Kij między nogami czyli sport według Mili

by Mila

Wszyscy ostatnio mówią o olimpiadzie, o sporcie? więc ja też coś powiem. O jedynym chyba sporcie, który w dzieciństwie sprawiał mi jakąkolwiek przyjemność – o quidditchu.

Obiło mi się ostatnio o uszy, że Polska ubiega się o przywilej organizacji mistrzostw świata w quidditchu. Nie jest to ani żart, ani fragment nowego tekstu J.K. Rowling. Jakkolwiek to brzmi, ludzie na całym świecie grają w quidditcha – a Polska, jak wiele innych krajów, ma nawet własną ligę. Póki co, grają w niej co prawda dopiero trzy zespoły (Warsaw Marmaids, Kraków Dragons i Quidditch Hussars), ale rozgrywki budzą spore emocje? przynajmniej wśród zainteresowanych.

Zapytacie pewnie – ale jak to: grają w quidditcha? Żyjemy w końcu w świecie, w którym magia nie za bardzo chce działać poza Hogwartem, a miotły niestety wyjątkowo uparcie nie chcą się podrywać do lotu? Czyżby ktoś stworzył quidditchową grę na wzór Fify? (Pewnie tak, ale nie o tym mówię…) Czy to wszystko odbywa się wirtualnie? A może chodzi o planszówkę?

Nic bardziej mylnego. Kraków Dragons i inne podobne drużyny wybiegają na prawdziwe boiska, rzucają prawdziwymi piłkami? i tylko ?latanie? jest tutaj kwestią dosyć umowną.

Wyobraźcie to sobie – boisko pełne ludzi usiłujących biegać? trzymając kij od miotły między nogami. To bardzo ważne – w końcu w quidditcha gra się na miotłach. Zawodnicy bezwzględnie muszą więc przestrzegać tej jednej reguły i przez cały czas ?utrzymywać się na miotle?. Czyli w praktyce: nie wypuścić kija spomiędzy ud. Tak wyposażeni zawodnicy rzucają prawdziwymi piłkami do prawdziwych obręczy, zdobywają prawdziwe punkty? i jakimś cudem najwyraźniej udaje im się zapomnieć, że prawdziwy quidditch rozgrywa się dobrych kilkanaście metrów nad ziemią.

Jak wszyscy wiemy, mecz kończy się w momencie, kiedy gracz zwany Szukającym złapie Znicza – małą, złotą, skrzydlatą kuleczkę, która pomyka gdzieś między zawodnikami. Zapytacie pewnie – jak w takiej mugolskiej wersji quidditcha wygląda Znicz? Czy to jakiś mały dron fruwający pomiędzy graczami? Spieszę z odpowiedzią, bo niestety muszę was wyprowadzić z błędu? Znicz wygląda jak? facet zaiwaniający po boisku w jaskrawożółtych ciuszkach. Bo to JEST facet zaiwaniający po boisku w jaskrawożółtych ciuszkach. Co więcej, żeby nie było zbyt łatwo, nie wystarczy złapać gościa… Trzeba chwycić niewielką piłeczkę czy inny drobny przedmiot przyczepiony do niego na sznurku. Konkretnie: przyczepiony do jego spodni.

Wszystko to brzmi odrobinę groteskowo? nawet dla mnie. Klimat opowieści o Harrym Potterze oczarował mnie od pierwszych stron przeczytanych całe wieki temu – i od tego czasu nie odpuszcza. Śmiem twierdzić, że finał mistrzostw świata w czwartym tomie budził we mnie większe emocje niż Euro w Polsce. I choć na ogół jestem fanką wszelakich geekowych gadżetów, inicjatyw i dziwactw określanych przez resztę świata jako dziecinne – nigdy chyba nie wpadłabym na to, że można grać w quidditacha, biegając po ziemi z miotłą między nogami. I goniąc gościa ubranego na żółto.

Ale jak niewierny Tomasz, zobaczyłam i nie miałam innego wyjścia, jak tylko uwierzyć. Wy też nie macie wyjścia. Patrzcie, podziwiajcie i uwierzcie w niemożliwe:

 

Totalnie muszę  zobaczyć taki mecz.

Przeczytaj także:

Skomentuj

Ta strona wykorzystuje pliki COOKIES zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki. Dowiedz się więcej.

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close