Całkiem niedawno pisałam o pierwszej części Kronik Saltamontes Moniki Marin – kto jeszcze nie czytał, zapraszam tutaj. Teraz zaś czas na drugą odsłonę przygód Adama i Aleksa.
Akcja Tajemniczego bractwa rozgrywa się kilka lat wydarzeniach Ucieczki z mroku. Nasi bohaterowie nie są już małymi dziećmi, ale pełnoprawnymi nastolatkami balansującymi powoli na granicy dorosłości. Razem z nimi zmieniają się ich problemy, a także charakter opowieści, która jest teraz dojrzalsza i dotyka również nieco poważniejszych tematów.
Główną osią Tajemniczego Bractwa jest zagadka podziemnych korytarzy i sekretnej organizacji ukrywającej się za symbolem konika polnego. Tym razem mali i duzi wielbiciele teorii spiskowych mają więc okazję na dobre rozwinąć skrzydła i snuć domysły na temat kolejnych elementów układanki. Adam i Aleks wraz z przyjaciółmi wyruszają w podróż po Włoszech i Hiszpanii, by zebrać wszystkie potrzebne wskazówki i ostatecznie wyjaśnić szereg coraz dziwniejszych wypadków, jakie mają miejsce w ich życiu. Każdy z chłopców ma jednak własną motywację do rozwiązania odwiecznej zagadki. Adamem kieruje młodzieńcza ciekawość, ponadprzeciętna intuicja i pragnienie zdobycia wiedzy, która mogłaby mu pomóc w konstruowaniu kolejnych wynalazków. Niespokojny Aleks zaczyna za to myśleć o życiu trochę innymi kategoriami – jego celem jest odnalezienie legendarnego złota z rozbitego pirackiego statku, złota, które zamierza złożyć u stóp swojej pierwszej miłości… mimo że ostatni raz widział dziewczynę pięć lat temu i w dodatku zostawił ją wtedy niebezpiecznie blisko przystojnego i podatnego na jej urok pianisty.
Tak naprawdę całą powieść napędzają więc dwa ważne pytania: czy Aleks odnajdzie ukochaną i przekona ją o swoim uczuciu? i czym tak właściwie jest tajemnicze bractwo kryjące się w podziemnych miastach? W drugiej części Kronik Saltamontes chłopcy mają okazję się przekonać, że świat nie jest taki prosty i czarno-biały, jak mógł im się wydawać jeszcze kilka lat temu, a w dążeniu do upragnionego celu będą musieli się zmierzyć nie tylko z zewnętrznymi przeciwnościami, ale i z siłą własnych uczuć.
Tajemnicze bractwo, podobnie zresztą jak cały cykl, nie waha się mówić rzeczy trochę już chyba wśród młodzieży niemodnych – że ważna jest w życiu prawdziwa przyjaźń, tolerancja i próba zrozumienia drugiego człowieka, zanim się go osądzi, a także bezinteresowność i ufność w ludzką dobroć. Chociaż może niemodne, są to wartości, które powinniśmy chcieć przekazywać dzieciom, wartości, za którymi niejeden dorosły tęskni i które w powieściach Moniki Marin potrafią go wzruszyć.
Miło jest czasem wziąć do ręki taką książkę. Tym bardziej, że Kroniki Saltamontes cieszą nie tylko treścią, ale i formą. Ładnie i solidnie wydane, opatrzone nastrojowymi ilustracjami – będą ozdobą biblioteczki miłośników książek w każdym wieku.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu
Pinus Media