Wypatrując oscarowej gali

by Mila

To już ostatni tekst o Oscarach… ok, może przedostatni, jeśli podczas niedzielnej gali miałoby się zdarzyć coś dziwnego, co aż prosiłoby się o komentarz. Ale prawdę powiedziawszy, sama jestem już nieco zmęczona tematem. W ciągu ostatniego miesiąca obejrzałam prawie 40 filmów. Na oscarowej liście do odhaczenia zostało jeszcze 16 produkcji… a w kalendarzu 2 dni. Tak niedużo, a tak niewykonalne… zwłaszcza, że dokument O.J.: Made in America jest miniserialem i trwa jakieś 7 godzin. Tak, ja też nie wiedziałam, że seriale mogą walczyć o Oscara. Ewidentnie o ile tylko na oficjalnej premierze pokażesz materiał w całości, potem możesz go pociąć na odcinki, a i tak dalej będzie filmem. Nie wiem tylko, który krytyk wysiedział 7 godzin na tej nieszczęsnej premierze.

W tym roku oscarowe kategorie nie zawodzą, mnóstwo w nich naprawdę dobrych filmów i całkiem mądrych produkcji, które podejmują próbę dyskusji o dużych społecznych problemach. Przynajmniej w teorii. Bo w praktyce, im częściej oglądam te filmy w kinowej sali, tym bardziej mam wrażenie, że Oscary sobie, a reszta świata sobie. I że sporej części widzów dyskusja nie interesuje, rechot i agresja zdają się być dla nich łatwiejszymi reakcjami niż refleksja. Ale o tym więcej w poniedziałek, na razie jeszcze przetrawiam kulturowy szok i zadziwiającą reakcję publiczności podczas seansu oscarowych krótkometrażówek.

Wczoraj to ja czułam się jak kosmitka, kadr z filmu "Nowy początek", reż. Denis Villeneuve, 2016.

Wczoraj to ja czułam się jak kosmitka, kadr z filmu Nowy początek, reż. Denis Villeneuve, 2016.

Poziom tegorocznych filmów jest na tyle wyrównany, że w najważniejszych kategoriach trudno mi nawet wskazać mojego własnego faworyta… Bo czy najlepszym filmem tego roku był dla mnie dopracowany w każdym calu, fascynujący i subtelny Nowy początek z kosmitami w tle? Czy może poruszający obraz poszukiwania siebie w pięknie zrealizowanym Moonlight? A może pełen napięć i rewelacyjnie zagrany rodzinny dramat w Fences? Kompletnie nie potrafię wybrać, a to tylko 3 z 9 całkiem mocnych kandydatów w tej kategorii.

Trochę łatwiej jest z rolami pierwszoplanowymi – tutaj zdecydowanie Isabelle Huppert deklasuje całą resztę pań (choć trudno powiedzieć, żeby jej bohaterka skradła czyjeś serce), wśród panów Danzel Washington w Fences podobał mi się chyba najbardziej. Ale jestem też wdzięczna Akademii za nominowanie Mortensena – dzięki temu odkryłam niesamowity film Captain Fantastic i było to moje odkrycie roku. Zdecydowanie polecam, tak dziwnej mieszanki emocji dawno już nie czułam.

W rolach drugoplanowych moje serce po raz kolejny w swej karierze skradła Viola Davis. Wśród panów poziom był bardzo wyrównany… obstawiam któregoś z szeryfów. Ale czy będzie to Jeff Bridges czy Michael Shannon?

Kadr z filmu "Lobster", reż. Yorgos Lanthimos, 2015.

Kadr z filmu Lobster, reż. Yorgos Lanthimos, 2015.

Z całej siły trzymam kciuki za scenariusz Lobstera – dawno nikt tak pięknie nie mówił, że relacje damsko-męskie to jeden wielki absurd. Chociaż trzeba przyznać, że świetnie poprowadzoną historię zafundował nam też Manchester by the sea i tak naprawdę to perfekcyjne dawkowanie faktów buduje prawie całą emocjonalną siłę tego filmu.

Wśród scenariuszy adaptowanych chyba Moonlight robi największe wrażenie – kompletnie po nim nie widać, że był kiedyś sztuka teatralną. Ale z drugiej strony jest jeszcze Fences, gdzie cała akcja rozgrywa się właściwie w obrębie jednego domu i małego podwórka, a jednak na tej ciasnej przestrzeni udaje się opowiedzieć o wszystkich odcieniach życia.

Pośród animacji to disneyowski Zwierzogród ma wszystko, czego potrzeba dobremu filmowi. Łącznie z inteligentnymi nawiązaniami do takich produkcji jak Ojciec ChrzestnyBreaking Bad. Disney ma też szansę na Oscara za krótki metraż – jego przeuroczy Piper był tak pięknie zrealizowany, że gdyby tylko ptaki nie wykazywały w nim zachowań antropomorficznych, prawie można by uwierzyć, że oglądamy film przyrodniczy. I czekać na komentarz Krystyny Czubówny.

Kadr z filmu "Zwierzogród", reż. B. Howard, R. Moore, 2016.

Kadr z filmu Zwierzogród, reż. B. Howard, R. Moore, 2016.

Bardzo żałuję, że podczas Off Camery w maju zrezygnowałam z Tanny, bo jak zwykle z dostępnością filmów nieanglojęzycznych jest ogromny problem. Tak samo zresztą jak z dokumentami. Ale do niedzieli jeszcze trochę czasu, kto wie, co uda się nadrobić…

A jak wasze wyniki i przewidywania? Udało wam się nadrobić najgłośniejsze filmy? Podzielcie się swoimi typami w komentarzach 🙂

Przeczytaj także:

1 komentarz

Cocteau & Co. 26 lutego 2017 - 14:14

Zwykle nie bawię się w typowanie zwycięzców Oscarów, bo nigdy nie udaje mi się obejrzeć większości nominowanych filmów przed galą, więc nie czuję się kompetentna, ale fakt, że np. Isabelle Huppert Oscar jak najbardziej się należy, nie tyle za tę rolę co za całokształt. 🙂 Dzisiaj jeszcze zamierzam nadrobić ?Moonlight?, który mocno mnie intryguje. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.

Komentarze zostały wyłączone.