W pierwszym odruchu zamierzałam napisać, że jedną z naprawdę niewielu refleksji, jakie udało się we mnie wzbudzić Marsjaninowi, jest to, że Matt Damon z wiekiem robi się coraz ładniejszy. Ale chyba byłoby to trochę niesprawiedliwe. Bo nie tylko Matt Damon jest tu ładny. Cały film jest „ładny” i bardzo ładnie zrobiony. Tyle tylko, że poza tym niewiele więcej z niego wynika.
science-fiction
Miała na imię Samantha i była idealna. Mówiła ciepłym, roześmianym głosem Scarlett Johansson, była zabawna, błyskotliwa, potrafiła słuchać tak, żeby zrozumieć, i mówić tak, by zmusić do refleksji. Cieszyło ją poznawanie świata i przekraczanie własnych ograniczeń. Przeczuwała potrzeby i pragnienia, ochoczo wychodziła im naprzeciw, dbała, kochała, pragnęła… Miała tylko jedną zasadniczą wadę – była bezcielesnym systemem operacyjnym.