Korzenie niebios: nuklearna próba wiary

by Mila

Uniwersum Metro 2033 to projekt zrzeszający pod jednym szyldem szereg powieści opowiadających o losach resztek ludzkości, którym udało się przetrwać wojnę atomową. Na tle pozostałych pozycji projektu Korzenie niebios Tullia Avoledo to książka niezwykła. Nie tylko dlatego, że jej akcja, zamiast w tunelach moskiewskiego metra, toczy się w postapokaliptycznych Włoszech. To powieść wyjątkowa także dlatego, iż w ciekawy sposób podejmuje kwestie wiary i moralności w zupełnie zniszczonym, pełnym zła i niewyobrażalnego okrucieństwa świecie.

Bohaterem Korzeni niebios jest John Daniels, ksiądz i ostatni żyjący członek Kongregacji Nauki Wiary nazywanej przed wiekami Świętą Inkwizycją. Daniels już od dwudziestu lat, jakie upłynęły od dnia Wielkiej Zagłady, żyje pod ziemią, w starożytnych katakumbach świętego Kaliksta, wraz z garstką pozostałych, którym udało się przeżyć tego feralnego dnia, gdy na Rzym (i prawdopodobnie resztę świata) posypały się bomby atomowe. Katakumby, nazywane teraz Nowym Watykanem, mają wszystko, czego potrzeba, by przetrwać i jeszcze więcej – schronienie przed promieniowaniem, zabójczym światłem słońca i zatrutym powietrzem, niewielkie uprawy podstawowej żywności, hierarchię świeckich władz, a nawet własnego kardynała.

Pewnego dnia ojciec Daniels otrzymuje od kardynała przedziwną, szalenie niebezpieczną misję – w towarzystwie kilku żołnierzy dawnej Gwardii Szwajcarskiej po raz pierwszy od dwudziestu lat ma wyjść na powierzchnię i udać się w podróż do Wenecji. Oficjalnym celem wyprawy ma być odnalezienie i sprowadzenie do Nowego Watykanu weneckiego patriarchy. Co jednak czeka ojca Danielsa podczas tej niewiarygodnej podróży poprzez zniszczony kraj? Co czeka u kresu wyprawy? Prawdopodobnie w obu przypadkach nic dobrego.

Korzenie niebios to jedna z tych książek, których akcja nie zwalnia praktycznie ani na chwilę. Pod tym względem powieść Avoledo to istny majstersztyk – wciąga, zaskakuje, nie pozwala odłożyć książki. Znacznie większa niż zazwyczaj w Metrze 2033 ilość wątków fantastycznych i ponadnaturalnych bardzo służy powieści, na każdym niemal kroku konfrontując wiarę i przekonania ojca Danielsa z wynaturzoną rzeczywistością, której nie byłaby w stanie wytłumaczyć chyba żadna religia. Co prawda, zdarzają się takie momenty, kiedy na długo przed głównym bohaterem zdajemy sobie sprawę z pewnych wydarzeń i procederów. Wydaje się jednak, że nie wynika to z przewidywalnej akcji jako takiej, ale raczej z faktu, iż dobre, wciąż jeszcze czyste serce księdza mocno opiera się przed przyjęciem do wiadomości zła i okrucieństwa, z jakim przychodzi mu się zetknąć.

korzenie niebios

Jedyną w zasadzie skazą na tej świetnie napisanej powieści są zdarzające się niekiedy przeskoki w fabule wprowadzające lekki zamęt. Ktoś przed chwilą stał, a teraz podnosi się ciężko z podłogi, ale jak to się stało, że na niej leżał? Kiedy i dlaczego nastąpił moment upadku? W kilku miejscach ma się wrażenie, że brakuje zdania czy dwóch, że coś wypadło z tekstu, nie wiadomo właściwie dlaczego. Trochę to może razić, każąc się czytelnikowi zatrzymać na moment i zorientować w sytuacji. Na tle całego utworu nie jest to jednak wada wielce znacząca.

Avoledo nadrabia tę drobną niedoskonałość nie tylko świetnie poprowadzoną akcją, ale także doskonale utrzymanym klimatem grozy i niedowierzania. „Korzenie niebios” bezkompromisowo wzbudzają w czytelniku silne emocje, od wstrętu i przerażenia, aż po złość i oburzenie w wyniku zetknięcia z wypaczoną moralnością postapokaliptycznej ludzkości. Etyczne, religijne i metafizyczne rozterki ojca Danielsa dodatkowo jeszcze ubarwiają powieść, nadając jej niezwykły charakter i czyniąc z niej książkę mądrą, a jednocześnie śmiałą i przełamującą schematy.

Korzenie niebios to powieść zdecydowanie warta uwagi, zwłaszcza w przypadku zagorzałych fanów projektu Metro 2033 i tematyki postapokaliptycznej w ogóle.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu

Przeczytaj także: