Tove Jansson – mistrzyni krótkiej formy

by Mila

Tove Jansson światu znana jest przede wszystkim jako Mama Muminków, autorka serii klasycznych już powieści dla dzieci. Ale podobnie jak w przypadku dosyć filozoficznego pytania o to, jak nazywała się Mamusia Muminka zanim urodził się Muminek, warto spojrzeć na Tove Jansson także w oderwaniu od jej sympatycznych małych trolli.

Teraz jest na to zresztą świetny moment. Najpierw nakładem Wydawnictwa Marginesy ukazała się na polskim rynku jej biografia, później dwa tomy opowiadań, a za kilka dni będzie miała miejsce premiera listów autorki. Zanim jednak ukażą się Listy, chciałabym się na chwilę zatrzymać przy Córce rzeźbiarza.

Ta uroczo różowa książka zabiera nas w lata dzieciństwa autorki. Tove Jansson snuje tu swoje opowieści z perspektywy małej dziewczynki wychowującej się w domu dwójki artystów, w bardzo stymulującym otoczeniu i w dość surowych skandynawskich okolicznościach przyrody. Krótkie opowiadania pozwalają nam patrzeć na świat ciekawymi i zafascynowanymi rzeczywistością oczami dziecka – ale każde z nich jest ucieleśnieniem dojrzałej, w pełni dorosłej prozy.

Zdarza się czasem, że dorośli piszący o dzieciach dla dorosłych, próbując przyjmować perspektywę dziecka, wpadają w jedną z dwóch pułapek. Albo zbytnio wszystko upraszczają i w konsekwencji tekst wychodzi im strasznie infantylny… Albo ich dzieci wcale nie są dziećmi, są tylko pomniejszonymi dorosłymi, którzy nauczyli się kilku słów z młodzieżowego slangu. Tove Jansson natomiast doskonale wie, co robi. Jej bohaterka jest dzieckiem bardzo rezolutnym, w wielu kwestiach nadzwyczaj dojrzałym, a jednak nie gubi po drodze swojej dziecięcości i nie wpada w przesadę ani śmieszność.

Jej świat jest niesamowity. Nie tylko dlatego, że balansuje na granicy rzeczywistości i wyobraźni, ale przede wszystkim dlatego, że to świat przepełniony kreatywnością i nieco ekscentrycznymi postaciami. Dziewczynka dorastająca pod okiem ojca rzeźbiarza i matki ilustratorki, niejako zawieszona pomiędzy Finlandią i Szwecją, stykająca się w domu z artystami i innymi barwnymi osobistościami – warunki do rozwijania się w twórczej atmosferze miała wprost idealne. W Córce rzeźbiarza my z kolei mamy okazję zajrzeć do jej świata, niekiedy tak rozległego jak bezkresne morze, innym razem skurczonego do rozmiarów zasypanego śniegiem domu.

O tym, że Tove Jansson potrafi zawładnąć dziecięcą wyobraźnią, nie trzeba nikogo chyba przekonywać. W Córce rzeźbiarza odkrywamy za to, że autorka równie sprawnie prowadzi także dorosłego czytelnika. Ten niewielki zbiór opowiadań dowodzi, że poza powołaniem do życia Muminków, Tove Jansson dała światu również bardzo dojrzałą prozę – i to na tyle dobrą, że zupełnie bez kompleksów mogłaby zająć miejsce w panteonie mistrzów krótkiej formy.

Przeczytaj także: