Reese Witherspoon ma ostatnio rękę do świetnych serialowych projektów. Po tym, jak jej firma produkcyjna z ogromnym sukcesem przeniosła na mały ekran Wielkie Kłamstewka według powieści Liane Moriarty, a potem wypuściła głośny The Morning Show, teraz oferuje nam kolejną mocną i pięknie opowiedzianą historię, ekranizując powieść Celeste Ng Małe ogniska.
Miniserial Małe ogniska to zamknięta w ośmiu godzinnych odcinkach opowieść osadzona w spokojnym, małym miasteczku na obrzeżach Cleveland, które zaprojektowano jako idealne, modelowe miejsce mające sprzyjać integracji rasowej i podporządkowano sztywnym zasadom – dzięki którym można tam dostać mandat za takie rzeczy jak nieprzepisowa długość trawy w ogródku albo wystawienie kosza na śmieci od strony ulicy. W tym sprawiającym wrażenie perfekcyjnego miasteczku przyglądamy się losom dwóch kobiet i ich rodzin. Grana przez Reese Witherspoon Elena ze swoim ułożonym życiem, przesadną manią planowania wszystkiego w najdrobniejszych szczegółach i pokazową, ale powierzchowną otwartością na innych, jest chodzącym uosobieniem atmosfery miasteczka. Mia grana przez Kerry Washington jest z kolei wolnym duchem, artystką i samotną matką, która od lat podróżuje z córką po całym kraju, nie zagrzewając nigdzie miejsca na dłużej. Kiedy Mia wprowadza się do Shaker Heights i wynajmuje mieszkanie od Eleny, losy obu rodzin zaczynają się ze sobą splatać, obnażając trawiące je problemy i uwypuklając dzielące je różnice.
W fabule Małych ognisk, choć rozgrywa się ona w latach 90., a sam serial jest bardzo kameralny i oscyluje wokół osobistych historii jednostek, jak w soczewce skupiają się też problemy współczesnej Ameryki. Rozwarstwienie ekonomiczne, ukryte uprzedzenia, wszechobecny, czasem zawoalowany rasizm, sytuacja nielegalnych imigrantów, problemy kobiet w miejscu pracy – a przede wszystkim wzajemny brak zaufania poszczególnych grup społecznych. Pod wierzchnią warstwą perfekcji w Shaker Heights kryją się głębokie pęknięcia, których nie zatuszują szumne deklaracje o postępowym miasteczku powszechnej szczęśliwości.
Ale na pierwszy plan wybija się w tej historii przede wszystkim temat macierzyństwa i to, jak je rozumieją i realizują poszczególne bohaterki. To na tym tle wybuchają największe konflikty, a kobiety rywalizują ze sobą nie tylko o to, która z nich jest lepszą matką, ale też o uwagę i zaufanie swoich własnych nastoletnich córek. Bo tak się składa, że buntownicza córka sztywnej i bardzo krytycznej Eleny dostrzega akceptację w oczach Mii, a córka Mii, która nigdy nie zaznała stabilności ani dobrobytu, jak magnes ciągnie do poukładanego i bogatego domu Eleny. Ta konfrontacja z zupełnie innym stylem rodzicielstwa uruchamia w obu kobietach lęki i wątpliwości co do obranej drogi życia – co czasem sprawia, że jeszcze bardziej okopują się na swoich pozycjach, próbując przekonać same siebie, że dokonały słusznych wyborów.
Małe ogniska to opowieść, która stoi na barkach dobrze skonstruowanych bohaterek, choć nie do końca sympatycznych bohaterek. Zarówno Elena, jak i Mia w pierwszym odruchu wydają się dość antypatyczne – a choć z kolejnymi odcinkami serial pozwala nam je coraz lepiej zrozumieć, przyglądając się ich przeszłości i motywacjom, to aż do samego końca trudno jest je polubić. W przypadku Eleny bardzo skrupulatnie dba o to scenariusz, wkładając jej w usta okropne słowa i popychając do wątpliwych moralnie zachowań. W przypadku Mii niemałą rolę odgrywa bardzo emocjonalny sposób grania tej postaci przez Kerry Washington, która przez ogromną część czasu ekranowego utrzymuje bohaterkę w stanie usilnego powstrzymywania wybuchu płaczu. Jeśli coś miałabym zaliczyć temu serialowi na minus, to obok pewnej niekonsekwencji w obsadzaniu aktorów w retrospekcjach, byłaby to właśnie trochę przeszarżowana rola Washington.
W sytuacji, kiedy główne bohaterki trudno jest polubić, na protagonistki serialu w pewnym sensie wyrastają ich nastoletnie córki. Lexi Underwood w roli Pearl, córki Mii, i Megan Scott jako Izzy, córka Eleny, wybijają się na pierwszy plan, zwłaszcza wśród młodszej części obsady – i są w swoich rolach bardzo magnetyczne. Motyw relacji matki z córką zajmuje właściwie centralne miejsce w całej opowieści, a serial przygląda się tematowi pod bardzo różnymi kątami, zestawiając ze sobą kolejne diady kobiet i jak w lustrze odbijając w w nich różne strony tych samych problemów.
Małe ogniska to jeden z tych seriali, które chyba wstrzeliły się we właściwy moment dziejowy – bo choć wprost nie nawiązują do tematów wywołujących teraz największe emocje za oceanem, to jednak dokładają swoją cegiełkę do skomplikowanego obrazu podziałów społecznych i zmuszają widza do skonfrontowania się z tym, jak miejsce i rodzina, w której przychodzimy na świat, determinują to, jakie wybory są dla nas w życiu dostępne.
Pozycja obowiązkowa dla subskrybentów Amazon Prime Video – a nawet taka, dla której warto uruchomić próbny tydzień.