Kadr z filmu Wstyd, reż. Srve McQueen, 2012.

Wstyd – dojmujący portret pustki

by Mila

We’re not bad people. We just come from a bad place.

Różne rzeczy mówi się o Wstydzie Steve’a McQueena. Z jednej strony padają głosy wyrażające bezgraniczny zachwyt, z drugiej – gwizdy i oburzenie. Nie brakuje też takich opinii, że to film w zasadzie płytki, niewiele wnoszący treści i na siłę usiłujący wstrząsnąć widzem. Tak naprawdę jedyne, co mną przy okazji Wstydu rzeczywiście wstrząsa, to fakt, że któryś już raz profesjonalna poniekąd krytyka daje popis mistrzowskiego wręcz ignorowania świata wewnętrznych doświadczeń bohaterów. Nie na jedną i nie na dwie natknęłam się w ostatnim czasie recenzje, powierzchowne aż do bólu, wprawnie co prawda wytykające kontrowersyjne treści, ale poza tym i poza opowiadaniem fabuły niewiele więcej pozwalające dostrzec. Nie chciałabym tu udawać mądrzejszej od wszystkich wokół, ale zupełny brak wrażliwości na człowieka we współczesnej krytyce zaczyna mnie powoli przerażać…

Kadr z filmu "Wstyd", reż. Steve McQueen, 2011.

Kadr z filmu Wstyd, reż. Steve McQueen, 2011.

Nie o tym jednak miałam pisać, a o samym Wstydzie. Bez wątpienia jest to film mocny, choć zadziwiająco wręcz przy tym subtelny jak na poruszaną tematykę – przymierzając się do opowieści dotykającej tematu uzależnienia od seksu, nie spodziewałam się bynajmniej obrazu niemalże estetycznego. Jest to też film bardzo poruszający – przynajmniej, jeśli nie jest się cyborgiem machinalnie produkującym na masową skalę powierzchowne recenzje i jeśli ma się odwagę czy umiejętność przyjrzenia mu się bliżej, z perspektywy bohaterów i ich trudnych doświadczeń.

Wstyd stopniowo odsłania przed nami zadziwiająco poukładany świat Brandona, odnoszącego sukcesy singla około trzydziestki. Mówię „zadziwiająco poukładany”, bo oprócz dobrej pracy, pięknego mieszkania, w którym panuje idealny porządek i szafy pełnej eleganckich ubrań, jest w tym świecie miejsce na nieprawdopodobną ilość seksu zupełnie bez znaczenia, seksu przygodnego, opłaconego, hetero i homoseksualnego, masturbacji, pornografii, seksu jakiegokolwiek właściwie, byle tylko był. W jakiś sposób cały ten nie do końca przewidywalny seks stanowi stałą część starannie poukładanego świata, jest rutynowy, niemal jak wypalane dziennie trzy paczki papierosów. Zupełnie natomiast w świecie Brandona miejsca nie ma na żadne normalne relacje z kimkolwiek, czy to z kobietami, kolegami z pracy czy własną siostrą. Jakakolwiek próba nawiązania prawdziwych relacji z drugim człowiekiem wywołuje u Brandona paniczny strach, każe mu się natychmiast wycofać, uciekać. Możemy dyskutować na temat tego, czy uzależnienie od seksu ma być jego sposobem na zagłuszenie pustki, samotności albo prześladujących go problemów. Możemy zgadywać, co doprowadziło Brandona do takiego trybu życia… Tutaj subtelne wskazówki dostajemy, obserwując jego kontakty z siostrą – zdecydowanie bardzo dziwne, jak na rodzeństwo – i wsłuchując się w ich rozmowy, w których pobrzmiewa echo jakichś paskudnych doświadczeń z dzieciństwa, nienazwanych, nieokreślonych, ale może to i lepiej, w ten sposób sprawiają wrażenie groźniejszych, unoszą się gdzieś w powietrzu, ale nie atakują w sposób dosłowny. Tak naprawdę najwięcej mówi w tym filmie nie seks, nie wyszukiwana na siłę kontrowersja, ale to, czego w nim nie widać – pustka, samotność, lęk i towarzyszący Brandonowi na każdym kroku przejmujący wstyd, których cienie przemykają przez twarz rewelacyjnego Michaela Fassbendera.

Fassbender jest zresztą jednym z najmocniejszych punktów tego filmu, choć trudno mówić o najmocniejszych punktach, kiedy wszystkie właściwie elementy tego obrazu są bezbłędnie dopracowane. Partnerująca Fassbenderowi Carey Mulligan co prawda mnie osobiście nie rzuca na kolana, miło jednak popatrzeć, jak aktorka się rozwija i pokazuje, że potrafi znacznie więcej, niż by to wynikało z kilku jej poprzednich filmów. Do fabuły, emocji, refleksji i świetnego aktorstwa dodajmy jeszcze dopieszczone do granic możliwości zdjęcia i cudowną wprost muzykę – i oto jest: Wstyd, jeden z najciekawszych obrazów ostatnich lat.

Przeczytaj także: