Co by było, gdyby zamiast Synem Bożym, Jezus był tylko zwykłym człowiekiem? Można by odnieść wrażenie, że w Ewangelii według Piłata Eric-Emmanuel Schmitt stawia tezę, że zupełnie nie przeszkodziłoby mu to w staniu się głównym filarem chrześcijaństwa.
Książka
Premiera Dziennika Helgi odbędzie się w przyszłym tygodniu, dokładnie 20 marca, jednak dzięki uprzejmości Wydawnictwa Insignis Media już teraz mogę podzielić się z wami wrażeniami z lektury i ustawić was w kolejce do księgarni. Bo z książką Helgi Weissovej naprawdę warto się zapoznać.
W dobie metroseksualnych wampirów wegetarian całkiem prawdopodobne jest, iż każdy szanujący się czytelnik podczas lektury – zamiast grozy, która powinna otaczać go gęstą mgłą – odczuwa raczej zażenowanie i niesmak. Lekarstwo jest na ten stan tylko jedno, za to sprawdzone i skuteczne: sięgnąć do klasyki gatunku.
Są na tym świecie ludzie, których uwielbiam słuchać niezależnie od tego, o czym akurat mówią. Robią to bowiem w tak niesamowity, pełen pasji i humoru sposób, że w zasadzie mogliby opowiadać o tajnikach uprawy rzepy albo o historii haftu, a i tak prawdopodobnie uznałabym temat za fascynujący. Dlatego też nikogo niech nie dziwi, że dzisiaj podtykam wam pod nos Jeremy’ego Clarksona.
Artur Andrus nieustannie ujawnia swoje kolejne talenty. Przez lata dał się poznać jako artysta kabaretowy, dziennikarz, konferansjer, poeta, piosenkarz, autor książek, tekstów piosenek… – lista rzeczy, których (z sukcesem!) się podejmował i wciąż podejmuje, ciągnie się w nieskończoność. Całkiem niedawno CV pana Andrusa wzbogaciło się o kolejną umiejętność – bajkopisarstwo.
Przebudzenia to jedna z pierwszych książek napisanych przez Olivera Sacksa. Da się to zresztą wyczuć – podczas lektury nie mogłam się pozbyć wyobrażenia młodego człowieka, który właśnie obronił doktorat i nieświadomie upycha w każdym zdaniu tyle skomplikowanych terminów naukowych, ile tylko jest w stanie. Umiejętność mówienia do studentów po ludzku, zrozumiale i tak, żeby coś z tego wynieśli, przychodzi dopiero później, po latach praktyki – widać to doskonale na uczelniach i widać to także w stylu pisania Sacksa. Choć przyznać mu trzeba, że pisząc Przebudzenia celował bardziej w środowisko medyczne, niż w zaskakująco szeroką publiczność, jaka ostatecznie po książkę sięgnęła.
Z pamięcią źródła informacji nigdy nie było u mnie dobrze. Za nic na przykład od dawna już nie potrafię ustalić, czy tylko czytałam Pachnidło, czy tylko widziałam film, a może jedno i drugie… Samą historię znam przecież, mam jakieś obrazy w głowie, ale czy to historia z kinowego ekranu czy obrazy przez własną moją wyobraźnię poskładane? Niemożliwością wydaje mi się dojście do porozumienia z własną pamięcią. Choć rzecz dotycząca Pachnidła akurat wydaje się jeszcze stosunkowo mało szkodliwa.
J. K. Rowling spore podjęła ryzyko, zasiadając do pisania powieści dla dorosłych. Zapewne także i potteromaniacy z poczuciem sporego ryzyka sięgali po Trafny wybór. Bo cóż to będzie, jeśli powieść okaże się zwyczajnie marna? Jak to pogodzić z mitem niezwykłej „matki” Harry’ego Pottera? Czy ktoś tak dobrze piszący o dzieciach i dla dzieci będzie w stanie zadowolić dorosłych?
„Nie opłacało się ufać ludziom. To była dla nich za wysoka poprzeczka.” (Bukowski, Z szynką raz!)
Są na tym świecie dwa rodzaje mężczyzn, którymi ród kobiecy wykazuje nie do końca zrozumiałą fascynację. Wszyscy zachodzą w głowę, skąd to się bierze, co też w nich jest tak pociągającego… Gdyby się jednak naprawdę zastanowić, powody tej fascynacji są w gruncie rzeczy proste do odgadnięcia. Typ pierwszy – wszelkiego rodzaju łajdaków, łotrów i drani – kochamy przecież dlatego, że to takie ekscytujące, takie niebezpieczne i tak nas czyni wyjątkowymi. Wszak jednym palcem mogliby nas zgnieść, zniszczyć, zabić – a nie niszczą. Każdą mogliby mieć, kupić, uwieść, a wybrali nas i to do nas wracają, do nikogo innego.