24 maja do polskich kin z zadziwiającym opóźnieniem (światowa premiera miała miejsce 7 września 2012 roku) trafi Drugie oblicze Dereka Cianfrance’a – film obsadzony trzema głośnymi nazwiskami: zobaczymy w nim Ryana Goslinga, Evę Mendes i Bradleya Coopera.
Ten trwający niemal dwie i pół godziny obraz mieści w sobie tyle wątków, że spokojnie dałoby się go rozbić na co najmniej trzy różne filmy, rozwijając i wzbogacając historie, z których każda ma ogromny ekranowy (i emocjonalny!) potencjał. Pierwsza część skupia uwagę na bohaterze granym przez Goslinga – Luke, kaskader motocyklowy, dowiaduje się o tym, iż został ojcem, co diametralnie zmienia jego życie. Chłopak przechodzi powolną wewnętrzną przemianę, z buntownika i opryszka stopniowo staje się tatą, czuje się odpowiedzialny za swojego syna, mimo że matka dziecka (Eva Mendes) wychowuje je z innym mężczyzną. Luke chce dać swojemu dziecku tyle, ile tylko może – zwłaszcza finansowo – możliwości ma jednak ograniczone, co prowadzi go do karkołomnej decyzji zdobycia pieniędzy w wyniku kolejnych napadów na banki.
Druga część przybliża nam sylwetkę ambitnego policjanta, Avery’ego Crossa (Bradley Cooper), który nie do końca radzi sobie z faktem, iż podczas służby zabił człowieka. Avery zdaje sobie sprawę, że tej śmierci można było uniknąć, że wystrzelił za szybko, tym samym sprawiając, że gdzieś jakieś dziecko straciło swojego ojca. Jednocześnie, fragment koncentrujący się wokół Crossa ujawnia szereg nieprawidłowości i nieustannego działania poza prawem wśród funkcjonariuszy lokalnej policji. W konfrontacji ze sztywnym i do szpiku kości zepsutym systemem ambitny policjant musi zmierzyć się z własnym poczuciem bezsilności i przedefiniować swoją moralność.
Część trzecia rzuca światło na losy dziecka osieroconego w wyniku niefortunnego strzału Avery’ego Crossa. Piętnastoletni Jason zaczyna stawiać niewygodne pytania o swojego biologicznego ojca, pytania, na które rodzina nie chce mu udzielić odpowiedzi. Podejmuje więc poszukiwania na własną rękę, stopniowo poznając niezbyt chwalebną historię życia swojego taty, konfrontując swoją własną, niepokorną osobowość ze wspomnieniami o ojcu, a w wyniku tej konfrontacji odkrywając także i swoją tożsamość.
Wszystkie te części łączą się ze sobą w chronologicznym porządku, tworząc cały, trochę w konsekwencji nie do końca wyeksploatowany – choć tak długi – film. Każda następna część logicznie wynika z poprzedniej, jest przez nią determinowana, kontynuuje złożoną, bolesną historię przecinających się nawzajem ludzkich losów.
Oryginalny tytuł, The Place Beyond the Pines, jak widać niewiele ma wspólnego z polskim tłumaczeniem. Pochodzenie i idea stojąca za Drugim obliczem nie daje mi spokoju, odkąd miałam szansę zobaczyć ten film podczas festiwalu Off Plus Camera w Krakowie w kwietniu tego roku. Wbrew pozorom jest w tym tłumaczeniu jakaś logika – wszak niemal każdy w filmie Cianfrance’a ma drugą, niekiedy skrywaną, stronę charakteru. Drugie oblicze ma wydziarany niemal od stóp do głów Luke, który z w miarę uczciwego, lecz nieodpowiedzialnego wyrostka zmienia się w nieuczciwego, ale dążącego do odpowiedzialności ojca. Ciemną stronę ma ambitny policjant, któremu przychodzi tuszować i ukrywać fakty, zgrywając jednocześnie bohatera. Drugą stronę ma matka Jasona, milcząca na temat jego biologicznego ojca. Złą twarz ma także bohaterska policja… Nic w tym filmie nie jest jednowymiarowe. Wszystkie te odcienie szarości, ludzkie dramaty i zbiegi okoliczności wciągają widza w niezwykle emocjonalną, poruszającą wędrówkę przez życie, życie, które dalekie jest od sielanki, niezależnie jaką pozycję zajmuje się w hierarchii społecznej. To, co w Drugim obliczu najlepsze, lepsze nawet od świetnych zdjęć, perfekcyjnie dobranej muzyki i wyjątkowo sprawnie poprowadzonych aktorów, to właśnie emocje, pochłaniający widza do reszty dramat ludzkich losów, który jeszcze długo nie daje o sobie zapomnieć.
Drugie oblicze to propozycja dość ciekawa. Początkowo co prawda pokryty niezliczoną ilością tatuaży Ryan Gosling zdaje się nie do końca autentyczny, Bradley Cooper zaś wyjątkowo dziwacznie prezentuje się w policyjnym mundurze… Jeśli jednak do tych drobnostek przywyknąć, przymknąć na nie oko, otrzymujemy złożoną, wielowymiarową, trzymającą w napięciu historię, wiele mówiącą o człowieku, jego wyborach, możliwościach i paradoksalnych ścieżkach, jakimi chadzają ludzkie losy.
Warto zobaczyć, choć uczciwie ostrzegam, że film może pozostawić po sobie niedosyt – z każdego wątku dałoby się zrobić osobny, bardzo dobry i poruszający film. Upakowanie ich w jednym obrazie było zadaniem dość karkołomnym i z pewnością zmusiło twórców do pójścia na ustępstwa z czasem… Niemniej jednak efekt tej fuzji jest naprawdę godny uwagi.
1 komentarz
Mam ogromne oczekiwania względem tego filmu, po poprzedni film reżysera – Blue Valentine, mnie zachwycił. Ale przeczytałem już kilka chłodnych opinii i trochę się obawiam tej produkcji. Mimo to wybiorę się na pewno.
Komentarze zostały wyłączone.