Nigdy nie sądziłam, że to napiszę, ale… czas pogadać o macierzyństwie i reprodukcyjnych decyzjach kobiet. A konkretniej – o tym, jak ten temat jest przedstawiany w popkulturze, która przez wszystkie przypadki odmienia radości, problemy i dramaty matek i potencjalnych matek, ale podejrzanie milczy na temat tych kobiet, które świadomie i otwarcie decydują się matkami nie być. Bohaterki, które rezygnują z macierzyństwa i na ekranie otwarcie mówią o tym, że nie widzą dzieci w swojej przyszłości, a potem konsekwentnie żyją zgodnie ze swoją decyzją, są w popkulturze trochę jak Yeti – niby część z nas jest przekonana, że gdzieś na pewno takie istnieją, ale w praktyce mało kto je widział. [Tekst jest analizą – zawiera spoilery do różnych produkcji].
Serial
Podczas gdy wszyscy zachwycali się Czarnobylem, BBC i HBO po cichu wypuściły inną, chyba jeszcze lepszą serialową perełkę. Czytając opis fabuły serialu Rok za rokiem (Years and years), można by odnieść wrażenie, że ktoś próbował streścić w jednym zdaniu cały Klan – oto historia zwyczajnej rodziny opowiedziana na przestrzeni 15 lat. I rzeczywiście, ten serial mógłby być trochę jak Klan… Gdyby w Klanie były roboty. I bomby atomowe. I getta dla biedoty. I podejrzani politycy rozdający prawa wyborcze w oparciu o wysokość IQ. I co najważniejsze – gdyby scenariusz pisali Brytyjczycy z niebywałym talentem do snucia przerażających wizji nie tak wcale odległej przyszłości.
Dziś o północy polskiego czasu Netflix zaprezentował wreszcie światu długo wyczekiwany pierwszy zwiastun serialu Wiedźmin. Prawie dwuminutowa zajawka pozwala nam podejrzeć zabójcę potworów w akcji i daje jako takie pojęcie o tym, które wydarzenia i lokacje możemy zobaczyć w pierwszym sezonie. Jak wypada superwiedźmin Henry’ego Cavilla? Przekonajcie się poniżej i sprawdźcie, co o tym myślę.
Do Hawkins w stanie Indiana przyszło gorące i pełne romansów lato. Po dwóch mrocznych, jesienno-zimowych sezonach, w których grupka dzieciaków walczyła z potworami z innego wymiaru, trzecia odsłona Stranger Things na pierwszy rzut oka wydaje się zupełnie nową jakością.
Nowy hit HBO Czarnobyl ma szanse stać się największym serialowym zaskoczeniem tego roku – pojawił się nagle, bez większego szumu przed premierą, i równie nagle podbił serca widowni, z miejsca detronizując Grę o Tron (nawet tę starą Grę o Tron) na liście najlepszych seriali wszech czasów. Odpowiedzialni za niego ludzie też są zaskakujący – scenarzysta i producent Craig Mazin do tej pory pracował przy zgoła innych gatunkach filmowych (maczał palce w seriach Kac Vegas i Straszny film), z kolei reżyser Johan Renck ma co prawda na koncie kilka odcinków tak dobrych seriali jak Breaking Bad i Wikingowie, ale zdaje się mieć większe zacięcie do kręcenia teledysków… A tymczasem ten duet dał nam najwyższej próby fabularyzowany historyczny serial, który od kilku tygodni jest na ustach całego świata.
Pamiętacie jeszcze te czasy, kiedy Black Mirror był produkcją trochę dla masochistów? Albo, jak kto woli: genialnym serialem moralnego niepokoju? Kiedy po każdym odcinku, czy to futurystycznym, czy mierzącym się z bardzo współczesnymi tematami, chodziliśmy jacyś struci, poruszeni, wytrąceni z równowagi, zastanawialiśmy się nad działaniami i wyborami bohaterów, nad potencjalnymi kierunkami rozwoju technologii i stawialiśmy sobie niewygodne pytania o to, jak sami odnaleźlibyśmy się w takich sytuacjach i w świecie z tak imponującymi technicznymi możliwościami…
Prywatny detektyw, supersilna superbohaterka, która nie chce być ani super, ani bohaterką, chodzący sarkazm i podlewana alkoholem depresja – słowem: Jessica Jones. Jakiś czas temu miałam okazję wystąpić jako Jessica Jones na superbohaterskiej imprezie i wcielenie się w nią okazało się na tyle proste, że aż muszę się tym z wami podzielić. Dlatego dziś przed wami szybki przepis na to, jak choć na chwilę stać się charyzmatyczną detektyw graną przez Krysten Ritter.
Premiera produkowanego przez Netflixa serialu o Geralcie z Rivii zbliża się wielkimi krokami. Co wiemy o najnowszej adaptacji Wiedźmina – i czego możemy się po niej spodziewać? Przed wami (prawdopodobnie) wszystko, co na dzień dzisiejszy wiemy o nadchodzącej produkcji.
Stało się. Szósty odcinek ósmego sezonu Gry o Tron i tym samym finałowy odcinek całego serialu już za nami. Czy było to godne pożegnanie jednej z najważniejszych produkcji w historii telewizji? Po kilku mocno krytykowanych odcinkach wielu fanów straciło jakąkolwiek nadzieję na uratowanie tego sezonu… i pewnie dla wielu z nich finał okazał się gwoździem do trumny niegdyś rewelacyjnego serialu. Dla mnie jednak ostatecznie stał się największym zaskoczeniem całego sezonu – i to nawet nie ze względu na to, co się w nim działo, tylko dlatego, że po tym, jak porzuciłam wszelką nadzieję, ostatni odcinek okazał się nawet do pewnego stopnia satysfakcjonujący… [Tekst zawiera spoilery].
Porzućcie wszystkie teorie, którzy tu wchodzicie (nadzieję też możecie porzucić) – przedostatni odcinek Gry o Tron wyraźnie daje nam do zrozumienia, że czas spełniania naszych oczekiwań się skończył. Zaczął się natomiast czas robienia wszystkiego, by nas zaskoczyć i by obalić większość teorii, które snuliśmy przez osiem sezonów – czasem nawet za cenę logiki czy wieloletniego rozwoju poszczególnych bohaterów. 5 odcinek 8 sezonu Gry o Tron znów bardzo spolaryzował widzów… A im bliżej finału, tym mniej znajduję w serialu wątków, których gotowa byłabym bronić. [Tekst zawiera spoilery].