Najważniejsza książka w twoim życiu

by Mila

Kilka dni temu usłyszałam pytanie tak trudne, że do dzisiaj chodzi mi po głowie, a ja jeszcze nie znalazłam na nie odpowiedzi. Jaka jest najważniejsza książka w moim życiu?

Na pierwszy rzut oka to jedno z tych pytań, na które w ogóle nie należałoby szukać odpowiedzi, bo to trochę tak, jakby prosić matkę, żeby wybrała swoje ulubione dziecko… Nie mówiąc już o tym, że tak naprawdę nie jestem pewna, co miałoby świadczyć o tym, że książka jest najważniejsza.

Czy to taka, która najbardziej porusza? Pamiętam, że po Wielkim Gatsbym beczałam przez trzy dni, może więc to Fitzgerald napisał najważniejszą książkę mojego życia? Ale z drugiej strony, kiedy Gilbert Blythe prawie umierał na tyfus, pół nocy nie mogłam spać… tylko czy wzruszenia dzieciaka z podstawówki też się liczą?

20160531_122413~2

Może więc najważniejsza książka to raczej taka, która coś zmienia w twoim życiu. Znam człowieka, dla którego najważniejsza była książka o manipulacji, bo wtedy zdał sobie sprawę, jak łatwo można zarobić spore pieniądze na ludzkiej naiwności… I dzisiaj całkiem nieźle mu to idzie.

Nie wybrałam studiów ani pracy pod wpływem żadnej książki, nie zmieniłam życia o 180 stopni… Jeśli jakakolwiek powieść czy cykl sprawiły, że zaczęłam coś robić, to był to… Harry Potter. To twórczość J.K. Rowling popchnęła mnie do założenia pierwszego bloga i gdzieś pod koniec gimnazjum sporo czasu poświęciłam pisaniu fan fiction. W porównaniu z tym, o czym ma być ukazujące się wkrótce Przeklęte dziecko, moje nastoletnie wymysły w świecie Pottera nie były wcale aż takie niedorzeczne. Było to z pewnością nieocenione ćwiczenie stylistyczne, nie wspominając już nawet o przełomowym odkryciu, że pisanie rewelacyjnie oswaja emocje.

potter

A może najważniejsza książka to taka, którą jesteś gotowy chronić i którą bez namysłu chwyciłbyś do ręki, gdyby przyszło ci uciekać z płonącego domu? Co prawda nie miałam jeszcze okazji sprawdzić, jak zareaguję w takiej sytuacji, i mam nadzieję, że nigdy takiej okazji mieć nie będę… Ale gdybyście tylko widzieli żądzę mordu w moich oczach, kiedy wyszło na jaw, że pewien (przepraszam za określenie, ale w tym kontekście jest trafne) kretyn próbował PRASOWAĆ moje Ostatnie życzenie… Nie wiem, czy większą zbrodnią było pogniecenie okładki, czy może jednak potraktowanie jej potem rozgrzanym żelazkiem… Tak, w kategoriach budzenia we mnie nadopiekuńczych instynktów zdecydowanie wygrywa Sapkowski.

Czy któraś z tych książek była najważniejszą w moim życiu? Nie mam pojęcia. Czy to oznacza, że ta najważniejsza jeszcze przede mną? Jakkolwiek romantycznie by to nie brzmiało, mam wrażenie, że raczej po prostu nigdy nie będę w stanie wskazać tej jednej jedynej… Całe szczęście, że miłość do książek nie musi być monogamiczna.

Przeczytaj także: