Jerzy Pilch i problemy z pamięcią

by Mila

Z pamięcią źródła informacji nigdy nie było u mnie dobrze. Za nic na przykład od dawna już nie potrafię ustalić, czy tylko czytałam Pachnidło, czy tylko widziałam film, a może jedno i drugie… Samą historię znam przecież, mam jakieś obrazy w głowie, ale czy to historia z kinowego ekranu czy obrazy przez własną moją wyobraźnię poskładane? Niemożliwością wydaje mi się dojście do porozumienia z własną pamięcią. Choć rzecz dotycząca Pachnidła akurat wydaje się jeszcze stosunkowo mało szkodliwa.

Niemniej jednak, kiedy kupuję – bardzo charakterystyczną zresztą – książkę jednego ze swoich ulubionych autorów i dopiero po kilku stronach dociera do mnie, że w zasadzie już ją kiedyś czytałam, znak to, że wybitnie jest coś nie tak. Z moją pamięcią najpewniej, bo przecież nie z Jerzym Pilchem.

pilch

Wspomniana książeczka składa się z dwóch części, a – o dziwo – deja vu dopadło mnie tylko przy jednej. Co tym bardziej jeszcze zdaje się być dziwne, zważywszy, że internet podpowiada mi właśnie, iż oba zawarte w niej opowiadania znalazły się już w Moim pierwszym samobójstwie, które przecież pochłonęłam w całości. I oto dwie ukazują się nam tajemnicze sprawy – jakim to cudem tytuł Sobowtór zięcia Tołstoja nie skojarzył mi się z miejsca z opowiadaniem, które już za pierwszym razem mi się przecież podobało? Za drugim razem podoba mi się wprawdzie w równym stopniu, jednak przy moim obecnym spragnieniu treści nowych, osobiste me problemy z pamięcią poważnego dostarczyły mi rozczarowania. Nie zawiodły natomiast w przypadku opowiadania drugiego – Trup ze złożonymi skrzydłami jawi mi się jako nowość absolutna, co jest o tyle dziwne, że logicznie rzecz ujmując, przeczytawszy w całości Moje pierwsze samobójstwo, nie mogłam oczu nie zatrzymać na Trupie

Pokręcona sprawa z tą moją pamięcią i z moim nowym nabytkiem. Równie pokręcona, co i sama cieniutka książeczka, będąca w praktyce książeczkami dwiema – a obie bardzo dobre, bardzo pilchowe i bardzo o Wiśle – wystarczy jedną obrócić do góry nogami i jeszcze wokół osi, a pojawia się druga. Bawić się tak można w nieskończoność. Czerwone, niebieskie. Czerwone, niebieskie. Zupełnie jak i czytać Pilcha można w nieskończoność, wciąż od nowa. Niezależnie od tego, czy się go pamięta, czy nie. Najwidoczniej.

Przeczytaj także:

3 komentarze

~Roxanne 9 lutego 2013 - 23:30

Jak zwykle ciekawie i jak zwykle (chyba całkiem przypadkiem a może czytasz mi w myślach) mniejsza o to ale przypomniałaś mi o 'Pachnidle ’ uwielbiam książkę film też według mnie był dobry chociaż znalazłam parę niedociągnięć 😉 . Dzięki za komentarz oj i uwierz ja też chciałabym zobaczyć Pepper we własnej zbroi, która skopała Iron Man’a 😀 Ale trzeba poczekać do maja ^^ Pozdrawiam 😉

Odpowiedz
~Paula 10 lutego 2013 - 10:51

Ojej, Pilch to jeden z Twoich ulubionych autorów? Ja przez niego przebrnąć nie mogłam… A konkretnie przez wspomniane „Moje pierwsze samobójstwo”. Może wreszcie się kiedyś zmuszę, bo nie wypada nie znać twórczości takiego nazwiska. A o pamięci – się nie przejmuj, mam to samo. W połowie czytania zdarza mi się sobie przypomnieć, że już to czytałam, aj.

Odpowiedz
~Roxanne 10 lutego 2013 - 22:40

Witam , u mnie coś nowego 😉 Zapraszam 😉

Odpowiedz

Skomentuj

Ta strona wykorzystuje pliki COOKIES zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki. Dowiedz się więcej.

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close