Biedne istoty: Frankenstein, feminizm i Mary Shelley

by Mila

Frankenstein, feminizm i fascynująca opowieść o odkrywaniu świata przez jednostkę nieskażoną konwenansami i normami społecznymi – wszystko to znajdziecie w najnowszym filmie Yorgosa Lanthimosa Biedne istoty. Film został zainspirowany książką pod takim samym tytułem autorstwa Alasdaira Graya, retellingiem Frankenkensteina z lat dziewięćdziesiątych stawiającym w centrum dość parodystycznej opowieści kobiecą bohaterkę. Ale jednocześnie Lanthimos w Biednych istotach wyraźnie odwołuje się do ducha oryginalnej powieści Mary Shelley, a także jej życia, twórczości i filozofii, oddając prekursorce literatury science fiction bardzo ciekawy hołd. [Tekst zawiera pewne spoilery do omawianego filmu oraz biografii Shelley, gdyby ktoś miał ochotę takową przeczytać, a zdecydowanie to polecam!]

Londyn, trochę wiktoriański, trochę steampunkowy, baśniowy, umowny i zawieszony gdzieś poza czasem, trochę jak wizje przyszłości snute przez wizjonerów sprzed kilku stuleci. W takich okolicznościach poznajemy dwójkę niezwykłych bohaterów: Godwina Baxtera (Willem Dafoe), przeprowadzającego szalone eksperymenty na trupach naukowca o twarzy pokiereszowanej bliznami, w jednej osobie ucieleśniającego zarówno Wiktora Frankensteina, jak i jego Stworzenie – oraz jego córkę Bellę, której dorosłe ciało nie przystaje do zamkniętego w nim umysłu małej dziewczynki. Jak szybko się dowiadujemy, Bella także jest wynikiem makabrycznego eksperymentu, w którym mózg noworodka przeszczepiono do ciała dorosłej kobiety – i teraz w przyspieszonym tempie rozwija się, odkrywa siebie i możliwości swojego nowego organizmu. Wcielająca się w tę rolę Emma Stone robi niesamowitą robotę, oddając nieporadność ruchów małego berbecia i jego specyficzną ciekawość, nierzadko destrukcyjną dla znajdujących się w pobliżu przedmiotów.

Umysł Belli rozwija się szybko, a otoczenie ze względu na jej w pełni ukształtowane ciało jeszcze szybciej zaczyna traktować ją jak ekscentryczną dorosłą osobę, a nie kilkuletnią dziewczynkę, którą de facto wciąż mentalnie jest. Przechodząca fazę buntu i zmęczona kontrolą ze strony ojca trzymającego ją w zamknięciu Bella ucieka z pierwszym mężczyzną, którym zainteresowała się seksualnie – i od tego rozpoczyna się jej przedziwna i bardzo pouczająca podróż po Europie. W trakcie tej podróży osoba będąca mentalnie tak blisko tabula rasa, jak to tylko możliwe, odkrywa świat na własnych zasadach, bez krępujących ograniczeń konwenansów i zasad życia społecznego, które nabywamy w procesie socjalizacji. Jako pierwsze Bella odkrywa przyjemności zmysłowe: seks, jedzenie, taniec – a później rozbudza się jej emocjonalne, intelektualne i filozoficzne spojrzenie na świat.

Kadr z filmu <em>Biedne istoty</em>, reż. Yorgos Lanthimos, 2023
Kadr z filmu Biedne istoty, reż. Yorgos Lanthimos, 2023

Konstrukcja bohaterki, która wciąż mentalnie pozostając dzieckiem, za sprawą dorosłego ciała ma nieograniczone możliwości interakcji ze światem, jest w filmie źródłem humoru i wielu absurdalnych sytuacji, gdy nierozumiejąca jeszcze w pełni wielu konceptów dziewczynka/kobieta niemal na każdym kroku łamie jakieś ogólnie przyjęte społeczne zasady. Ale jednocześnie jest też dla widza źródłem sporego dyskomfortu, stawiając bohaterkę w sytuacjach, których pozornie jest inicjatorką, ale trudno się oprzeć wrażeniu, że dochodzi tu do nadużyć i wykorzystywania przez innych. Czy tego chcemy, czy nie, jesteśmy świadkami tego, jak na ekranie mentalne dziecko (prawdopodobnie wciąż kilkuletnie, choć na różnych etapach filmu trudno jest ocenić stan rozwoju umysłowego Belli) uprawia seks z dorosłym mężczyzną (czy może raczej odwrotnie). Postać Belli z jednej strony boleśnie i niewygodnie przypomina nam, że nie tylko ją świat traktuje w ten sposób, i że wciąż w XXI wieku usiłujemy przypisywać bardzo młodym dziewczynom, często dzieciom zupełnie dorosłą odpowiedzialność za podejmowane decyzje albo wręcz za to, co im się przydarza – tylko dlatego, że ich ciała zaczęły dojrzewać. I że wciąż jako społeczeństwu nie udało nam się odejść od pokusy seksualizacji wizerunków bardzo młodych dziewcząt.

Ale z drugiej strony taka konstrukcja bohaterki może być też czytana jako komentarz do pokutującego przez całe stulecia wyobrażenia o tym, że kobieta to taka właśnie tytułowa biedna istotka, nie w pełni rozwinięty człowiek, niedorastający do pięt mężczyźnie, a intelektualnie i moralnie zbliżony raczej dziecku – które to wyobrażenia przez wieki ograniczały możliwości kobiet, ich dostęp do edukacji i prawo do decydowania o własnym życiu. Trochę tak jak w samym filmie – najpierw byłaś własnością ojca, a potem on przekazywał cię na własność innemu mężczyźnie, nierzadko spisując przy tym kontrakty mające służyć przede wszystkim jego własnym, a nie twoim interesom.

W swojej podstawowej warstwie Biedne istoty to chwilami zabawna, chwilami dość przerażająca, a przede wszystkim fascynująca opowieść o poszukiwaniu siebie w kontrze do całego świata – ale ten film ma mnóstwo dodatkowych warstw. Jest rozbudowaną krytyką patriarchatu, tego, jak kobiety od najmłodszych lat wpychane są w pewne ramy, nieustannie obserwowane, kontrolowane, jak mężczyźni i zdominowane przez nich społeczeństwo niemal na każdym kroku mówią im, co mają robić, jak się zachowywać, kim mają być wedle męskiego wyobrażenia i potrzeb. Równolegle film jest kopalnią nawiązań do Frankensteina, zarówno do oryginalnej powieści z jej filozoficznymi refleksjami nad destrukcyjnością niepohamowanej ambicji i odpowiedzialnością za to, co powołuje się do życia, jak i do późniejszych, zniekształconych przez popkulturę wersji filmowych, kładących większy nacisk na sam eksperyment i stworzonego w jego ramach potwora.

Kadr z filmu <em>Biedne istoty</em>, reż. Yorgos Lanthimos, 2023
Kadr z filmu Biedne istoty, reż. Yorgos Lanthimos, 2023

Ale jest w tym filmie też zaskakująco dużo odniesień do samej autorki Frankensteina, Mary Shelley, jej życia i osób wokół niej – i temu chciałabym się przyjrzeć nieco bliżej, bo tak się zupełnym przypadkiem składa, że jestem świeżo po lekturze Buntowniczek Charlotte Gordon, podwójnej biografii Shelley i jej matki, Mary Wollstonecraft, która dodaje do tego filmu całkiem sporo interesującego kontekstu.

Już scena otwierająca film, w której tajemnicza kobieta skacze z londyńskiego mostu, jest dość czytelnym nawiązaniem do Wollstonecraft, która latami zmagała się z depresją i podejmowała próby samobójcze, między innymi właśnie skacząc do Tamizy. Wollstonecraft, wciąż żywą, wyłowili z rzeki rybacy i dali jej szansę jeszcze raz zawalczyć o siebie – filmową postać zaś, tutaj już martwą lub bardzo bliską śmierci, wyławia z Tamizy Godwin Baxter, by na niej eksperymentować. Nazwisko szalonego naukowca, którym film bawi się, każąc córce nazywać go Bogiem (God), jest nie tylko komentarzem do igrania z prawami natury, jakim bohater się para, ale też bezpośrednim nawiązaniem do ojca Mary Shelley, Williama Godwina. Mamy więc w filmie zarysowanych oboje jej rodziców – matkę, którą straciła tuż po urodzeniu, i sztywnego, naukowo podchodzącego do świata ojca, pokaleczonego w realnym życiu przez surowe kalwinistyczne wychowanie, które utrudniało mu nawiązywanie relacji, a w filmowej wersji przez iście frankensteinowskie eksperymenty, jakim sam został poddany.

Kadr z filmu <em>Biedne istoty</em>, reż. Yorgos Lanthimos, 2023
Kadr z filmu Biedne istoty, reż. Yorgos Lanthimos, 2023

Co więcej, filmowy szalony eksperyment, w którym mózg nowo narodzonej córki zostaje przeszczepiony do ciała zmarłej matki, to też w pewnym sensie aluzja do tego, w jaki sposób Mary Shelley praktycznie przez całe życie próbowała dorosnąć do ideału wyznaczonego przez matkę: niezależną intelektualistkę, filozofkę polityczną, prekursorkę feminizmu, pisarkę, reformatorkę społeczną. Dawni znajomi matki i jej wielbiciele ustawiali się w kolejce, by poznać to niezwykłe dziecko Wollstonecraft i Godwina, dwójki radykalnych i wyprzedzających swoje czasy myślicieli. W pewnym sensie od najmłodszych lat Mary trochę żyła jej życiem, nosząc jej imię, uważnie studiując jej dzieła, przyjmując jej filozofię i wyznawane wartości, pielęgnując w sobie intelekt, niezależność i talent pisarski.

Z kolei blizna po cesarskim cięciu, jaką nosi ciało Belli, choć ta nie pamięta, by miała dziecko (bo sama jest tym dzieckiem), przypomina o licznych cierpieniach, jaki doznała Mary, tracąc w młodym wieku trójkę z czworga swoich dzieci. Przez pewien czas także i ona była matką, która nie miała żadnego dziecka.

Filmowy ojciec więzi bohaterkę w domu i próbuje ją ukryć przed światem, a głównie przed Londynem i Anglią, gdzie ktoś mógłby rozpoznać jej twarz i ujawnić jego tajemnicę – do pewnego stopnia podobnie postępował William Godwin, pragnąć uchronić szesnastoletnią córkę przed skandalem, gdy odkrył, że ta interesuje się niewłaściwym (bo żonatym) mężczyzną, Percym Shelleyem. Jak jednak pewnie sugeruje wam jego nazwisko, próby powstrzymania Mary okazały się równie daremne, jak filmowa próba przekonania Belli do pozostania pod opieką ojca – obie dziewczyny uciekają z domu z kochankami, których same sobie wybrały i wyruszają z nimi w podróż po Europie, która bardzo wiele je nauczy i na zawsze zmieni ich życie.

Kadr z filmu <em>Biedne istoty</em>, reż. Yorgos Lanthimos, 2023
Kadr z filmu Biedne istoty, reż. Yorgos Lanthimos, 2023

Duncan Weddenburn, z którym ucieka Bella, nie do końca jest odzwierciedleniem przyszłego męża Mary – no chyba, żeby rozbić jego skomplikowaną naturę na dwie męskie postaci występujące w filmie i zainteresowane Bellą. Duncan, w którego wciela się Mark Ruffalo, utożsamiałby wtedy bardziej nieokiełznaną, żądną przygód, doświadczeń i romansów stronę Percy’ego Shelleya. Arystokratę, który podejmuje nieprzemyślane decyzje w imię przygody i ma słabość do młodych kobiet, będących w opresji (prawdziwej lub wyobrażonej), które mógłby uratować, oczarować swoją osobowością i talentami, pokazywać im świat i uczyć je życia. Drugiej, bardziej intelektualnej, błyskotliwej i wrażliwej strony poety Shelleya, przywiązanego do ukochanej kobiety i ceniącego ją jako pełną osobę z własnym intelektem i pragnieniami, moglibyśmy się natomiast doszukiwać w Maxie McCandlessie granym przez Ramy’ego Youssefa, który ostatecznie zostaje jej towarzyszem życia.

Życie, jakie wiedzie Bella ze swoim kochankiem, a później sama (można by argumentować, że wyzwolona seksualnie, gdyby nie chodziło o mentalne dziecko w ciele kobiety), do pary z jej niekonwencjonalnym zachowaniem, jest źródłem potępiających ocen moralnych – nawet jej własna dawna opiekunka niemal prosto w twarz wyzywa ją od dziwek. Niemałe skandale i potępienie ówczesnych budziło też życie prywatne zarówno samej Mary Shelley, jak i jej matki. Obie uważały małżeństwo za opresyjny relikt przeszłości i narzędzie do ograniczania wolności kobiet (i otwarcie głosiły te poglądy odpowiednio w XVIII i XIX wieku!), podobne przekonania podzielali zresztą ich partnerzy. Obie latami żyły w nieformalnych związkach i miały ze swoimi ukochanymi nieślubne dzieci – a kiedy w końcu zdecydowały się zawrzeć małżeństwo (bo obu się to ostatecznie przydarzyło), w obu przypadkach była to bardzo praktyczna, wykalkulowana wręcz decyzja, która nie miała większego przełożenia na ich relację z ukochanym, a jedynie pomagała załatwić taki czy inny prawny problem. Obie zresztą nie przykładały większego znaczenia do samego obrzędu ślubu, a fakt, że okoliczności zmusiły je do nagięcia ideałów wolnej miłości, traktowały trochę jak osobistą porażkę. W oczach im współczesnych taki styl życia był jednak nie do pomyślenia, w rodzinnej Anglii były właściwie wyrzutkami i mało kto traktował je poważnie, dlatego też wiele lat spędziły w kontynentalnej Europie, gdzie były nieco bardziej anonimowe. Mary Shelley, nie dość, że żyła ze znanym (i przez pierwszych kilka lat wciąż żonatym) skandalistą i swoją przyrodnią siostrą w czymś, co z zewnątrz wyglądało jak trójkąt, dodatkowo otaczała się gronem przyjaciół pokroju lorda Byrona, nieustannego bohatera skandali i romansów – a ich grupka znajomych nazywana była złośliwie Ligą Występku i odsądzana od czci i wiary. Wszystkie trzy kobiety, Bella, Mary Shelley i Mary Wollstonecraft za wolność i życie na własnych zasadach płacą reputacją osób niemoralnych i niebezpiecznych dla społeczeństwa.

Kadr z filmu <em>Biedne istoty</em>, reż. Yorgos Lanthimos, 2023
Kadr z filmu Biedne istoty, reż. Yorgos Lanthimos, 2023

Wszystkie trzy bohaterki są jednak konsekwentne w swoim dążeniu do wolności i sprzeciwiają się zastanym patriarchalnym zasadom, każda na swój własny sposób. Bella początkowo robi to z niewiedzy i nieświadomości, a później dzięki edukacji i poczuciu własnej wartości, które miała szansę zbudować, gdy nie ograniczały jej konwenanse. Mary Wollstonecraft walczyła piórem, pisała żarliwe polityczne eseje w obronie zarówno praw kobiet, jak i innych uciśnionych grup społecznych. Własnym życiem dawała przykład niezależności i tego, co intelektualnie może osiągnąć kobieta, nawet jeśli nie odebrała formalnego wykształcenia równego mężczyznom. Rzucała się też na pomoc znajomym kobietom tkwiącym w przemocowych związkach, próbującym samodzielnie iść przez życie albo wykluczanym z towarzystwa ze względu na obyczajowe skandale. Podobnie czyniła jej córka – wyciągała z opresji niejedną kobietę, która miała nieślubne dziecko lub padła ofiarą przemocy (a możemy podejrzewać, że taką kobietą była i matka filmowej Belli). Choć literackie prace Mary Shelley na pierwszy rzut oka nie wydają się aż tak radykalne jak pisma Wollstonecraft, to i ona w swoich utworach jest bardzo krytyczna dla patriarchalnego społeczeństwa przesiąkniętego niepohamowaną męską ambicją i dumą, potrzebą kontroli nad wszystkimi wokół i pogardą dla słabszych, biednych, nieidealnych, bo niebędących mężczyznami istot. Raz za razem Shelley zestawia destrukcyjne męskie działania, brutalne skutki patriarchatu i wynikającej z niego przemocy, z nawoływaniem kobiecych bohaterek do empatii, dbania o bliźnich i dopuszczenia do głosu innych emocji niż tylko złość i pragnienie zemsty.

Tym, co łączy te bohaterki na intelektualnym poziomie, jest zamiłowanie do filozofii i zdobywania wiedzy. Kiedy tylko Bella odkrywa ten element rzeczywistości, momentalnie jest nim urzeczona, pochłania jedną książkę za drugą i nie powstrzyma jej przed tym nawet niezadowolenie kochanka, który wolałby, żeby za dużo nie myślała. Obie Mary, matka i córka, były wiodącymi intelektualistkami swoich czasów – a były to czasy, kiedy intelektualistka traktowana była raczej jak dziwadło i wybryk natury. Rozwijanie swoich zdolności, refleksje filozoficzne i polityczne, poszukiwanie prawdy i piękna, współczucie i empatia dla gorzej sytuowanych, aktywne wysiłki w kierunku tego, by zmienić świat i uczynić go bardziej sprawiedliwym, lepszym – filmowa Bella wprost wyrasta pod tym względem z dziedzictwa tych dwóch wyjątkowych kobiet: Mary Shelley i jej matki, Mary Wollstonecraft.

Bardzo ciekawie ogląda się film Lanthimosa w zestawieniu z lekturą Buntowniczek napisanych przez Charlotte Gordon. Gorąco polecam połączyć ze sobą te dwa dzieła, a może i przy okazji odświeżyć sobie Frankensteina – bo dzięki temu naprawdę świetne Biedne istoty dodatkowo zyskują i otwierają się dla nich nowe drogi do interpretacji!