Wyszkolić zabójczynię: moje 4 ulubione popkulturowe asasynki

by Mila

Od Matyldy z Leona zawodowca po Nikitę – kultura popularna uwielbia motyw dziewczynek i kobiet (zwłaszcza młodych) parających się zabijaniem. Na fali Czarnej Wdowy, której bohaterka została wyszkolona na superskuteczną zabójczynię, postanowiłam przyjrzeć się nieco bliżej motywowi asasynki w popkulturze – i opowiedzieć wam o kilku moich ulubionych postaciach szkolonych do zabijania. [Tekst zawiera pewne spoilery do kilku popularnych produkcji].

Początkowo ten tekst miał być prostą polecanką filmów o szkoleniu dziewcząt na zabójczynie… Szybko jednak okazało się, że o ile kino i telewizja uwielbiają patrzeć na młode, zjawiskowe i nierzadko seksownie ubrane kobiety bez mrugnięcia okiem mordujące czy to na zlecenie, czy w ramach prywatnej zemsty, to zdecydowanie rzadziej interesują się tym, skąd właściwie biorą się wszystkie te młode asasynki, jak przebiega ich szkolenie i jakie konsekwencje niesie to dla ich życia i psychiki… Ostatecznie więc tekst skręcił w nieco inną stronę – ale nadal wszystkie pozycje, o których piszę, są jak najbardziej godne polecenia.

Zabójczych dziewczynek i kobiet zdecydowanie na ekranie nie brakuje – otwórzcie dowolne zestawienie popularnych filmów akcji, w których główną rolę gra kobieta, a zobaczycie kilka wyszkolonych zabójczyń. Są agentkami tajnych wywiadów, płatnymi zabójczyniami, samotnymi mścicielkami pragnącymi ukarać swoich oprawców, zawodowymi uwodzicielkami z nożem przytroczonym do uda. Łączą ze sobą pozorne sprzeczności, są jednocześnie delikatne, piękne, dziewczęce, seksowne – i silne, twarde, profesjonalne, bezwzględne. Przechadzają się w stylowych ciuchach i nawet nie mrugną okiem, gdy krew ofiary tryska im na twarz i psuje makijaż. Zabijają po cichu i z wielkim hukiem roznoszą w pył zbrodnicze organizacje. Są uosobieniem cech stereotypowo kobiecych, a jednocześnie parają się zawodem tak dalekim od cnót niewieścich, jak to tylko możliwe. To często te bohaterki, które nazwiemy „silną kobiecą postacią” (bo potrafią zabijać i okładać się po mordach, jakby to był jedyny wyznacznik silnej postaci), będziemy im kibicować i cieszyć się tym, z jaką gracją udowadniają, że „kobiety też mogą”. I to jest cudowne. Ale jednocześnie mam wrażenie, że zazwyczaj spotykamy je jako bohaterki ustanowione przy pomocy kilku zdań – i rzadko zadajemy sobie pytanie, skąd przyszły i co doprowadziło je do tak morderczego miejsca.

Są oczywiście bohaterki, o których przeszłości coś wiemy. Niezależnie od tego, czy jest to przeszłość nakreślona jednym zdaniem, jedną sceną, czy nieco głębiej eksplorowana, zazwyczaj wpisuje się w dwa bardzo popularne tropy. Pierwszy to trauma. Bohaterka doznaje jakiejś ogromnej krzywdy i w odpowiedzi na to wyrusza w morderczą podróż, wymierzając sprawiedliwość swoim oprawcom i próbując odzyskać poczucie kontroli nad swoim złamanym życiem. To samotna mścicielka, jak Panna Młoda z Kill Billa mordująca w zemście za masakrę na swoim ślubie. Albo jak Cataleya z Colombiany po latach szukająca zemsty za śmierć rodziców.

Kadr z filmu <em>Kill Bill</em>, reż. Quentin Tarantino, 2003.
Kadr z filmu Kill Bill, reż. Quentin Tarantino, 2003.

Drugi trop jeden z bohaterów Czarnej Wdowy nazwałby „recyklingiem śmieci”*. Takie bohaterki rekrutuje się spośród kobiet, po których nikt niczego dobrego się nie spodziewa i którymi nikt się za bardzo nie interesuje – pozostawionych samym sobie ubogich sierot z ulicy, narkomanek bez perspektyw, dziewczynek z patologicznych rodzin, ofiar przemocy w związkach i kobiet, które weszły w poważny konflikt z prawem. To bohaterki, które szczególnie upodobał sobie na przykład Luc Besson – od małej Matyldy (Leon Zawodowiec, 1994) przez skazaną za morderstwo narkomankę Nikitę (Nikita, 1990), po pozbawioną perspektyw i uwięzioną w przemocowym związku (także narkomankę) Annę (Anna, 2019).

Bardzo łatwo jest krótko skwitować przeszłość bohaterek którymś z tych tropów i skupić się głównie na tym, jak tu i teraz wspaniale prezentują się w modnych ubraniach, jak doskonale strzelają, machają mieczem i rzucają nożami. Co bardziej ambitne produkcje w tym miejscu starają się dopisać bohaterce konflikt jednostki z machiną śmierci… i tym samym wpadają jeszcze w trzeci popularny trop, tym razem nie odnoszący się do przeszłości, lecz do tu i teraz – oto bohaterka, która w taki czy inny sposób wplątała się w zawód asasynki, ma dość takiego życia i próbuje odejść z organizacji, napotyka jednak opór: albo pracujesz dla nas, albo giniesz. Tu znów dobrym przykładem jest choćby Luc Besson z jego Anną i Nikitą.

Na to wszystko świetnie się patrzy – z kliszowym tropem czy bez, opowieści o zabójczyniach działają na wyobraźnię. A jeśli tylko twórcy poświęcą nieco uwagi pytaniom o to, jak bohaterka znalazła się w takim miejscu, czy wybrała tę drogę samodzielnie, czy też nie miała wyjścia, czy trenowała chętnie i z wizją realizacji własnych celów, czy może trzeba było złamać jej charakter i zmuszać do posłuszeństwa, czy czerpie ze swojej pracy satysfakcję i chce być w niej najlepsza, czy też nieustannie ze sobą walczy, co ją ukształtowało, czy działa na własny rachunek, czy na czyjeś polecenie, jak radzi sobie z przemocą, nierzadko będąc po obu jej stronach, i czy zachowała w tym wszystkim swoją godność i indywidualność – otwiera się potencjał do opowiadania naprawdę dobrych historii.

Chcę się dziś z wami podzielić kilkoma moimi ulubionymi zabójczyniami – i przyjrzeć się bliżej temu, jak historie o nich realizują poszczególne tropy.

Natasha Romanoff – od Iron Mana 2 (2010) do Czarnej Wdowy (2021)

Oto inspiracja dla całego tego tekstu – zabójczo skuteczna agentka z filmów Marvela, która po wyszkoleniu przez rosyjski wywiad zmieniła stronę i dołączyła do grupy amerykańskich superbohaterów (już w samym zarysie jej postaci mamy więc zrealizowany trop trzeci – a najnowszy film z jej udziałem rzuca odrobinę światła na to, w jakich okolicznościach Romanoff pożegnała się z rosyjskim wywiadem i udowodniła swoją przydatność dla Amerykanów). O przeszłości filmowej Natashy długo wiedzieliśmy bardzo niewiele, bo i studio nieustannie trzymało ją gdzieś na drugim planie. Ze strzępków dialogów rozsianych po różnych filmach i z kilku przebłysków w Avengers: Czas Ultrona dowiedzieliśmy się, że Natasha już od dziecka szkolona była na zabójczynię i szpiega w supertajnej jednostce rosyjskiego wywiadu. Uczono ją rozmaitych sztuk walki, obchodzenia się z bronią, uwodzenia i wydobywania informacji, poddawano ją praniu mózgu, a szkolenie wieńczyła „ceremonia” sterylizacji i usunięcia macicy mająca z niej uczynić jeszcze bardziej skuteczną agentkę, której nigdy nie rozproszy ani okres, ani ciąża, ani przywiązanie do dziecka. Jej solowy film Czarna Wdowa nieco rozwinął ten temat i rzucił odrobinę światła na proces tworzenia agentek z małych dziewczynek – choć osobiście nie obraziłabym się, gdyby poświęcono temu okresowi życia Natashy więcej miejsca, zwłaszcza, że widzimy, jak bardzo nastoletnia Natasha, zaznawszy namiastki normalnego życia, nie chce wracać do Red Roomu i kontynuować szkolenia, nie chce też pozwolić na to, żeby przechodziła je jej młodsza siostra. To tutaj, w tym niedopowiedzeniu pomiędzy przerażonymi małymi dziewczynkami a w pełni ukształtowanymi agentkami rozgrywa się najbardziej interesująca historia, której nie dane jest nam zobaczyć inaczej niż tylko w drobnych migawkach – łamanie charakterów, zabijanie indywidualności, manipulacja, podporządkowanie, kształtowanie młodych dziewczyn według przyjętego wzorca.

Kadr z filmu Iron Man 2, reż. Jon Favreau, 2010.
Kadr z filmu Iron Man 2, reż. Jon Favreau, 2010.

Postać Natashy w pierwszej kolejności wpisuje się w stereotyp seksownej agentki – bardzo długo wiedzieliśmy o niej niewiele poza tym, że doskonale uwodzi i doskonale się bije w obcisłym, nie sprawiającym wrażenia wygodnego kostiumie, przyjmując przy tym niekiedy absurdalne, ale za to podkreślające jej seksualność pozy. Dopiero jej solowy film stonował nieco ten wizerunek Natashy i pozwolił nam przyjrzeć się innym elementom jej historii. I tak okazało się, że Natasha wpisuje się w trop „recyklingu śmieci” – to zresztą z filmu o niej zaczerpnęłam to określenie. Człowiek u steru organizacji tworzącej kolejne pokolenia zmanipulowanych agentek tak właśnie opisał zasób, którego światu nigdy nie zabraknie i którym nikt się nie interesuje, tylko czekający na to, by go wykorzystać: niekończący się strumień porzuconych, żyjących w biedzie lub przemocy dziewczynek, które po prostu można sobie wziąć i użyć do własnych celów. Tak też było z Natashą – o ile jej wiadomo, biologiczna matka porzuciła ją na pastwę losu, a kolejne bliskie jej osoby były już elementami kontrolującego ją systemu, który chciał z niej zrobić posłuszne narzędzie. Jak wiemy, Natashy ostatecznie udało się wyrwać, zmienić stronę i odzyskać podmiotowość – ale przeszłość nieustannie ją prześladuje, dręczą ją wyrzuty sumienia z powodu rzeczy, które zrobiła (zarówno pod wpływem manipulacji, jak i własnych świadomych decyzji), widać w niej też żal za życiem, które jej odebrano, za utraconą możliwością wyboru. Niejednokrotnie słyszymy z jej ust, że chce odpokutować swoje winy, pracując na rzecz dobra (nawet jeśli jej praca nadal z grubsza polega na tym samym, tylko pod inną banderą) – to pragnienie naprawienia przeszłości, nawet za cenę własnego życia, wyraźnie wybrzmiewa w jej solowym filmie, kiedy wyrusza na wojnę z organizacją, która ją stworzyła, ale także w ostatecznym domknięciu jej historii, które widzieliśmy w Avengers: Endgame.

Hanna Heller – Hanna (2019–)

Hanna Heller to nastoletnia bohaterka zarówno filmu Hanna z 2011 roku z Saoirse Ronan w roli głównej, jak i późniejszego serialu Amazona pod tym samym tytułem – skupię się tutaj na wersji serialowej, która daje nam znacznie więcej miejsca, by przyjrzeć się bohaterce, jej pochodzeniu, osobowości i motywacjom. Tytułowa Hanna w pewien sposób wywodzi się z tropu „recyklingu śmieci” – szybko dowiadujemy się, że jej matka poszukiwała kliniki aborcyjnej, ale wpadła w sidła manipulatorów chcących pozyskać dzieci do genetycznych eksperymentów. Hanna ostatecznie przyszła więc na świat w tajnym ośrodku CIA, miała tam zostać przez matkę porzucona i być kształtowana na superżołnierkę, szpiega i zabójczynię. Tak się jednak nie stało, dziewczynka jako niemowlak została z porwana/uratowana z ośrodka i następnych kilkanaście lat spędziła, ukrywając się w lesie gdzieś w polskich górach, chroniona, wychowywana i szkolona przez byłego agenta CIA, którego ruszyło sumienie.

Kadr z serialu <em>Hanna</em>, 2020.
Kadr z serialu Hanna, 2020.

Hanna jest więc trochę antytezą dziewczynki szkolonej na agentkę-zabójczynię – choć przechodzi podobne treningi, nabywa podobnych umiejętności i ma przed oczami cel, który musi zlikwidować, zachowuje w tym wszystkim podmiotowość i ważną relację z ojcem, a zdobyte umiejętności mają być dla niej przede wszystkim obroną własną, jako że tajna komórka CIA wcale nie zapomniała o swoim skradzionym cennym nabytku. Tutaj zahaczamy o trop wyrywania się spod władzy organizacji – choć Hanna wychowuje się z dala od machiny CIA, to jednak cały czas unosi się nad nią jej cień i stanowi ona dla dziewczynki punkt odniesienia i wroga, z którym w końcu trzeba będzie się zmierzyć, by kiedyś wreszcie żyć w spokoju i bez żadnego zagrożenia dla swojej suwerenności. W dalszej części serialu mamy okazję zajrzeć do wciąż działającego ośrodka CIA, w którym inne dziewczynki, pozbawione imion, relacji społecznych i normalnego dorastania, kształtowane są na narzędzia do zabijania – i na ich przykładzie możemy obserwować zarówno ślepe posłuszeństwo, jak i rodzące się wątpliwości, które doprowadzą do konfliktu z mocodawcami. Sama Hanna też w końcu stanie na drodze CIA i będzie musiała się zmierzyć ze swoim pochodzeniem, ważąc na szali pragnienie poczucia przynależności do czegoś większego i opór przed odbieraniem jej indywidualności. Serial ma przed sobą jeszcze co najmniej jeden sezon, przed Hanną wciąż więc jeszcze otwarta droga – zobaczymy, dokąd ją doprowadzi.

Arya Stark (Gra o Tron, 2011-2019)

Arya Stark to dość nietypowa bohaterka na tej liście – nie jest bohaterką współczesną, lecz osadzoną w magicznym świecie inspirowanym średniowieczem, nie jest też główną bohaterką całej produkcji, a raczej jedną z wielu ważnych postaci. Arya zdecydowanie też nie jest dziewczyną znikąd – to szlachcianka, córka królewskiego namiestnika, dziewczynka, która mogła mieć przed sobą zupełnie inną przyszłość… gdyby w pewnym momencie wszystko nie poszło nie tak. W tym miejscu nastoletnia Arya zdecydowanie wpisuje się w popularny trop – jej droga do zostania zabójczynią wiedzie przez traumę (bo można argumentować, że zaczęła się na długo przed nią, jako że Arya od małego była skora do bitki i miecza). To cały szereg nieszczęść, jakie spadły na ród Starków, brutalna śmierć przyjaciela, ojca (którą dziewczyna zresztą widziała na własne oczy), matki i brata popychają ją w stronę poszukiwania zemsty. Zemsta to motyw przewodni dziewczynki – przed snem i w trudnych chwilach Arya recytuje sobie listę nazwisk ludzi, którym zamierza odpłacić śmiercią za krzywdy swojej rodziny, i robi to na długo przed tym, zanim przejdzie szkolenie na profesjonalną zabójczynię.

Kadr z serialu <em>Gra o Tron</em>.
Kadr z serialu Gra o Tron.

Samo szkolenie, jak w wielu innych produkcjach, jednym z ważnych punktów czyni odarcie adeptki z jej dotychczasowej tożsamości, złamanie jej dumy, odebranie indywidualności. Arya w procesie nierzadko upokarzających i bolesnych treningów ma się wyrzec swojej pozycji, historii, samej siebie – dosłownie ma się stać Człowiekiem Bez Twarzy, Dziewczynką, Która Nie Ma Imienia, sprawnym narzędziem, które jest w stanie przyjąć każdą tożsamość, i które posłusznie realizuje cele organizacji, której służy. Porzucenie siebie stoi jednak w sprzeczności z celem dziewczyny – jej prywatną, bardzo osobiście traktowaną zemstą. Arya chce wymierzać sprawiedliwość w swoim imieniu i w imieniu swojej rodziny, chce, by jej cele wiedziały, dlaczego muszą zginąć. Kiedy więc ostatecznie jest gotowa ukończyć szkolenie, postanawia nie wyrzekać się siebie i nie wykonywać cudzych rozkazów. Tutaj trop zostaje złamany – Arya chce odejść i może to zrobić, nikt jej już nie zatrzymuje, a jej mentor, nawet jeśli z różnych względów jest tą decyzją rozczarowany, wydaje się jednocześnie być z niej dumny. Dziewczyna zabiera wszystko to, czego się nauczyła, i rusza z powrotem do domu mścić się na tych, którzy jej zawinili – a jej dokonania w tym zakresie przynoszą satysfakcję także widzom. Ostatecznie Arya nie zostaje asasynką na zawsze – finałowy odcinek wysyła ją w świat raczej jako nieustraszoną odkrywczynię – trudno jednak powiedzieć, czy to rozwój postaci, która zasmakowawszy zemsty, może już odłożyć nóż, czy raczej beznadziejne scenopisarstwo ostatniego sezonu.

Villanelle aka Oksana Astankova (Killing Eve, 2018–)

Villanelle to w swojej opowieści czarny charakter – ambitna, nieuchwytna płatna zabójczyni na usługach Rosjan, której tropem podąża nieustępliwa agentka brytyjskiego wywiadu. Eliminując kolejne ważne politycznie i gospodarczo cele, Oksana zakulisowo (i z wrodzoną elegancją) wpływa na losy świata, jednocześnie cały czas pogrywając sobie z próbującymi odkryć jej tożsamość służbami. Villanelle wpisuje się w szereg stereotypów – ma piękną, bardzo młodą i dziewczęcą twarz, jest prawdopodobnie najlepiej ubraną płatną zabójczynią w historii telewizji, jest tak stylowa i fantastyczna, że zawód asasynki w jej wykonaniu nagle wydaje się zaiste pociągającą ścieżką kariery. Jak dowiadujemy się z dalszych sezonów, wpada też w kilka omówionych w tym tekście tropów. Matka, wyczuwając w dziewczynce mrok, oddała kilkuletnią Villanelle do sierocińca, a ta później wpadła też w problemy z prawem, mordując męża swojej nauczycielki, co (przynajmniej w jej głowie) miało usunąć ostateczną przeszkodę na drodze do romansu ze starszą od niej kobietą. Tak pogubioną, i jednocześnie ewidentnie psychopatyczną, dziewczyną zainteresowała się bardzo tajemnicza zbrodnicza organizacja – tak tajemnicza, że nawet dorosła już Villanelle nie do końca wiedziała, dla kogo pracuje. Bo i po co to wiedzieć, skoro tyle ci płacą? Ale trop z próbą wyrwania się spod wpływu mocodawców również przewija się w serialu – ekscentryczna i bardzo niezależna Villanelle w pewnym momencie pragnie większej wolności, szybko się jednak przekonuje, że to nie będzie takie proste.

Kadr z serialu <em>Killing Eve</em>.
Kadr z serialu Killing Eve.

Villanelle wpada więc w jedne stereotypy, ale starannie unika innych – choć ma ku temu doskonałe warunki i jest zręczną manipulatorką, choć poza pracą jest zdecydowanie aktywna seksualnie, to jednak podchodząc swoje ofiary, nie wykorzystuje do tego swojej seksualności. Tym wyróżnia się na tle Czarnej Wdowy z początków MCU czy Dominiki z Czerwonej Jaskółki (choć Dominika jest bardziej agentką wywiadu niż zabójczynią) – także wyszkolonych przez rosyjskie służby agentek, dla których seksualność jest jedną z podstawowych broni w arsenale. Villanelle nie ma też żadnych wyrzutów sumienia ani rozterek w związku ze swoimi morderstwami, wręcz przeciwnie, czerpie z nich zawodową satysfakcję i dumę – zabijanie jest dla niej trochę jak sztuka, a ona sama chce być zawsze najlepsza w branży. Killing Eve ma przed sobą co najmniej jeden sezon – zobaczymy więc, co jeszcze przed naszą bohaterką i czego więcej możemy się o niej dowiedzieć.

Bycie popkulturową zabójczynią to, jak widać, nie jest wcale bułka z masłem. Gdzieś pod warstwą piękna, siły i skuteczności nierzadko kryją się mroczne tematy – od traumy i zemsty po handel dziećmi, pranie mózgu i genetyczne eksperymenty. Nawet zwyczajne akcyjniaki, w których bohaterki głównie biją się i strzelają do ludzi, mogą nam powiedzieć coś ciekawego o świecie, człowieku, a nawet samej popkulturze – pod warunkiem, że im na to pozwolimy, będziemy się bawić schematami, łamać je albo czerpać z nich w świadomy sposób. I tego właśnie wam i sobie życzę – jak najwięcej bohaterek, które nawet wychodząc od znanych tropów, są nas w stanie zabrać w nowe rejony popkultury.


*Używam tego sformułowania jako środka retorycznego, absolutnie nie zgadzając się z jego wymową i zawartym w nim wartościowaniem ludzi ze względu na pochodzenie i sytuację społeczną czy życiową.

Przeczytaj także:

1 komentarz

xpil 23 lipca 2021 - 11:02

Moja ulubiona jest chyba panna młoda z „Kill Bill” (wracam do tego filmu od czasu do czasu), chociaż „Hanna” też daje radę (i film, i serial). Natomiast „Killling Eve” mi zupełnie nie podszedł, podobnie jak „Gra o tron”.

Odpowiedz

Skomentuj

Ta strona wykorzystuje pliki COOKIES zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki. Dowiedz się więcej.

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close