Czasami za dobrym filmem stoi jeszcze lepsza książka. Przy okazji nadchodzącego rozdania Oscarów przyjrzyjmy się więc adaptacjom literatury, które znalazły się na tegorocznej liście nominowanych filmów – i książkom, które dały im początek.
Córka
Bardzo udany debiut reżyserski Maggie Gyllenhaal ze wspaniałą Olivią Colman w roli głównej to dość wierna adaptacja powieści Eleny Ferrante pod tym samym tytułem. Ferrante snuje do bólu szczerą i przesiąkniętą autentycznością opowieść o macierzyństwie – bez lukrowania i uciekania do stereotypów, ale i bez oceniania wyborów podejmowanych przez bohaterkę. Rzadki przykład spojrzenia na kobietę, która jest matką, przede wszystkim jak na człowieka z całym spektrum doświadczeń – a nie jak na mityczną figurę, w której nie ma miejsca na indywidualizm. Film doceniono nominacją za scenariusz adaptowany.
Cyrano
Musical w reżyserii Joe Wrighta bierze na warsztat sztukę teatralną Edmonda Rostanda Cyrano de Bergerac, której akcja osadzona jest w XVII-wiecznej Francji w czasach wojny trzydziestoletniej. Tytułowy bohater, szlachcic, poeta i wybitny orator, ma wielki nos i ogromne kompleksy z tego powodu – co sprawia, że nie jest w stanie wyznać miłości swojej ukochanej. Zamiast tego wplątuje się w pomaganie przystojnemu, acz niezbyt wygadanemu młodzieńcowi w zdobyciu jej serca, wkładając swoje słowa i swoją miłość w listy i usta przyjaciela. Film Wrighta wymyśla Cyrano na nowo – porzuca jego duży nos i kompleksy, czyniąc poetę osobą niskorosłą, a wcielający się w główną rolę Peter Dinklage doskonale sprawdza się w roli bohatera romantycznego.
Diuna
Epicki film Denisa Villeneuve’a sięga po arcydzieło literatury science fiction i przenosi na ekran mniej więcej połowę pierwszej powieści z cyklu Kroniki Diuny Franka Herberta. Szeroko zakrojona opowieść o rodzie Atrydów obejmującym władanie nad pustynną planetą łączy w sobie mistycyzm, refleksję nad religią, ekologią i polityką z przygodą i fantastycznymi światami. Proza Herberta jest specyficzna, niespieszna, immersyjna, pozbawiona zbędnej ekspozycji – i adaptacji Villeneuve’a w przedziwny sposób udaje się uchwycić na ekranie doświadczenie czytania Diuny. I być może dlatego film dostał nominację za scenariusz adaptowany.
Dom Gucci
Głośny film Ridleya Scotta z Lady Gagą i Adamem Driverem powstał w oparciu o książkę Sary Gay Forden o tym samym tytule – i pozwala zajrzeć za kulisy działania jednej z najsłynniejszych rodzin w branży modowej. Historia o namiętnościach, pieniądzach, zbrodni i potędze na skraju upadku została przez reżysera okrojona i udramatyzowana na potrzeby filmu – czasem jednak życie bywa ciekawsze niż fikcja, a książka Sary Gay Forden rzuca jeszcze więcej światła na sekrety i spory wewnątrz rodziny Guccich.
Drive my car
Japoński reżyser Ryûsuke Hamaguchi sięga po zbiór opowiadań Murakamiego zatytułowany Mężczyźni bez kobiet – przede wszystkim po otwierające książkę opowiadanie Drive my car, ale także po pojedyncze motywy z pozostałych tekstów tego zbioru. W ten sposób powstała opowieść o żałobie, miłości, poczuciu winy i różnych odmianach samotności, w której po śmierci żony reżyser teatralny nawiązuje opartą na wzajemnym zrozumieniu relację ze swoją szoferką. Film otrzymał nominację w kategorii najlepszy scenariusz adaptowany.
Psie pazury
Tegoroczny oscarowy faworyt w reżyserii Jane Campion jest adaptacją kultowego westernu Thomasa Savage’a o dwóch bardzo różniących się od siebie braciach wspólnie prowadzących rodzinne ranczo. Kiedy jeden z nich postanawia się ożenić i wprowadzić do rodzinnego domu kobietę i jej syna z pierwszego małżeństwa, na wierzch wychodzi niszczący gniew i sadyzm drugiego brata, a relacje między domownikami stają się napięte i podszyte groźbą niebezpieczeństwa. Klimatyczna opowieść z zaskakującym zwrotem akcji kunsztownie została przeniesiona na ekran przez nowozelandzką reżyserkę. Film doceniono nominacją za adaptowany scenariusz.
Tragedia Makbeta
Joel Coen sięga po dzieło Szekspira i w zaskakującym, minimalistycznym stylu przenosi na ekran opowieść o ambicji, władzy i zbrodni, osądzając w rolach państwa Makbet Denzela Washintona i Frances McDormand. Czarno-białe, imponująco oświetlone i osadzone w monumentalnych, a jednak oszczędnych dekoracjach dzieło Coena (pierwsze wyreżyserowane bez współudziału brata) jest zawieszone gdzieś pomiędzy teatrem, kinem i architekturą, i tą wizualną otoczką wydobywa z tekstu Szekspira elementy horroru i thrillera.
Zaułek koszmarów
Znany ze swojej fascynacji fantastycznymi potworami Guillermo del Toro sięga po powieść Williama Lindsaya Greshama, w której… nie ma potworów. Są tylko ludzie robiący złe rzeczy i w potworny sposób zatracający swoje człowieczeństwo. Opowieść o ambitnym mentaliście, który porzuca życie cyrkowca, by naciągać wpływowych bogaczy, pozwalając im wierzyć, że jest medium, i który w końcu w swoich kłamstwach posuwa się za daleko, w filmie del Toro utrzymana jest w klimacie noir i wizualnie pięknie zrealizowana – ale więcej głębi kryje się w powieści Greshama.
Czytaliście któreś z wymienionych tytułów? Jak wam się podobały ich adaptacje? No i najważniejsze – jesteście team #NajpierKsiążkaPotemFilm czy odwrotnie?