Niby okupacja, ale polska awantura najważniejsza pod słońcem.
Tymi słowami Mariana Kozielewskiego dałoby się właściwie podsumować cały drugi tom biografii jego brata, Jana Karskiego, kuriera i emisariusza Polskiego Państwa Podziemnego. Ponad dwa lata po premierze pierwszego tomu, w którym prześledziliśmy dorastanie Karskiego i wszystko to, co ukształtowało jego patriotyzm, poczucie obowiązku i wrażliwość na innych, Waldemar Piasecki i wydawnictwo Insignis oddają w nasze ręce tom drugi biografii Jan Karski. Jedno życie, tym razem opowiadający o latach 1939?1945 i opatrzony podtytułem: Inferno.
A jest to tytuł bardzo wymowny i wielowymiarowy. W pierwszej kolejności odnosi się oczywiście do czasów II wojny światowej i wszystkiego, czego Karski w tym czasie doświadczył, co widział, słyszał i przekazywał jako kurier. Od walk w 1939 roku i pobytu w obozie jenieckim, przez dramatyczną sytuację Żydów, której był świadkiem, wchodząc do warszawskiego getta w przebraniu i obserwując pod Bełżcem transporty do obozów śmierci, aż po jego osobiste cierpienie i tortury po aresztowaniu przy próbie przekroczenia słowackiej granicy z kolejną misją do rządu.
Ale dantejskie inferno to nie tylko bezpośrednie skutki wojny – to także porażająca bezsilność w obliczu zagłady milionów ludzi… i niemal zupełnego braku reakcji światowych przywódców. To dręcząca świadomość, że kiedy tam giną ludzie, tutaj ktoś podejmuje decyzję, że z punktu widzenia polityki i nadchodzących wyborów nie opłaca się tych ludzi ratować i nieść im pomocy. To piekło zdradzonej przez sojuszników Polski i zostawionych na pastwę losu Żydów. To poczucie winy Karskiego, że można było zrobić więcej, jeszcze głośniej domagać się reakcji światowych mocarstw, skuteczniej poruszyć ich serca i sumienia.
W końcu, Inferno to także piekiełko polskich podziałów i polityki, która od czasów liberum veto nie zrobiła ani kroku w kierunku cywilizacji. I sądząc po tym, że dalej tkwimy w tym samym miejscu, prawdopodobnie nigdy nie zrobi. Karski z niepokojem patrzył na to, co się dzieje wokół – niby wojna i okupacja, ale najpilniejsze jest to, żeby „swoimi” obsadzić najważniejsze stanowiska, „tamtych” zepchnąć jak najbardziej na margines i w zapomnienie, a najlepiej to postawić ich przed jakimś trybunałem albo i Niemcom wydać. I kłócić się o to, kto ma rządzić, kiedy już Polska będzie niepodległa. Ale jak tę niepodległość odzyskać – to już wydaje się kwestią drugorzędną. O ile pierwszy tom był nieco idealistyczną, ale bardzo potrzebną lekcją tolerancji i miłości bliźniego, drugi jest trzeźwiącą diagnozą polskich realiów – wciąż zaskakująco aktualną.
Na wszystkie te rodzaje piekła natkniemy się, śledząc wojenne ścieżki Jana Karskiego – od zmobilizowania jesienią 1939 roku, przez walkę z bronią w ręku, ucieczkę z obozu jenieckiego, a potem konspiracyjną działalność przy rządzie londyńskim. To właśnie ten etap życia Karskiego jest najszerzej znany, choćby dzięki jego wojennej książce Tajne państwo – kojarzymy go przede wszystkim jako wysłannika polskiego rządu na uchodźstwie i człowieka, który uparcie raportował przywódcom alianckim o sytuacji w okupowanej Polsce i masowej eksterminacji Żydów. A oni słuchali, kiwali głowami… a pod koniec wojny i tak udawali zaskoczonych Holocaustem.
Inferno szczegółowo pozwala nam prześledzić wędrówki Karskiego i informacje, jakie niósł ze sobą, ryzykując życiem i kursując pomiędzy rządem Sikorskiego a władzami podziemia na terenie kraju. Książka jest też jednym wielkim przypisem do Tajnego państwa, o którym Karski wprost mówi, że w niektórych miejscach zostało przez amerykańskiego wydawcę mocno podkoloryzowane, żeby trafić w gust zachodniego odbiorcy, który najbardziej przecież kocha wybuchy, patetyczne gesty i historie miłosne – a w wielu innych wybielone, tym razem na użytek odbiorcy wschodniego, który jako sojusznik niespecjalnie miał pewnie ochotę czytać krytykę pod swoim własnym adresem. W Jednym życiu Karski i Piasecki postanawiają raz na zawsze rozprawić się z fragmentami Tajnego państwa, z których emisariusz wyraźnie nie był zadowolony, a na które w warunkach wojennych musiał przystać.
Jedno życie to coś więcej niż tradycyjna biografia. Opowiada nie tylko o życiu Jana Karskiego, ale dokumentuje także (niekiedy bardzo szczegółowo) wojenne losy i dokonania wielu innych osób, z którymi bohater się zetknął. Co prawdopodobnie wyjaśnia objętość tej publikacji – samo Inferno ma ponad 1200 stron, a to tylko drugi z docelowych 3 tomów. Piasecki nie tylko dokumentuje losy Karskiego, ale równocześnie kreśli skomplikowane tło polityczne i społeczne, maluje portrety polskich i światowych przywódców, zarysowuje relacje pomiędzy nimi i linie politycznych podziałów. Momentami czyta się Jedno życie jak całkiem niezłą powieść sensacyjną. Chwilami jak rasowy dramat. A czasem jak szczegółowy podręcznik do historii albo kronikę wypadków wojennych. O dziwo, autorowi udaje się te style przeplatać na tyle sprawnie, że trudno się od tej książki oderwać.
Być może to coś w stylu pisania Piaseckiego, a może po prostu historia wiecznie zatacza kręgi, a ludzkość nie zmienia się niezależnie od tego, jakie katastrofy by na nią nie spadły – ale kilkadziesiąt lat po wojnie pewne mechanizmy wciąż zdają się bardzo aktualne. Tak jak w pierwszym tomie niebezpiecznie znajomo pobrzmiewały echa narastającej ksenofobii, tak i Inferno przynosi swoje własne analogie do współczesnej rodzimej i światowej polityki. Obojętność na ludzkie cierpienie, troska głównie o własny stołek zamiast o przyszłość kraju, regionu i świata – wielu wtedy i wielu dzisiaj ma w tej sprawie co nieco na sumieniu. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że dziś tak jak i wtedy są jeszcze jacyś Karscy tego świata, prowadzeni silnym moralnym kompasem, wrażliwi na drugiego człowieka, gotowi zrobić to, co do nich należy – a nawet i jeszcze więcej.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu