Po tym, jak sezony 5 i 6 brytyjskiego serialu Skins zanotowały drastyczny spadek oglądalności w stosunku do poprzednich czterech serii, wydawać by się mogło, że twórcy dadzą za wygraną i pożegnają się ze swoimi młodocianymi bohaterami. Jednak zamiast tego zdecydowano się na ostatni, nieco desperacki strzał – siódma (i miejmy nadzieję, że tym razem ostatnia) seria Skins miała sięgnąć po sprawdzonych, najbardziej lubianych bohaterów z czasów świetności serialu i rzucić trochę światła na to, co działo się z nimi od czasu ukończenia szkoły.
Serial brytyjski
Słuchajcie uważnie, bo nie będę powtarzać!
Wzięło mnie ostatnio na powtórki. I to nie na byle jakie powtórki – odkurzam serial z lat osiemdziesiątych, tematycznie sięgając przy okazji aż do drugiej wojny światowej. Tak, tak, mowa oczywiście o legendarnym ’Allo 'allo!
Wszystkich anglofilów obowiązkowo odsyłam do Downton Abbey. Różne rzeczy mówi się o tym serialu. O pierwszym sezonie – że zachwycający, że objawienie, że rewelacja. A ja się skwapliwie pod tymi opiniami podpisuję. O drugim sezonie mówi się już trochę gorzej – że stracił coś ważnego, że zaplątał się w relacje i dramaty rodem z taniej telenoweli i że przypomina Dynastię. Nie byłabym aż tak krytyczna… Prawdą jest, że drugi sezon prezentuje się odrobinę słabiej i że wątki matrymonialno-miłosne zaczynają mu nieco ciążyć. Ani trochę jednak serial nie stracił uroku i klimatu, a to jest dokładnie to, co mnie w nim zdecydowanie zachwyca.
Wydawać by się mogło, że o Sherlocku Holmesie powiedziano już tak dużo, że trudno byłoby powiedzieć cokolwiek nowego. A jednak, BBC udowodniło ostatnio, że najsłynniejszego detektywa świata nigdy dość.
W zatwardziałych sherlockistach nowy serial może w pierwszej chwili wywołać odruchowy bunt i niedowierzanie. No bo jak to tak? Holmes ze smartfonem w ręku? Doktor Watson prowadzący bloga? Komu potrzebny genialny umysł, skoro wszystkie zagadki może rozwiązać technologia? Nie może. A współczesny Londyn jeszcze większe miałby kłopoty bez Sherlocka Holmesa, niż ten dziewiętnastowieczny.
Znowu będzie o Brytolach. Tym razem o brytyjskich nastolatkach. Na początku 2007 roku brytyjska telewizja wyemitowała pierwszy odcinek produkcji, która szybko stała się hitem nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale i w wielu innych krajach. Bo Skins to zdecydowanie jeden z najlepszych brytyjskich seriali dla nastolatków i o nastolatkach, jakie nakręcono w ostatnich latach.
Przyznaję, nastolatką zdecydowanie już nie byłam, kiedy serial po raz pierwszy wpadł mi w ręce. Jednak w żaden sposób nie przeszkadzało mi to w odbiorze ani fabuły, ani bohaterów. Powiem więcej, do dziś mam do tego serialu ogromny sentyment i śledzę dalsze losy aktorów. Bo i jest co śledzić – kilkoro z nich radzi sobie całkiem nieźle: Nicka Houlta mogliśmy oglądać choćby w Samotnym mężczyźnie u boku Colina Firtha, Dev Patel był gwiazdą Slumdoga, a Joseph Dempsie i Hannah Murray pojawili się ostatnio w znakomitym serialu HBO Gra o Tron.
Czarna Żmija
Na wstępie z góry ostrzegam – jestem totalnym anglofilem.
Dlatego też dział dotyczący seriali rozpocznę pozycją absolutnie obowiązkową dla każdego anglofila na jego długiej liście rzeczy, które koniecznie musi zrobić przed śmiercią.
Poznajecie tego pana na zdjęciu? Nie, to nie Jaś Fasola. To Rowan Atkinson, który tym razem nie będzie do was stroił głupich min. Zamiast tego, wraz z kilkoma równie rozpoznawanymi kolegami po fachu (m. in. Hugh Laurie, Stephen Fry, Miranda Richardson), zabierze was w przekomiczną wyprawę poprzez dzieje Wielkiej Brytanii.
- 1
- 2