Kino i telewizja lubią ostatnio nostalgiczne wycieczki w przeszłość – kolejne remaki dawnych hitów gonią kolejne rebooty znanych serii, a i oryginalne produkcje decydują się na umiejscowienie akcji np. w latach osiemdziesiątych. Amerykanie wspominają w ten sposób obcisłe jeansy Bon Joviego, Ghostbusters, komiksy o superbohaterach i kolorowe dzieciństwo kujonów… a my tęsknie wzdychamy do Pewexów, meblościanek, milicyjnych polonezów, szarych osiedli z wielkiej płyty i brutalnych morderstw na prostytutkach. Tak mniej więcej jawi się osadzony w czasach PRL-u serial kryminalny Rojst wyprodukowany przez platformę Showmax.
Rojst jest dla mnie sporym zaskoczeniem – przede wszystkim dlatego, że wziął się trochę znikąd. O tym, że coś jest w ogóle na rzeczy i że Showmax planuje oryginalny polski kryminał z gwiazdorską obsadą, dowiedzieliśmy się ledwie chwilę przed premierą. Ekipa odpowiedzialna za tę produkcję też jest imponująca. Na pierwszym planie zobaczymy duet Andrzeja Seweryna i Dawida Ogrodnika, w tle Magdalena Walach, Ireneusz Czop i Piotr Fronczewski, na ścieżce dźwiękowej królują hity Maanamu, Andrzeja Zauchy, Republiki i Franka Kimono, Brodka odgrzewa kultową piosenkę Izabeli Trojanowskiej Wszystko, czego dziś chcę, a za scenariusz i reżyserię odpowiedzialny jest Jan Holoubek zazwyczaj występujący w roli operatora – co może tłumaczyć, dlaczego Rojst w obrazku wygląda świetnie (choć bardzo mrocznie), a realia czasów słusznie minionych odwzorowane są nie dość, że szczegółowo, to jeszcze bardzo przekonująco.
W chwili, gdy piszę te słowa, widzowie mają do dyspozycji dopiero prolog i pierwszy odcinek serialu, ale już teraz można powiedzieć, że Rojst zapowiada się naprawdę nieźle. Przede wszystkim świetnie wygląda, a nieco siermiężna stylistyka tamtych lat całkiem dobrze sprawdza się jako tło dla zbrodni. Już na wstępie serial otwiera kilka ciekawych wątków, a choć główną osią produkcji ma być dziennikarskie śledztwo w sprawie brutalnych morderstw, prawdopodobnie możemy się spodziewać zarówno osobistych tajemnic bohaterów, jak i lokalnych politycznych gierek czy wycieczki do kryminalnego półświatka małej mieściny gdzieś w południowo-zachodniej Polsce. Wyraziści bohaterowie, miarowo, niespiesznie tocząca się akcja, która stopniowo stawia przed nami coraz więcej pytań, i klimat nawiązujący nieco do kina moralnego niepokoju – wszystko to zapowiada całkiem obiecującą produkcję.
Na tym etapie oczywiście trudno powiedzieć o serialu coś więcej i w pełni Rojst ocenić – ale na serialowej mapie jest to zdecydowanie punkt wart uwagi!