wybranych przez niego miejscach w Wielkiej Brytanii. W każdym z nich otrzymują też od niego wiadomość nagraną przed śmiercią i zostają zmuszone do refleksji nad sobą albo skonfrontowane z rzeczami, które na co dzień od siebie odsuwają. Poruszający, ciepły, chwilami po brytyjsku zabawny, a chwilami wyciskający łzy film zabiera nas w prawdziwą emocjonalną podróż i głosem przemawiającego zza grobu bohatera zmusza widza do spojrzenia na własne życie, zmarnowany czas i różne sprawy, których bez sensu trzymamy się tylko z przyzwyczajenia. A w tle głównego wątku i „żałobnej” podróży rozgrywają się dodatkowe minipowieści, które zaledwie przy pomocy kilku scen kreślą historie, jakie można by opowiedzieć na przestrzeni całych osobnych filmów. W głównych rolach Chloe Pirrie i znana z Downton Abbey Laura Carmichael, w drugoplanowej roli przewija się także znany z seriali SkinsGra o Tron Joe Dempsie. Film do wypożyczenia na platformie Cineman.

Kadr z filmu <em>Burn Burn Burn</em>, reż. Chanya Button, 2015
Kadr z filmu Burn Burn Burn, reż. Chanya Button, 2015

Prywatne jest polityczne: Queen i Slim, reż. Melina Matsoukas, 2019

Klasyka kina drogi to opowieści o wyjętych spod prawa parach kochanków uciekających przed policją i odpowiedzialnością za swoje czyny. Film Meliny Matsoukas to współczesna i wyraźnie komentująca sytuację społeczną w Stanach wariacja na temat tego motywu. Niezbyt udana pierwsza randka dwójki młodych ludzi zamienia się w koszmar, kiedy podczas powrotu do domu zostają zatrzymani przez policyjny patrol za drobne uchybienie drogowe. Sytuacja, która w najgorszym wypadku powinna skończyć się mandatem, szybko eskaluje, a policjant mający już na koncie jedno zabójstwo nieuzbrojonego czarnego mężczyzny, wyciąga broń i zaczyna strzelać. Zmuszeni do samoobrony, bohaterowie doprowadzają do śmierci policjanta i uciekają z miejsca zdarzenia. Tak zaczyna się ich ucieczka na południe w kierunku Kuby, pełna strachu i napięcia, ale i stopniowo rodzącej się miłości. Melina Matsoukas z jednej strony kreśli piękny portret pary, którą na zawsze zbliża do siebie jeden koszmarny wieczór, z drugiej zaś przypomina, jak ogromnym problemem jest w Stanach rasowo motywowana brutalność policji. Para zbiegów dla części społeczeństwa zupełnie wbrew swojej woli staje się bohaterami i swego rodzaju aniołami zemsty, w całym kraju wybuchają protesty przeciwko brutalności policji, a społeczeństwo jest wyraźnie podzielone w ocenie całego zajścia. Queen i Slim to poruszająca, pięknie nakręcona historia miłosna rozgrywająca się w wybitnie niesprzyjających warunkach, okraszona mocnym komentarzem politycznym, klimatycznymi zdjęciami i wspaniałymi kreacjami aktorskimi magnetyzującej Jodie Turner-Smith i nagrodzonego w późniejszych latach Oscarem Daniela Kaluuyi. Film do obejrzenia w ramach abonamentu na platformie Netflix.

Kadr z filmu <em>Queen i Slim</em>, reż. Melina Matsoukas, 2019
Kadr z filmu Queen i Slim, reż. Melina Matsoukas, 2019

Skandynawski sznyt: Se min kjole (Ach, śpij kochanie*), reż. Hella Joof, 2009

Czasem ruszamy w drogę, by uciec od szarej rzeczywistości dalekiej od naszych wyobrażeń – zwłaszcza, kiedy jest to rzeczywistość rodem ze skandynawskiego społecznego dramatu. Film Helli Joof to kino drogi przepuszczone przez „typowy” skandynawski filtr: utrzymane w przytłumionych barwach, oszczędne w środkach, emocjonalnie ciężkie i mocno zanurzone w trudnych tematach, traumach, uzależnieniach i przemocy seksualnej. Cztery młode dziewczyny, każda na swój sposób poraniona i pogubiona, uciekają z odwyku i ruszają w podróż po wolność i ukojenie, po drodze radząc sobie sposobami, które ewidentnie nie są im obce: kradzieżą, oszustwem, sprzedażą własnego ciała. Początkowo spontaniczna, ich wyprawa szybko przeradza się w ciąg rozliczeń z życiem, z bolesną przeszłością, niepewną przyszłością, z własnym ciałem i relacjami z bliskimi ludźmi. Choć w pierwszej chwili bohaterki mogą nam się wydawać nieco antypatyczne, z czasem znajdujemy dla nich zrozumienie i sympatię, tak jak i one, stopniowo otwierając się i dzieląc się swoimi traumami, budują między sobą opiekuńcze i wspierające relacje. Hella Joof nie ocenia żadnej ze swoich bohaterek, bez upiększeń pokazuje życie dziewczyn, którym świat od samego początku nie dawał szansy na „normalność”, nie odwraca wzroku od ich potknięć i problematycznych decyzji, ale jednocześnie patrzy na nie z taką wrażliwością i zrozumieniem, że choć niekiedy łatwo byłoby je potępiać, znajdujemy w sobie raczej współczucie i refleksję nad ich położeniem. Film potrzebuje chwili, żeby się rozkręcić i zarysować punkt wyjścia, ale w momencie, kiedy dziewczyny ruszają w drogę, tę dosłowną i tę emocjonalną, szczerość bijąca z kreacji aktorskich i wychodzące na jaw kolejne szczegóły z przeszłości bohaterek skutecznie przykuwają do ekranu. A ostatecznie, choć nie jest to film emocjonalnie łatwy, zostawia nas z jakimś poczuciem oczyszczenia i iskierką nadziei. Film do obejrzenia w ramach abonamentu na platformie Netflix.
*Nie mylić z polskim kryminałem o takim tytule

Kadr z filmu <em>Se min kjole</em>, reż. Hella Joof, 2009
Kadr z filmu Se min kjole, reż. Hella Joof, 2009

Ucieczka po coś więcej: American Honey, reż. Andrea Arnold, 2016

Pragnienie czegoś więcej i potrzeba wyrwania się z przytłaczającej rzeczywistości to często siła napędowa bohaterów gotowych z dnia na dzień porzucić całe swoje życie i ruszyć w nieznane. Film Andrei Arnold zabiera nas w jedną z takich podróży, w których nie liczy się cel, a doświadczanie życia w drodze i wolności, jaką ono przynosi. 18-letnia Star porzuca swoją dysfunkcyjną rodzinę i dotychczasowe, naznaczone biedą i nadużyciami ze strony bliskich życie, by przyłączyć się do poznanej przypadkowo, głośnej i dość ekscentrycznej grupy młodych ludzi. Niesforna paczka podróżuje po kraju, imprezując i zarabiając na życie sprzedawaniem subskrypcji papierowych magazynów, a Star szybko poznaje smak wolności, trudów, miłości, pokus i niebezpieczeństw płynących z jej nowego stylu życia. American Honey to jeden z tych filmów, które ogląda się z przedziwną mieszaniną fascynacji, zazdrości, ale i przerażenia, kiedy to życie w drodze lawiruje między poczuciem wolności i dobrą zabawą a problematyczną zależnością od przywódczyni grupy i brutalnymi realiami pracy polegającej na zaczepianiu obcych ludzi w przypadkowych miejscach. Niespieszny, powoli płynący film Andrei Arnold z jednej strony niesie ze sobą powiew beztroski, ale jednocześnie przyprawiony jest nutą goryczy, między wierszami przemycając komentarz do nierówności społecznych i wynikających z nich już na starcie ograniczonych szans na spełnienie słynnego amerykańskiego snu. W świetnie poprowadzonej głównej roli zadebiutowała Sasha Lane, której partneruje na ekranie Shia LaBeouf. Film do wypożyczenia na platformach: Nowe Horyzonty, Vod.pl, Moje eKino, eKino Pod Baranami i Premiery Canal+.

Kadr z filmu <em>American Honey</em>, reż. Andrea Arnold, 2016
Kadr z filmu American Honey, reż. Andrea Arnold, 2016

Zdążyć przed apokalipsą: Przyjaciel do końca świata, reż. Lorene Scafaria, 2012

Czy zbliżający się koniec świata to dobry moment, żeby ruszyć przed siebie i się nie oglądać? Lorene Scafaria w swoim filmie łączy temat nadchodzącej apokalipsy… z komedią romantyczną i elementami kina drogi. Na niemal dekadę przed Nie patrz w górę (które wydaje się nieco inspirowane klimatem filmu Lorene Scafarii), reżyserka zadaje sobie pytanie, co by się stało, gdyby ludzkość wiedziała, że w stronę Ziemi zmierza wielka asteroida, że nie da się temu zapobiec i że wszystkim zostały tylko trzy tygodnie życia. Ale w przeciwieństwie do Adama McKaya Scafaria nie kieruje swojej uwagi na całe społeczeństwo – choć w tle także przemyca ciekawe pomysły na to, jak ludzie mogą reagować w takiej sytuacji, jedni próbując trzymać się swojej stałej rutyny, inni porzucając dotychczasowe ograniczenia i konwenanse, jeszcze inni pragnąc być blisko z ważnymi dla siebie osobami. Zamiast szerokiego spojrzenia, reżyserka kieruje wzrok na jednostkę i przygląda się dwójce ludzi, którzy wyruszają w drogę, by dotrzeć do swoich bliskich i spędzić z nimi ostatnie chwile. Mężczyzna, którego na wieść o apokalipsie porzuciła żona, i jego znana tylko z widzenia sąsiadka, która nigdy nie miała szczęścia w miłości, porzucają resztki swojej codzienności, by przed końcem znaleźć to, co naprawdę ważne. Ona chce dotrzeć do swojej rodziny, on próbuje odnaleźć swoją pierwszą miłość, o której nigdy nie zapomniał – i wraz z przygarniętym po drodze psem ruszają w ostatnią podróż, która potoczy się zupełnie inaczej, niż im się wydawało. Scafaria dokonuje niemal niemożliwego, sprawnie łącząc ze sobą tematy wydawałoby się zupełnie do siebie nieprzystające – ale jakimś cudem ta komedia romantyczna, która musi się skończyć śmiercią całej planety, działa. Bawi, wzrusza, robi ciepło na sercu i po prostu działa. W rolach głównych Steve Carell i Keira Knightley. Film do obejrzenia w ramach abonamentu na platformie Netflix oraz do wypożyczenia w eKinie Pod Baranami.

Kadr z filmu <em>Przyjaciel do końca świata</em>, reż. Lorene Scafaria, 2012
Kadr z filmu Przyjaciel do końca świata, reż. Lorene Scafaria, 2012

Posmak Bałkanów: Zabierz mnie w jakieś miłe miejsce* (Take Me Somewhere Nice), reż. Ena Sendijarević, 2019

Droga najczęściej wiedzie w nieznane i konfrontuje nas z rzeczami, które do tej pory mogły być nam zupełnie obce. Debiutancki film Eny Sendijarević to trochę podróż pomiędzy światami. Wychowana w Holandii Alma wyrusza w drogę do Bośni, by tam spotkać się ze swoim chorym ojcem, z którym od lat nie miała kontaktu i niewiele o nim wie – tak jak niewiele wie o kraju swojego pochodzenia. Wszystko jest tu więc dla niej trochę nowe: ludzie, kultura, sposób bycia, obyczaje, częściowo nawet język, którego wymowę na ostatnią chwilę przed wyjazdem ćwiczy jeszcze ze swoją matką. Bośnia w filmie Eny Sendijarević to kraina z pogranicza jawy i snu, pełna absurdów, klimatem przypominająca nieco filmy Kusturicy albo Jarmusha, do którego zresztą reżyserka nawiązuje. Niespieszny, pełen nietypowo skomponowanych i zaskakująco pastelowych kadrów film płynie od miejsca do miejsca, a jego bohaterka sprawia wrażenie, jakby dryfowała – niby ma na horyzoncie jakiś cel, ale nie jest szczególnie przejęta, kiedy coś ją zatrzymuje. Niemal instynktownie płynie od jednej osoby do drugiej, od wydarzenia do wydarzenia, trochę jakby zawieszona w czasie i przestrzeni podczas tej wyprawy, która nie do końca jest ani wakacjami, ani podróżą po kraju, ani wizytą u chorego ojca – i jest to pewien komentarz do specyficznego zawieszenia pomiędzy kulturami doświadczanego przez rodziny imigrantów. W głównej roli bardzo obiecująca młoda aktorka Sara Luna Zorić. Film do wypożyczenia na platformie Nowe Horyzonty.
*Nie mylić z filmem Kristofa Brandla o podobnym tytule.

Kadr z filmu <em>Zabierz mnie w jakieś miłe miejsce</em>, reż. Ena Sendijarević, 2019
Kadr z filmu Zabierz mnie w jakieś miłe miejsce, reż. Ena Sendijarević, 2019

Wyprawa, która poszła bardzo nie tak: Zola, reż. Janicza Bravo, 2020

To, co najbardziej emocjonujące w kinie drogi, to te momenty, gdy coś idzie nie tak, i bohaterowie są zmuszeni radzić sobie w kryzysowych sytuacjach. Tak też jest w filmie Janiczy Bravo będącym prawdopodobnie pierwszą na świecie adaptacją… tweetów. Zola to historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami i oparta na wiralowej serii 148 tweetów opublikowanych przez tytułową Zolę w 2015 r. Bohaterka, którą poznajemy, gdy pracuje jako kelnerka (a po godzinach dorabia jako tancerka erotyczna), nawiązuje przypadkową znajomość z jedną ze swoich klientek i daje się jej namówić na wspólny weekendowy wyjazd na Florydę, gdzie ponoć można szybko zarobić grube pieniądze, tańcząc na rurze. Razem z nową znajomą, jej głupkowatym zazdrosnym chłopakiem i podejrzanym typem, który szybko okaże się być alfonsem, Zola wyrusza w podróż, podczas której nic nie będzie takie, jak się spodziewała. Wycieczka po łatwe pieniądze szybko wymyka się spod kontroli i skręca w jednocześnie niebezpieczne i szalone rejony. Film Janiczy Bravo balansuje pomiędzy filmem drogi i czarną komedią, jednocześnie wciągając widzów w połyskującą tanim glamourem opowieść o świecie striptizu, pracy seksualnej i groźnych facetów z bronią – potrafi rozśmieszyć absurdem, ale i przeraża kolejnymi sytuacjami, w jakich wbrew swojej woli znajduje się główna bohaterka. Wiralowa historia sama w sobie jest samograjem, ale siły temu filmowi dodają świetne kreacje aktorskie, zwłaszcza tytułowej Zoli (Taylour Paige), Stefani, od której wszystko się zaczęło (Railey Keough) i trzymającego dziewczyny w szachu alfonsa (Colman Domingo). Film do obejrzenia w ramach abonamentu na platformie Canal+ Online.

Kadr z filmu <em>Zola</em>, reż. Janicza Bravo, 2020
Kadr z filmu Zola, reż. Janicza Bravo, 2020

Z nutą Bollywood: Żyje się tylko raz (Zindagi na milegi dobara), reż. Zoya Akhtar, 2011

Kino drogi to przede wszystkim domena Amerykanów, którzy mają ku niemu świetne warunki geograficzne… Ale kto powiedział, że nie można ruszyć w zmieniającą życie podróż po Europie, będąc obywatelem Indii? Przeuroczy i ciepły film Zoyi Akhtar to kino drogi połączone z opowieścią o przyjaźni, odrobiną komedii romantycznej i szczyptą (trochę jednak zeuropeizowanego) Bollywood. Kiedy jeden z nich się żeni, trzej przyjaciele, zamiast urządzać wieczór kawalerski, organizują trzytygodniową męską wyprawę po Hiszpanii. Mają zwiedzać piękne miejsca, smakować życie i rzucać sobie nawzajem wyzwania – każdy z nich wybiera jeden ekstremalny sport, którego wszyscy trzej będą musieli wspólnie spróbować. Pomiędzy kolejnymi przygodami odżywa długoletnia przyjaźń nieco nadwyrężona rutyną dorosłego życia i dawnymi zadrami, a bohaterowie po drodze kolejno konfrontują się ze swoimi największymi lękami i pragnieniami, przewartościowując swoje podejście do świata. Okraszona pięknymi widokami i chwytliwą muzyką radosna, choć niepozbawiona zwrotów akcji opowieść o tej przedślubnej podróży sprawia, że aż chce się żyć i celebrować każdą chwilę. A choć w pierwszym odruchu można tutaj mieć skojarzenia z produkcjami typu Kac Vegas, film Zoyi Akhtar uderza w zupełnie inne tony i jest dużo bardziej zniuansowany, a obok humoru potrafi też poruszyć poważniejsze wątki i dodać głębi emocjonalnej bohaterom i ich zmieniającym się na przestrzeni filmu relacjom. Bardzo urocze kino idealne na poprawę humoru. Film do wypożyczenia w iTunes i Apple TV+ (film jest w hindi, na ten moment niestety nie ma polskich napisów, ale są angielskie).

Kadr z filmu <em>Żyje się tylko raz</em>, reż. Zoya Akhtar, 2011
Kadr z filmu Żyje się tylko raz, reż. Zoya Akhtar, 2011

Aborcyjny road trip: Test na przyjaźń (Unpregnant), reż. Rachel Lee Goldenberg, 2020

Czasem do natychmiastowego ruszenia w drogę popychają nas okoliczności, a u kresu podróży czeka upragniony cel. Tak jest w przypadku filmu Rachel Lee Goldenberg łączącego w sobie kino drogi, komedię, kino dla nastolatek i feministyczny manifest w kwestii praw reprodukcyjnych. Reżyserka bierze na warsztat temat dostępu do aborcji w Stanach Zjednoczonych – i tego, jakie trudności napotykają kobiety w niechcianych ciążach zmuszone udawać się do innego stanu, by skorzystać z potrzebnego im świadczenia medycznego. Zwłaszcza, kiedy, tak jak 17-letnia bohaterka filmu, potrzebują pomocy kliniki niewymagającej od osoby niepełnoletniej zgody rodziców – dziewczyna pochodzi bowiem z bardzo wierzącej rodziny i obawia się, że bliscy nie zaakceptują i nie poprą jej decyzji. Zdesperowana Veronica szuka wsparcia u dawnej przyjaciółki z dzieciństwa – tak oto dwie nastolatki wyruszają w ponadtysiąckilometrową samochodową podróż przez kilka stanów, po drodze odbudowując swoją przyjaźń i przekonując się, na kogo mogą liczyć w kryzysowych sytuacjach. Choć film wychodzi od stresującego momentu w życiu bohaterki i na każdym kroku rzuca jej kłody pod nogi, to jednak utrzymany jest w lekkim, wręcz wyraźnie komediowym tonie, a szczegółowo zaplanowana, weekendowa wycieczka po aborcję okazuje się znacznie bardziej szaloną wyprawą, niż mogła się tego spodziewać poukładana i bardzo skrupulatna Veronica. Goldenberg nie uprawia tu umoralniających dywagacji, jej bohaterka od początku jest pewna swojej decyzji, nawet jeśli przesiąknięta społeczną atmosferą panującą wokół tematu ma problem z wypowiedzeniem na głos słowa „aborcja”. Reżyserka robi tu też edukacyjną robotę: pokazując, jak wygląda proces konsultacji, zabiegu i dochodzenia do siebie. Test na przyjaźń to z jednej strony uroczy feel-good movie o dziewczęcej przyjaźni, a z drugiej wyraz frustracji systemem, który w imię politycznych interesów odbiera kobietom prawa. W rolach głównych Haley Lu Richardson i znana z Euforii Barbie Ferreira. Film do obejrzenia w ramach abonamentu na platformie HBO MAX.

Kadr z filmu <em>Test na przyjaźń</em>, reż. Rachel Lee Goldenberg, 2020
Kadr z filmu Test na przyjaźń, reż. Rachel Lee Goldenberg, 2020

Życie w drodze: Nomadland, reż. Chloé Zhao, 2020

Czasem jednak na końcu drogi nie ma żadnego celu, a wyprawa trwa tak długo, jak życie. Nagrodzony Oscarem film Chloé Zhao to coś zawieszonego pomiędzy fikcją i rzeczywistością. Reżyserka adaptuje tutaj reportaż Jessiki Bruder o społeczności amerykańskich nomadów, przeważnie starszych osób, które sytuacja finansowa i życiowa zmusiła do porzucenia domów, zamieszkania w samochodzie i podróżowania po kraju od jednej dorywczej pracy do drugiej. Ale choć Zhao pokazuje na ekranie prawdziwych bohaterów reportażu i ich życie, równocześnie wprowadza w to środowisko parę aktorów odgrywających fikcyjne postaci. Z jednej strony ekipa dokłada wszelkich starań, by wszystko było jak najbardziej autentyczne i przypominało zwykłe codzienne życie nomadów – a wcielająca się w główną bohaterkę Frances McDormand podczas zdjęć przez kilka miesięcy rzeczywiście mieszkała w urządzonym własnymi przedmiotami vanie, podróżowała po kraju i podejmowała się dorywczych prac, które widzimy na ekranie. Z drugiej strony – główna bohaterka i jej historia są jednak fikcyjne, nawet jeśli to pozwala rzucić nieco światła na społeczne i ekonomiczne przyczyny popychające część Amerykanów do podjęcia takiego stylu życia. Chloé Zhao wyciska z reportażu Jessiki Bruder melancholijne piękno życia w drodze, stan zawieszenia pomiędzy wolnością i smutkiem, i przedziwne połączenie codziennej samotności z poczuciem wspólnoty jednoczącym nomadów – a wszystko to pokazuje subtelnie, z empatią i przy pomocy pięknych ujęć. Nomadland to podróż, która nie ma celu ani końca, nie jest etapem przejściowym, ale płynie naturalnym rytmem, zabierając widza ze sobą i pozwalając, by towarzyszył nomadom w ich drodze przez życie. Film do obejrzenia w ramach abonamentu na platformie Canal+ oraz do wypożyczenia na platformach iTunes, Apple TV+, Player.pl, VOD.pl i Premiery Canal+.

Kadr z filmu <em>Nomadland</em>, reż. Chloé Zhao, 2020.
Kadr z filmu Nomadland, reż. Chloé Zhao, 2020

Bierzcie, oglądajcie i razem ze mną cieszcie się wspaniałymi filmami! Przegląd Kobiecego Kina powróci (mam nadzieję!) w przyszłym miesiącu – zostańcie ze mną, a jeśli nie chcecie przegapić kolejnego odcinka, zaobserwujcie mnie na Instagramie albo Facebooku.


Informacje o dostępie do wyżej wymienionych filmów na wskazanych platformach są aktualne na dzień: 23 sierpnia 2022 r.

Przeczytaj także:

1 komentarz

a oni dalej grzeszą dobry boże online hd 6 września 2022 - 00:32

Kino kobiece jest niezwykle poruszające. Warto je oglądać. Filmów kilka znam – uważam, że warto je oglądać.

Komentarze zostały wyłączone.