Thanos. Kadr z trailera Avengers: Infinity War, 2018.

Kim jest Thanos i czego chce od Avengersów?

by Mila

Premiera Infinity War zbliża się wielkimi krokami, a to dobra okazja do tego, by przyjrzeć się bliżej złolowi nad złolami – Thanosowi, który w nadchodzącym filmie Marvela zagrozi nie tylko naszym ulubionym bohaterom, ale i całemu wszechświatowi. Postać Thanosa była już zapowiadana w poprzednich filmach MCU – w scenach po napisach i w Strażnikach Galaktyki, gdzie poznaliśmy jego dwie przybrane córki – ale prawdopodobnie dla tej części widzów, która nie siedzi po uszy w komiksach, ten wielki fioletowy gość może stanowić pewną zagadkę. Dlatego dziś mam dla was krótką ściągę z Marvela – z tego tekstu dowiecie się, kim jest Thanos i dlaczego u licha ma taką obsesję na punkcie unicestwienia dokładnie połowy wszechświata.

Ci z was, którzy pamiętają co nieco z Parandowskiego, mogą kojarzyć imię Thanosa z Tanatosem, czyli greckim bogiem śmierci – i, jak się za chwilę przekonacie, skojarzenie to nie jest bezpodstawne. Ale na tym może zostawmy zabawę z mitologią, bo gdyby marvelowska ekipa chciała być pod względem mitologicznym superpoprawna, taki na przykład Loki miałby spore problemy ze swoją tożsamością płciową, a sądząc po tym, że był ojcem (a czasem i matką) między innymi węża, wilka i konia, należałoby postawić też pewne pytania o jego upodobania seksualne… Nie, serio, nie idźmy tą drogą.

Zacznijmy od tego, jak przez lata postać Thanosa ukształtowała się w komiksach. Po raz pierwszy bohater ten pojawił się w latach 70. w zeszycie o Iron Manie, a później stopniowo dobudowano mu ciekawe i dość szeroko zakrojone backstory. Jeśli jesteście drobiazgowi i zainteresowani wszystkimi niuansami, odsyłam was do komiksów – tutaj postaram się streścić jedynie wątki najciekawsze i najważniejsze z punktu widzenia widza niekoniecznie zaznajomionego z oryginalnym materiałem.

Kim jest Thanos?

Rodzinną planetą Thanosa jest Tytan, największy księżyc Saturna zamieszkiwany przez Przedwiecznych (Eternals) – rasę długowiecznych istot. Mimo że Thanos przyszedł na świat w rodzinie władającej Tytanem, od początku bynajmniej nie miał łatwego życia. Będąc nosicielem pewnego specyficznego genu, bardzo wyróżniał się ze swojego otoczenia – jego fioletowa skóra i blizny na twarzy bynajmniej nie należały do tamtejszego kanonu urody. Kiedy jego matka pierwszy raz wzięła go w ramiona, doznała szoku, sięgnęła po sztylet i próbowała go zadźgać… Tak że tak. Chłopak od samego początku miał mocno pod górkę.

Thanos mimo to był przywiązany do swojej matki… choć raczej bez wzajemności. Rodzina w ogóle faworyzowała jego brata, idealnego i pięknego Erosa – który zresztą pojawia się w Captain Marvel, Avengersach i paru innych komiksowych wątkach jako Starfox. Niezbyt lubiany we własnym domu, wśród swych rodaków Thanos też nie miał łatwego życia – dzieciaki bały się jego dziwnej twarzy, wyśmiewały go i dręczyły, a dorośli nie mieli oporów, by zwalać na niego winę za różne podejrzane wydarzenia. No bo wiecie… wyglądał inaczej, to przecież takie oczywiste, że w związku z tym na pewno musiał być mendą i roznosić choroby.

Thanos. Kadr z trailera Avengers: Infinity War, 2018.

Kadr z trailera Avengers: Infinity War, 2018.

Wbrew przekonaniom otoczenia Thanos początkowo był całkiem miłym chłopcem. Był ambitny, dużo czytał i uczył się o świecie (bo i co innego miał robić, skoro nikt nie chciał się z nim bawić?). Był jednak ciągle prześladowany i trzymał się na uboczu, co prawdopodobnie ułatwiło mu stanie się nihilistą, a z czasem także znalezienie w sobie złości i pociągu do destrukcji. Jego najbliższą osobą była pewna dziewczyna – tu wracamy do skojarzeń mitologicznych – która, jak się okazuje, była uosobieniem Śmierci… a przy tym straszną manipulantką podsuwającą chłopakowi coraz to bardziej radykalne pomysły i kierującą jego naturalną naukową ciekawość w niezbyt zdrowe strony.

Nasz fioletowy chłopiec zakochał się w Śmierci i postanowił jej zaimponować – a w pewnym momencie uznał, że najlepszym na to sposobem będzie zniszczenie wszechświata. No bo co innego? Związek Thanosa ze Śmiercią do najbardziej udanych niestety nie należał… dość powiedzieć, że ta w pewnym momencie przeklęła go (dzięki czemu stał się nieśmiertelny), a w międzyczasie miała też romans z… Deadpoolem. Zupełnie jakby życie Thanosa było jeszcze za mało skomplikowane.

Trudno powiedzieć, czy twórcy filmu odwołają się jakoś do wątku romansu Thanosa ze Śmiercią. Niby w scenie z Avengersów z 2012 roku padają słowa o zalecaniu się do śmierci – i wywołują na twarzy Thanosa podejrzany uśmiech… Ale niewykluczone, że to tylko małe mrugnięcie okiem do fanów, bo ze zwiastuna najnowszego filmu wynikałoby, że motywacje Thanosa będą jednak nieco inne.

Thanos. Kadr z trailera Avengers: Infinity War, 2018.

Kadr z trailera Avengers: Infinity War, 2018.

Z tego, co sugeruje nam zwiastun, Thanos nie zamierza tak po prostu rozwalić wszystkiego jak leci – cały czas jest tu mowa o zniszczeniu połowy wszechświata i przywróceniu równowagi. Zwiastun zdaje się sugerować (a twórcy to potwierdzają), że mieszkańcy Tytana zgotowali swojej planecie paskudny los i tak się zagalopowali, że sami zniszczyli swój dom. Thanos na to wszystko patrzył, ale nie mógł zapobiec tragedii. Można by więc pokusić się o stwierdzenie, że Thanos jest tu kierowany (radykalną, ale jednak) motywacją ekologiczną – zapobiegawczo chce zaprowadzić „porządek” w kolejnych zakątkach wszechświata, redukując populację danej planety o połowę, by nie dopuścić do kolejnej takiej apokalipsy… i w pokrętny sposób uratować tę drugą połowę. Szczerze mówiąc, taki kierunek fabularny podoba mi się bardziej niż wyświechtany wątek miłosny – nie tylko współgra z ambitnym chłopcem o zapędach małego naukowca, którym Thanos był w przeszłości, ale i wpisuje się w „tradycję” przemycania w filmach MCU ważnych tematów. Marvel nie stroni od wyraźnych komentarzy na tematy społeczne (i nie tylko), najwyraźniej teraz przyszedł czas na wplecioną pomiędzy naparzanie się pogadankę o ochronie środowiska, odpowiedzialności i szacunku do Matki Ziemi.

Thanos i jego rękawica

Ok, wiemy już, kim Thanos jest i o co mu chodzi – czas więc pogadać o jego imponującej rękawicy i kamyczkach, za którymi ugania się po wszechświecie. Rękawica Nieskończoności jest jednym z najpotężniejszych artefaktów w uniwersum Marvela i w dużym skrócie służy do przechowywania tzw. Kamieni Nieskończoności* (w komiksach funkcjonowały one początkowo jako Klejnoty Nieskończoności, ale filmowcy poszli w stronę Kamieni, więc oswajajcie się z tą nazwą). To właśnie obecność wszystkich sześciu Kamieni daje temu, kto nosi Rękawicę, nieograniczoną moc i pozwala wedle życzenia kształtować każdy aspekt wszechświata. Kto by nie chciał mieć takiej zabawki?

"Thanos.

Każdy z Kamieni jest odpowiedzialny za jeden aspekt kształtowania wszechświata. Mamy Kamień odpowiedzialny za przestrzeń – tę rolę w MCU pełni Tessaract, z którym mieliśmy już do czynienia w filmach Kapitan Ameryka: Pierwsze StarcieAvengers. Mamy Kamień odpowiedzialny za rzeczywistość – ten pojawił się w drugiej części Thora. Kolejny to Kamień Mocy, który pozwala manipulować energią – ten poznaliśmy w Strażnikach Galaktyki. Kamień Umysłu wiązany z nieograniczonymi zdolnościami psychicznymi, w tym telekinezą i telepatią, to ten lśniący klejnocik na czole Visiona – tutaj warto sobie odświeżyć Avengers: Czas Ultrona. Kamień Czasu aktualnie znajduje się w posiadaniu Doktora Strange’a i to w jego solowym filmie widzieliśmy, do czego jest zdolny. Jest jeszcze Kamień Duszy – i jak się pewnie domyślacie, pozwala m.in. kontrolować dusze żywych i umarłych. Ten klejnot jeszcze nie pojawił się w żadnym filmie, ale możemy się spodziewać, że odnajdzie się gdzieś w Wakandzie – w zasadzie jestem zdziwiona, że w Czarnej Panterze nie było o nim ani słowa… atmosfera wszak była sprzyjająca przy tych wszystkich dość mistycznych rytuałach plemiennych i rozmowach ze zmarłymi przodkami.

Skąd wzięły się te Kamienie? W komiksach ich powstanie jest kwestią dość tajemniczą. Każdy z nich ma zawierać w sobie cząstkę mocy Nemesis, która kiedyś była najpotężniejszym bytem we wszechświecie, ale jako że w parze z wielką mocą idzie też wielka samotność, Nemesis ostatecznie sama się unicestwiła, cząstki jej mocy zachowały się jednak w Kamieniach Nieskończoności. W filmach raczej o Nemesis nie usłyszymy, a za całe wyjaśnienie będą musiały nam posłużyć słowa Odyna z Mrocznego Świata – o tym, że to siła nieograniczonej destrukcji i artefakty starsze niż wszechświat – a także równie enigmatyczne wyjaśnienie Kolekcjonera w Strażnikach Galaktyki. Może rzeczywiście to wystarczy i nie ma sensu dręczyć niedzielnego widza szczegółami?

Od tego czasu z Kamieniami działy się rozmaite rzeczy – były wykorzystywane do różnych celów przez taką czy inną rasę, kradzione, ukrywane, zostawiane na przechowywanie, uganiali się za nimi wszyscy, łącznie z nazistami. Zainteresowani „przygodami” Kamieni mogą tutaj sięgnąć po obszerną literaturę źródłową (czyt. komiksy), dla całej reszty w tej chwili najważniejsze jest to, że Thanos w nadchodzącym filmie wpadnie na Ziemię po to, bo zdobyć brakujące Kamienie i na dobre rozhulać swoje „porządki” we wszechświecie.

"Thanos.

Co z tego wyniknie i w jaki sposób nasi ulubieni Avengersi będą próbowali go powstrzymać – tego dowiemy się już niebawem. Sądząc po trailerze i scenie z małą Gamorą, film pokaże nam też nieco przeszłości Thanosa – ale na wypadek, gdyby twórcy byli w tej kwestii dość powściągliwi (a przy zatrważającej ilości bohaterów na ekranie trudno od nich wymagać elaboratów), macie już solidne podstawy i dużo łatwiej będzie wam się wczuć w motywację czarnego charakteru.

Dajcie znać, jeśli macie jeszcze jakieś palące pytania i przydałaby wam się dodatkowa powtórka z Marvela w pigułce – do premiery zostało jeszcze parę dni, więc spokojnie mogę coś dla was na ten temat poskładać.

_____________________

* Kamienie Nieskończoności w oryginale nazywają się Infinity Stones; polski dystrybutor chyba zapomniał o istnieniu Kamieni, nadając filmowi Infinity War tytuł Wojna bez granic… Czy w naszej wersji będą też Kamienie Bez Granic? I Rękawica Bez Granic? Tyle już lat filmy Marvela są obecne na rynku, a w polskim oddziale Disneya dalej nikt nie wpadł na pomysł, żeby zatrudnić kogoś, kto choć odrobinę orientuje się w temacie… Albo przynajmniej kogoś, komu chce się otworzyć Wikipedię i sprawdzić, jakie tłumaczenia funkcjonują w polskich wydaniach komiksów. Serio? Wstydź się, Disneyu. Wstydź się.

Przeczytaj także:

1 komentarz

stary widz 3 listopada 2020 - 13:49

dziekuje za fachowe wyjasnienia
uwaga do tytulu celna

Komentarze zostały wyłączone.