Kuloodporny Luke Cage niespecjalnie należy do grona moich ulubionych superbohaterów… Ale w pierwszym sezonie serialu bardzo klimatyczna, osadzona w Harlemie i naszpikowana problemami czarnoskórej społeczności opowieść wniosła coś świeżego na marvelową mapę ekranizacji komiksów. Luke Cage powraca właśnie z drugim sezonem – ale choć dalej zachowuje swój specyficzny klimat, nie będę udawać, że się tym razem nie nudziłam.
Serial
Jeśli tak jak ja macie sentyment do serialu Seks w wielkim mieście, być może czasami zdarzało wam się marzyć o takiej wersji tej produkcji, która nie będzie promować szkodliwych wzorców relacji damsko-męskich, daruje sobie żenujące stereotypy i w ogóle będzie trochę mniej niemądra, a trochę bardziej osadzona w rzeczywistości… Jeśli znacie to uczucie, pozwólcie, że przedstawię wam The Bold Type – współczesną i o wiele mądrzejszą opowieść o olśniewających przyjaciółkach z Nowego Jorku.
Nie będę ukrywać – nie mam zielonego pojęcia, jak się pisze scenariusze do seriali. Nigdy przy żadnym nie pracowałam. Ani nawet nie rozmawiałam z kimś, kto pracował. Ale ostatnio coraz częściej ciekawi mnie proces myślowo-decyzyjny leżący u podłoża wieloodcinkowych produkcji – zwłaszcza, kiedy jako widz przy piątym czy dziesiątym sezonie załamuję ręce nad coraz bardziej niedorzecznymi zwrotami akcji.
Tegoroczna wiosna obrodziła w dobre seriale. Opowieść podręcznej – sezon 2 jest już dostępny na platformie Showmax. Za nami już 5 odcinków drugiego sezonu bazującego na dystopijnej powieści Margaret Atwood serialu, bezpiecznie można więc powiedzieć, że głośna produkcja Hulu mocno trzyma dotychczasowy poziom i prawdopodobnie powtórzy sukces premierowej serii o zbudowanej na reprodukcyjnym niewolnictwie antykobiecej dyktaturze. I oby kolejne odcinki były równie udane! Pod Jego Okiem!
Kilka dni temu Netflix wypuścił w Polsce swój nowy oryginalny (czytaj: wyprodukowany przez Netflixa) serial – tym razem nakręcony w Danii i osadzony w realiach postapokaliptycznych. Reklamowały go intrygujące plakaty, słychać było porównania z niemieckim Dark – być może więc macie ochotę się na ten serial skusić… Ale nie róbcie tego. The Rain nijak nie dorasta do swojego (i tak nie jakoś wybitnie szumnego) marketingu i tylko zmarnujecie na niego czas. Wystarczy, że ja zrobiłam to za was… Nie ma za co.
To prawdopodobnie jest ostatnia recenzja OA w całym internecie – wszyscy już pewnie ten serial widzieli i wszyscy już pewnie o nim napisali. Ale po mojej bardzo spóźnionej przygodzie z OA jestem tak skonsternowana, że aż muszę coś napisać. Tekst będzie dość szczegółowy i przeplatany spoilerami, więc jeżeli ktoś jest równie spóźnialski jak ja, jeszcze nie oglądał i nie chce sobie psuć „zabawy”, proponuję jednak nie czytać dalej.
Jeśli interesujecie się historią i rozwojem kryminalistyki, powinniście zostać fanami Netflixa. Seriali kryminalnych tam co niemiara, ale na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy pojawiły się tam również dwie produkcje odsłaniające kulisy zarówno słynnych spraw sprzed lat, jak i tego, w jaki sposób powstawały i były wdrażane cenione dziś techniki profilowania kryminalnego.
Wielbiciele kryminalnych seriali z pewnością ucieszą się na wieść, że oferta Netflixa niedawno poszerzyła się o nowy brytyjski tytuł. W końcu Brytyjczycy jak nikt inny potrafią kręcić dobre i mądre kryminalne seriale. 4-odcinkowy miniserial Collateral, bo to o tej produkcji mowa, świetnie wpisuje się w tę tradycję.
Drugi sezon marvelowskiego serialu Jessica Jones dobitnie uświadomił mi, że wbrew pozorom największą siłą tej produkcji chyba wcale nie była główna bohaterka w zadziwiająco płynny sposób łącząca ze sobą feminizm i styl życia typowy dla największych macho amerykańskiej literatury – hektolitry whisky, cięte riposty, seksualne podboje i pranie ludzi po mordach… Otóż nie. Dopiero nieobecność psychopatycznego Brytyjczyka w fioletowym garniaku w pełni obnażyła to, że największą zaletą Jessiki Jones był do tej pory złol nad złolami – i to on przyćmiewał pierwszą damę komiksowego feminizmu.
Zazwyczaj w przypadku seriali narzekamy na to, że ciągną się zbyt długo – wiecie, te porywające odcinki pisane na siłę od 20 lat, oryginalna obsada, z której zostali na ekranie tylko najbardziej zdesperowani aktorzy, a reszta postaci zginęła dramatyczną śmiercią w kartonach… te sprawy. Ale czasem problem leży zupełnie gdzie indziej. Bo zdarzają się i takie seriale, które mimo swojej popularności i niezaprzeczalnej jakości znikają z anteny stanowczo zbyt szybko… Tak jak na przykład te trzy perełki: