Kiedy wydawnictwo W.A.B ogłosiło, że wydaje tę książkę, pomyślałam sobie: nawet nie miałam pojęcia, że czegoś takiego potrzebuję! Lepiej, byś tam umarł zapowiadało się intrygująco – mój ulubiony Szczepan w rozmowie z Mamedem Khalidovem, o sporcie, islamie, wojnie i byciu mężczyzną.
Literatura polska
Trzymam w ręku książkę, której trochę się bałam. Bynajmniej nie dla tego, że miał ją w rękach i osobiście pięknie dla mnie podpisał mężczyzna nie tylko bardzo przystojny, ale i wybitnie dobrze piszący – wszystko to sprawia raczej, że mam dość osobliwą ochotę tę książkę przytulić. Ale trochę się jej bałam, bo docierały do mnie głosy chłodne i niepokojące, sugerujące, że choć Szczepan Twardoch miał chyba tym razem ambicję przybliżenia czytelnikowi żydowskiej Warszawy lat trzydziestych, to wyszło mu coś zgoła odwrotnego – książka antysemicka. I antykobieca w dodatku. No chyba, że miał ambicję napisać książkę antysemicką. To jeszcze gorzej.
Dobrze czasem zrobić w domu remont. Jeszcze do niedawna byłam przekonana, że pięknie ilustrowane wydanie Króla Maciusia I należące jeszcze do mojej mamy na zawsze zniknęło gdzieś w odmętach beztrosko pożyczanych innym książek… A tu proszę, taka niespodzianka. Maciuś tylko schował się gdzieś w kącie i w międzyczasie zaliczył krótki epizod w kartonie w piwnicy. Ale skoro już się odnalazł, od teraz będzie traktowany iście po królewsku.
Jak to jest – robić korektę po kimś, kto poprawiał przecinki w tekstach Wisławy Szymborskiej? Wyobrażam sobie, że dla pań korektorek praca nad książką Michała Rusinka Nic zwyczajnego musiała być czystą przyjemnością. A już na pewno efekt końcowy musiał być wyjątkowo satysfakcjonujący. Dlaczego o tym mówię? Bo chyba po raz pierwszy w życiu (a przynajmniej w językowo świadomym życiu) trzymam w rękach prozę, w której nie dopatrzyłam się ŻADNEJ literówki i ŻADNEGO błędu. Czyste piękno.
Dziś w ramach Wyzwania Książkowego będzie trochę nietypowo – bo pod hasłem debiut znanego pisarza pojawi się jeden autor i dwie książki. Marek Hłasko i jego dwa debiuty.
Do tej pory za debiut Hłaski uważany był świetny i bardzo dojrzały jak na wiek autora (22!) tomik opowiadań Pierwszy krok w chmurach. Ale kilka tygodni temu w księgarniach pojawił się jego wcześniejszy utwór, napisana w latach 1953-1955 powieść Wilk, przyjęta swego czasu przez wydawnictwo Iskry, ale nigdy nie wydana – bo rzekomo z jakichś względów Hłasko nie dostarczył do wydawnictwa ostatecznej wersji utworu.
Spośród całej listy Wyzwania Książkowego, od pierwszej chwili najbardziej sceptycznie podchodziłam do pozycji, której akcja powinna dziać się w moim rodzinnym mieście. Gorzów Wielkopolski nie jest miastem literatów. W pierwszym odruchu pomyślałam, że książki, jakie mam do wyboru musiałyby być albo przewodnikami, albo biografią któregoś z braci Kwiatkowskich… Ewentualnie analizą twórczości Papuszy. Przez chwilę zaczynałam się już obawiać, że zanim sięgnę po porządną książkę, której akcja dzieje się w moim rodzinnym mieście, będę musiała ją najpierw sama napisać…
Znajomość z twórczością Ignacego Karpowicza zaczynam późno, dopiero od Sońki. I jak to zwykle w takich przypadkach bywa, już przed rozpoczęciem lektury mój odbiór skażony jest opiniami z prawa i lewa, z góry i z dołu, zachwytami nad geniuszem i oskarżeniami o kicz, etykietowaniem dzieł i rozgrzebywaniem życia prywatnego autora…
Co by się stało, gdyby zbrodnię i kryminalne wątki połączyć z astrologią, ekologią i umiłowaniem przyrody? Choć tego typu zestawienie brzmi dość nieprawdopodobnie, Oldze Tokarczuk z powodzeniem udało się zamienić je w oryginalną i świetnie napisaną powieść.
- 1
- 2