Chrumkający pan Turner

by Mila

Uwielbiam malarstwo Williama Turnera. Jego piękne, poruszające romantyczne obrazy mają w sobie coś, co każe ci myśleć, że ich twórca musiał być wyjątkowo wrażliwym człowiekiem. Mniej więcej pół życia wyobrażałam sobie Turnera jako przystojnego, wyrafinowanego, elokwentnego mężczyznę. A potem powstał film biograficzny, w którym głównym rolę z powodzeniem mógł zagrać Timothy Spall aka Glizdogon z Harry’ego Pottera. I to w dodatku głównie przy pomocy chrumkania.

Pan Turner to zadziwiający film – chyba nawet tak zadziwiający, jak sam jego bohater. Ulotne piękno twórczości Turnera i romantyczne krajobrazy mieszają się tu z brzydotą, brudem i mrukliwym sposobem bycia malarza – i to mieszają się chyba w idealnych proporcjach, bo całość jest wysmakowana i w nieco dziwny sposób fascynująca.

Śledzimy tutaj losy Williama Turnera w ostatnich latach jego życia. Podglądamy więc twórcę o ugruntowanej pozycji, z jednej strony okrzykniętego geniuszem przez innych artystów, z drugiej nie do końca jeszcze rozumianego przez szeroką publiczność. Ale choć wizualnie ten film jest jak jeden wielki, piękny obraz Turnera, to fabuła skupia się bardziej na tym, by przybliżyć widzowi osobowość i styl bycia malarza. I tu dopiero robi się ciekawie!

Kadr z filmu "Pan Turner", reż. Mike Leigh, 2014.

Kadr z filmu Pan Turner, reż. Mike Leigh, 2014.

Pomijając już nawet aparycję Timothy’ego Spalla, filmowy Turner okazuje się być kompletnym przeciwieństwem elokwentnego mężczyzny, jakim był w mojej wyobraźni. Powiedzieć, że to człowiek mrukliwy, to jeszcze za mało – tak naprawdę Turner przez większość czasu porozumiewa się z otoczeniem przy pomocy chrząknięć i burknięć. Wzniosłych słów raczej tu nie uświadczymy, Turner jawi się bowiem jako człowiek prosty, szorstki w obyciu i zaskakująco konkretny jak na artystę tego formatu.

Choć w pierwszej części filmu gotowi bylibyśmy myśleć, że pan Turner jest człowiekiem antypatycznym i pozbawionym uczuć, w miarę jak go poznajemy, uczymy się dostrzegać w jego zachowaniu subtelne przejawy wrażliwości. Nie sprawi to jeszcze, że artysta zacznie nam przypominać miłego, dobrego wujka, ale z pewnością dużo łatwiej będzie zrozumieć jego zachowanie i twórczość tak nieprzystającą do pierwszego wrażenia, jakie Turner robi na otoczeniu.

Pan Turner to film pełen kontrastów. Nie uświadczymy tu urodziwych twarzy rodem  Hollywood, ludzie są tu po prostu (czasem aż do bólu) zwykli, szarzy, a ich twarze trudne do zapamiętania. W przeciwieństwie do sztuki i natury – te zachwycają pięknem za każdym razem, kiedy tylko znajdą się w kadrze. Na krajobrazy patrzymy tu okiem Turnera, a łąki, morza, mgły, wschody i zachody słońca wyglądają jak na chwilę przed uwiecznieniem na jego obrazach.

Kadr z filmu "Pan Turner", reż. Mike Leigh, 2014.

Kadr z filmu Pan Turner, reż. Mike Leigh, 2014.

I tak oto ten nieco przydługi film pełen niedoskonałych, nieurodziwych ludzi staje się prawdziwą ucztą dla oka. Ciepły, pełen dyskretnego humoru, rewelacyjnie i z wyważeniem zagrany, dopracowany niemal pod każdym względem – Pan Turner oddaje sprawiedliwość swojemu niezwykłemu bohaterowi i jego twórczości.

Przeczytaj także: