HIMYM: Legendarnie długi weekend

by Mila

Do finałowego odcinka Jak poznałem waszą matkę zostało już tylko kilka tygodni. Po dziewięciu latach śmiechu i wzruszeń niewiarygodnie długa historia emocjonalnych wzlotów i upadków Teda (Josh Radnor) wreszcie ma szansę dobrnąć do końca. Jednak liczba tych, którzy zapłaczą nad końcem pewnej ery w świecie seriali komediowych prawdopodobnie znacznie stopniała w ciągu ostatnich miesięcy. Wszystko za sprawą dziewiątego sezonu, w którym – jak dotąd – na dwadzieścia odcinków pojawił się JEDEN dobry. No, może jeden i pół.

Pomysł z posadzeniem naprzeciwko siebie Teda i jego dwójki nastoletnich dzieci, które z niepokojącą dokładnością będą musiały wysłuchiwać opowieści o tym, jak to tatuś poznał mamusię (i setkę pań przed mamusią), na początku był świeży i zabawny. W miarę upływu lat robił się co prawda coraz bardziej absurdalny, jednak to, co nastąpiło w dziewiątym sezonie, przeszło najgorsze oczekiwania widzów. Od września Ted i twórcy serialu zmuszają nas do analizowania niemal minuta po minucie JEDNEGO WEEKENDU. Którego końca wciąż nie widać. Ci, którzy mieli nadzieję, że będzie im dane przyjrzeć się rozwijającej się relacji pomiędzy Tedem i miłością jego życia, dawno już chyba zdążyli się pogodzić z myślą, że NIC Z TEGO. Zamiast tego dostajemy całą serię zapychających czas antenowy odcinków o niczym, które prawdopodobnie zamierzają nas trzymać w „niepewności” aż do ostatniej minuty ostatniego epizodu, kiedy to Ted wreszcie zatrzyma swoje spojrzenie na Matce i tyle będzie z tego poznawania. Szczerze mówiąc, znacznie ciekawszym od samego serialu zjawiskiem jest fala rozczarowania, jaka rozlewa się niemal co tydzień na jego facebookowej stronie. Najgorszy odcinek w historii… Nie obejrzałem do końca… Bez sensu… Po co wyciągać takie wątki… Twórcy jednak, zupełnie tak jak Ted, nic sobie nie robią z faktu, że nikt już właściwie nie chce ich słuchać.

Kadr z serialu "Jak poznałem waszą matkę", Carter Bays, Craig Thomas, 2005.

Kadr z serialu Jak poznałem waszą matkę, Carter Bays, Craig Thomas, 2005.

Co jakiś czas pojawiają się co prawda głosy, że serial ewoluował, że nie jest już lekką komedyjką, że analizuje wewnętrzne przemiany i relacje… Owszem. Nie zaprzeczę – przecież z jakiegoś powodu uznałam te 1,5 odcinka za całkiem dobre. Pozostałe 18,5 w żaden sposób nie broni jednak tej tezy i szczerze mówiąc trudno mi sobie wyobrazić, jak odcinek w całości mówiony wierszem albo w całości poświęcony ćwiczeniu perfekcyjnego uderzenia „z liścia” miałby to robić.

Do tych wszystkich, którzy zachowali jeszcze resztki cierpliwości dla Jak poznałem waszą matkę – łączę się z wami w bólu. Bo o ile wkrótce nie zaskoczy nas coś naprawdę legendarnego, może się okazać, że znosimy tę frustrującą agonię, nudę i nieśmieszność na darmo.

Przeczytaj także:

7 komentarzy

~Kaj 13 marca 2014 - 16:18

czy ja zaczęłam oglądać HIMYM z Tobą i Rybą dwa lata temu na majówce?

Mila 13 marca 2014 - 16:27

zaczęłaś, ale co się działo dalej z Twoim oglądaniem, to ja nie wiem 🙂

~Ryba 14 marca 2014 - 15:56

Jeśli na tym skończyłaś, to w sumie dobrze, przynajmniej nic Ci nie zepsuje wspomnień 😛 Oni nie wiedzą kiedy skończyć.

~Kaj 15 marca 2014 - 11:12

nie, skończyłam podejrzewam jakieś dwa sezony temu 😉

~Agata 18 marca 2014 - 11:54

Jeszcze pewnie przed nami kilka dobrych sezonów 🙂

~Monika 4 kwietnia 2014 - 23:27

I jak wrażenia po ostatnim odcinku?:) Też byłam strasznie rozczarowana 9. sezonem, właściwie od 6. nie oglądam serialu z takim zaciekawieniem. A już najgorsze odcinki to te o których wspomniałaś – nudny trening uderzania z liścia i irytujące rymowanki. Co by nie mówić, zakończenie mnie jednak nie rozczarowało. Nieco zaskoczyło, choć jeszcze bardziej zasmuciło.. Z tego co czytałam, wiele osób mocno je krytykuje, ale typowy dla sitcomu, przewidywalny happy end pewnie wywołałby jeszcze gorsze reakcje. Czas znaleźć jakiegoś godnego komediowego następcę, póki co pozostaję, choć też bez tak dużego jak kilka sezonów temu entuzjazmu, przy Big Bang Theory.

Mila 7 kwietnia 2014 - 19:55

szczerze… zakończenie wydaje mi się całkiem logiczne i w zasadzie słuszne 🙂 chociaż nie dziwię się też tym wszystkim, których trochę zbulwersowało 🙂

Komentarze zostały wyłączone.