Z Marvelem i DC jest trochę tak jak z Pepsi i Coca Colą – większość ludzi w pewnym momencie życia opowiada się po jednej ze stron i potem konsekwentnie obstaje przy swoim wyborze. Jest z nimi też trochę tak jak z Profesorem X i Magneto – niby stoją po dwóch różnych stronach barykady, niby tak wiele ich różni… ale równie wiele ich do siebie zbliża i sprawia, że są sobie nawzajem potrzebni, nawet jeśli w danym momencie się nie znoszą. W końcu każdy potrzebuje swojej Nemezis.
MARVELmonday
Jeśli mieliście złudną nadzieję, że być może drugi sezon marvelowskiego serialu Iron Fist będzie jednak nieco lepszy od pierwszego… no cóż, przykro mi. To dalej jest najgorszy serial ze stajni Marvela i dalej powtarza wszystkie irytujące błędy poprzedniej serii. Ale tym razem gdzieś na końcu tego tunelu tli się małe światełko nadziei na lepszą przyszłość serialu.
Nie będę was oszukiwać – moim zdaniem odpowiedź na pytanie „które filmy MCU warto obejrzeć” brzmi: WSZYSTKIE*. No, może wszystkie poza Niesamowitym Hulkiem z Edwardem Nortonem. Ale jako że ludzie, którzy zazwyczaj zadają mi to pytanie, raczej nie są fanatykami i jeśli już, zależy im co najwyżej na jako takim orientowaniu się w temacie albo wręcz na w miarę samodzielnym filmie, który po prostu dostarczy im rozrywki na wieczór – uległam i postanowiłam stworzyć minimalistyczną listę produkcji Marvela, z których każdy powinien wybrać coś dla siebie. Wszystkich, którzy uważają to za herezję, zapraszam do kliknięcia tutaj – tu będziecie bardziej zadowoleni.
Nowy Ant-Man jest bardzo w porządku. Utrzymany w podobnym, kameralnym i rodzinnym klimacie, co poprzedni, pełen uroczych bohaterów i zabawnych żartów, z pięknymi i profesjonalnie kopiącymi przeciwnikom tyłki kobietami w bonusie. I żartami z Baby Jagi jako wisienką na torcie. Jeśli podobała wam się pierwsza część, Ant-Man i Osa też raczej przypadnie wam do gustu i będziecie się w kinie dobrze bawić. Nie ma się jednak co za bardzo rozwodzić nad tym, jak bardzo fajny to był film (bardzo, chociaż raczej z tych, które szybko wylecą nam z głowy) – bo o wiele bardziej interesujące jest pytanie, jak Ant-Man i Osa wpisuje się w zapowiedzianą na maj 2019 kolejną odsłonę Avengersów.
Kuloodporny Luke Cage niespecjalnie należy do grona moich ulubionych superbohaterów… Ale w pierwszym sezonie serialu bardzo klimatyczna, osadzona w Harlemie i naszpikowana problemami czarnoskórej społeczności opowieść wniosła coś świeżego na marvelową mapę ekranizacji komiksów. Luke Cage powraca właśnie z drugim sezonem – ale choć dalej zachowuje swój specyficzny klimat, nie będę udawać, że się tym razem nie nudziłam.
Geniusz. Urok osobisty. Ambicja. Poczucie humoru. Cięty język. To tyle o mnie, a teraz pogadajmy o Tonym Starku. Przed wami kolejna odsłona cyklu #MARVELmonday i tym razem skupimy się na niezaprzeczalnym królu pierwszych 10 lat istnienia MCU. Zajrzymy za dopracowaną do perfekcji fasadę egoistycznego geniusza i miliardera, spróbujemy odgadnąć, co też siedzi w głowie Tony’ego Starka, co go ukształtowało, co go napędza, a co przeraża – i co to wszystko ma wspólnego z kompleksem ojca. Jak zwykle tekst zawiera spoilery do dotychczasowych filmów Marvela oraz teorie i wyciągnięte z komiksów potencjalne spoilery do kolejnych produkcji. Ostrzegałam!
Zakończenie Avengers: Infinity War zszokowało chyba wszystkich. Tak bardzo emocjonalnie jeszcze w Marvelu nie było i żadne rozwiązanie fabularne nie zostawiło po sobie aż tylu pytań. A najważniejsze pytanie brzmi: jak teraz zrobić krok w tył (a może naprzód?) i odkręcić wszystko to, co tam się stało? Jeśli jeszcze się nie domyśliliście, poniższy tekst jest jednym wielkim spoilerem – tym, którzy jeszcze nie widzieli Infinity War (na co jeszcze czekacie???), zdecydowanie nie radzę go czytać!
Co mają ze sobą wspólnego komiksowy superbohater i największy dramaturg w dziejach zachodniego świata? Wbrew pozorom całkiem sporo, zwłaszcza jeśli zapytać o to Kennetha Branagha, reżysera pierwszego Thora i specjalisty od Szekspira. Jak postać grana przez Chrisa Hemswortha zmieniła się od czasu debiutu w Marvel Cinematic Universe? Jak udało się jej przejść od szekspirowskiego książątka z magicznym młotkiem do potężnego bohatera, który w pełni zasługuje na miano boga piorunów? Jak wielkie piętno odcisnęły na nim wydarzenia ostatnich filmów i jakie plany mogą mieć twórcy na dalszy rozwój tej postaci? Przed wami wielkie podsumowanie wątku Thora w MCU – tekst zawiera spoilery do dotychczasowych filmów oraz potencjalne spoilery do przyszłych produkcji Marvela.
Czas pogadać o Avengersach. Szczegółowo i ze spoilerami. Wszystko, co przeczytacie poniżej, jest gigantycznym spoilerem do Infinity War lub przewidywaniem i tym samym potencjalnym spoilerem do zapowiadanej na 2019 rok kolejnej części Avengersów. Jeśli nie widzieliście filmu, szczerze radzę nie czytać dalej. Zamiast tego możecie kliknąć tutaj i poznać moje bezpieczne i pozbawione spoilerów wrażenia z seansu lub tutaj dowiedzieć się więcej o głównym czarnym charakterze – Thanosie. Powtarzam komunikat: PONIŻEJ SAME SPOILERY! Ostrzegałam!
To nie będzie recenzja najnowszego filmu Marvela Avengers: Infinity War. Bo żadnej recenzji nie dałoby się tutaj napisać bez spoilerów. Tu każde słowo ma znaczenie i potencjalnie mogłoby zepsuć komuś seans. Dlatego w tym tekście ograniczam się tylko do bardzo luźnych wrażeń z seansu. Okropnie dużo chciałabym wam powiedzieć, ale od tego będzie osobny wpis. Tutaj udało mi się dokonać niemożliwego i opowiedzieć co nieco o Infinity War bez żadnych spoilerów – nie znajdziecie tu żadnych fabularnych informacji, których nie widzieliście w trailerze. Enjoy!