Wraz z wejściem do kin Kapitan Marvel, częściowo rozwiązała się zagadka tego, gdzie Carol Danvers podziewała się przez te wszystkie lata, w jaki sposób dołączy do drużyny Avengersów i jaką rolę może odegrać w nadchodzącym filmie Avengers: Endgame. Wciąż jednak pozostaje jeszcze kilka pytań, na które warto by odpowiedzieć – dlatego w tym tekście przyjrzymy się temu, co już wiemy i co możemy przewidywać na temat roli Kapitan Marvel w ostatecznym starciu z Thanosem. Tekst zawiera spoilery do filmów Kapitan Marvel i Avengers: Infinity War, a także potencjalne spoilery do nadchodzącej produkcji Marvela. Zostaliście ostrzeżeni!
Gdzie się podziewała Kapitan Marvel?
Przed premierą jej solowego filmu było na ten temat całkiem sporo spekulacji. Jedni obstawiali, że przeżywała swoje własne przygody gdzieś w dalekim kosmosie, inni wypatrywali jej związków z quantum realm i obstawiali, że Ant-Man natknie się na Carol gdzieś w tym tajemniczym wymiarze. Odpowiedź okazała się jednak prostsza i wygląda na to, że po zakończeniu swojej przygody na Ziemi Kapitan Marvel wyruszyła gdzieś do odległych galaktyk, by pomagać Skrullom w zebraniu rozsianych po wszechświecie niedobitków tej rasy.
Czy to zajęło jej aż ponad 20 lat? Można się spodziewać, że po drodze wystąpiły nieprzewidziane trudności, co stwarza Marvelowi pole do opowiadania o jej kolejnych kosmicznych przygodach osadzonych w kompletnie odjechanych światach. Zresztą, nie jest wcale wykluczone, że Carol w międzyczasie wpadała na Ziemię – jeśli nie po to, by odwiedzić przyjaciółki, to może po to, by skonfrontować się z Ronanem, który pod koniec filmu wyraźnie mówi nam, że zamierza na Ziemię wrócić po niesamowite moce naszej bohaterki.
Jak to się stało, że żadne wieści o kolejnych zagrożeniach dla ludzkości nie dotarły do Kapitan Marvel? Twórcy najwyraźniej zrezygnowali z jej komiksowego szóstego zmysłu wykrywającego zagrożenie na rzecz międzygalaktycznego pagera – i trudno się dziwić, bo ten wątek znacznie łatwiej daje się obronić.
Dlaczego dopiero teraz?
Jednym z ważnych i często powracających pytań jest to, dlaczego Nick Fury dopiero teraz zdecydował się wezwać Kapitan Marvel. W najnowszym filmie widzimy, jak bohaterka wręczając mu podrasowany kosmiczną technologią pager, zastrzega, że to zabezpieczenie tylko na naprawdę nagłe wypadki. Ale czy dowodzona przez Lokiego inwazja obcych nie była nagłym wypadkiem? I dlaczego Fury nigdy wcześniej nawet nie wspominał o Kapitan Marvel?
Część widzów upatruje w tym wielkiej fabularnej dziury – ale myślę, że działanie Fury’ego da się uzasadnić. W Kapitan Marvel dowiadujemy się, że Fury już w latach 90. planował zebranie ekipy bohaterów, która mogłaby bronić ludzkości przed największymi zagrożeniami. W Avengersach widzimy, jak w końcu udaje mu się skompletować drużynę, nakłonić ją do współpracy i przekonać, że to właśnie na tej grupce bohaterów spoczywa odpowiedzialność za losy Ziemi i jej mieszkańców. Przy tym, jak niepokorne i niekiedy egoistyczne charaktery wchodzą w skład Avengersów, nie było to wcale takie łatwe… A prawdopodobnie byłoby jeszcze trudniejsze, gdyby Fury’emu wymsknęło się, że jest taka jedna supersilna babka, która właściwie mogłaby wszystko załatwić za nich… Rozproszenie odpowiedzialności zdecydowanie nie było mu wtedy potrzebne!
Ale myślę, że najważniejszą rzeczą, która zdecydowała o tym, że Fury do tej pory nie wzywał Kapitan Marvel, była jego wiara w bohaterów, których zaczął wokół siebie gromadzić. Oprócz tego, że on w nich wierzył, Fury chciał też, żeby i oni uwierzyli w samych siebie – zarówno każdy z osobna, jak i razem jako drużyna. I jak każdy dobry nauczyciel, wiedział, że jest im potrzebne poczucie sprawczości i odpowiedzialności. Wierzył, że sobie poradzą, i chciał, żeby oni też się o tym przekonali. Gdyby coś poszło nie tak i gdyby Avengersi zawiedli, pager zawsze był pod ręką jako ostatnia deska ratunku. Ale dopóki drużyna sobie radziła, nie było potrzeby wprowadzać na scenę kolejnego gracza.
Czy więc w Infinity War Fury uznał, że Avengersi zawiedli? Być może. Choć tak naprawdę nie do końca wiemy, jak rozległą miał wiedzę o tym, co się właśnie dzieje, kim jest Thanos i co zamierza. Z jednej strony wydaje się dosyć nieprawdopodobne, żeby Fury nic nie wiedział… bo w końcu on wie wszystko i zawsze jest dwa kroki przed resztą świata. Z drugiej – scena po napisach wygląda trochę tak, jakby Fury i Maria Hill byli jednak dość zaskoczeni tym, co się dzieje. Być może więc ta naprawdę ważna okoliczność, w której wypada wezwać Kapitan Marvel, to taka, której Fury nie był w stanie w żaden sposób przewidzieć. A może taka, która jest cholernie dziwna i nie przypomina czegokolwiek, z czym Fury miał wcześniej do czynienia. Inwazja kosmitów, infiltracja T.A.R.C.Z.Y. przez Hydrę czy mordercze roboty to jednak dosyć „standardowe”, łatwe do wyobrażenia sobie problemy, w których przynajmniej wiadomo, z kim się walczy. Ludzie znienacka rozsypujący się w proch na ulicach to już zupełnie inny poziom kryzysu.
Pierwszy kontakt z Avengersami
Pytanie o to, w jaki sposób Carol wkroczy do akcji w Avengers: Endgame, też znalazło swoją odpowiedź w scenie po napisach w jej solowym filmie. Do tej pory fani podejrzewali, że być może to Kapitan Marvel uwolni Ant-Mana z quantum realm albo uratuje Starka w kosmosie – chociaż akurat tutaj wolałabym, żeby Stark uratował się sam, tak jak to robił już niejeden raz w swoich własnych filmach (i jak to zdaje się sugerować najnowszy zwiastun).
Scena po napisach przyniosła jednak jeszcze prostszą odpowiedź: Fury wysłał wezwanie, więc Carol się pojawiła. Po prostu. Znienacka. W samym środku rozmowy Avengersów w ich kwaterze głównej. Przy okazji chyba dając nam próbkę swojej mocy dosyć swobodnego poruszania się w czasoprzestrzeni. Teraz najważniejszym pytaniem pozostaje, na ile sprawnie Carol odnajdzie się w drużynie i jak zareagują na nią Avengersi.
Myślę, że jeśli mają się tu pojawić jakieś problemy z zaufaniem, to raczej nie po stronie Avengersów – oni w tej chwili nie są na takiej pozycji, by móc wybrzydzać i odrzucić czyjeś wsparcie, mają też chyba na tyle zaufania do Fury’ego, by uwierzyć, że jeśli kogoś wzywa, to na pomoc. Jeśli już, to podobnie jak część widzów, Avengersi mogą mieć pretensje, że Kapitan Marvel pojawia się dopiero teraz.
Nie jestem za to pewna, czy Carol z taką otwartością podejdzie do swoich przyszłych kolegów z drużyny… Z jej historią pełną kłamstw, manipulacji i zmiennokształtnych kosmitów pewna dawka rezerwy jest wręcz oczekiwana. Zwłaszcza, że wzywał ją Fury, a po dotarciu na miejsce okazuje się, że Fury’ego nie ma. Jest za to grupa osób, które opowiadają coś o ludziach rozsypujących się w proch. Czy to nie wygląda podejrzanie? Nie zdziwiłabym się, gdyby na początku filmu zafundowano nam małą powtórkę z pierwszych Avengersów i jakąś konfrontację, tak jak wtedy między Iron Manem i Thorem… Choć najnowszy zwiastun wygląda pod tym względem zaskakująco pokojowo.
Czy po tylu latach zniknięcie Fury’ego i fakt, że ten wreszcie zdecydował się poprosić ją o pomoc, będzie dla Carol wystarczającym bodźcem, by emocjonalnie się zaangażować w całą tę historię? Być może. Chociaż nie zdziwiłabym się, gdybyśmy choć na chwilę wrócili do wątku Marii i Moniki Rambeau – Carol prawdopodobnie będzie chciała wiedzieć, co się stało z jej bliskimi. Zniknięcie jednej z nich i cierpienie tej drugiej byłoby już zupełnie wystarczającą motywacją, by wystąpić przeciwko Thanosowi i szukać sposobu na odwrócenie jego działań. Może nie byłby to też najgorszy moment do wprowadzenia Moniki (która w komiksach też przecież jest superbohaterką) w jakiejś wspomagającej roli – teraz będzie już dorosłą kobietą, może być naukowcem, inżynierem, sprawnym żołnierzem… albo już mieć swoje supermoce i w ten sposób przydać się drużynie.
Co Carol Danvers wnosi do drużyny?
Pojawienie się Kapitan Marvel w obecnej sytuacji i przy „brakach kadrowych” będzie dla Avengersów prawdziwym wybawieniem… Ale nawet w bardziej zwyczajnych okolicznościach Carol Danvers byłaby cennym nabytkiem dla drużyny i miałaby jej sporo do zaoferowania:
⭐ nowy poziom mocy – Kapitan Marvel ma być najpotężniejszym członkiem Avengersów, potężniejszym nawet od Thora, który w Infinity War zyskał i tak już imponujące zdolności i siłę. Takie wsparcie na pewno się Avengersom przyda podczas starcia z Thanosem, który wciąż jest w posiadaniu wszystkich Kamieni Nieskończoności – nawet jeśli Rękawica uległa zniszczeniu, Kamienie prawdopodobnie wciąż działają. Jeśli zajrzeć do komiksów, Kapitan Marvel toczyła boje z potężniejszymi przeciwnikami niż Thanos – jej pomoc może się więc tu okazać nieoceniona.
⭐ moc Kamienia Przestrzeni – moce Kapitan Marvel pochodzą od Tesseraktu, a więc wprost od Kamienia Przestrzeni, i mają bardzo podobne właściwości. A to, poza tym, że czyni ją naprawdę potężną, stwarza też pewne dodatkowe możliwości. Moc Carol Danvers może zostać przez Avengersów przebadana, by lepiej zrozumieć Kamienie, albo zostać wykorzystana do zniszczenia Kamienia Przestrzeni (tak jak pochodząca od Kamienia Umysłu moc Scarlet Witch była w stanie zniszczyć klejnot „zasilający” Visiona). Może też ułatwić zlokalizowanie Thanosa, szybkie poruszanie się po wszechświecie (praktycznie teleportację), a kto wie, czy nie poruszanie się w czasoprzestrzeni. Samuel L. Jackson w jednym z wywiadów sugerował, że Kapitan Marvel sama z siebie może podróżować w czasie – pytanie, na ile sprawnie, jak daleko i na jakiej zasadzie.
⭐ kosmiczną inżynierię – do tej pory to Tony Stark i Bruce Banner byli „mózgami” drużyny, jeśli chodzi o kwestie naukowe i technologiczne, w Ant-Manie okazało się, że Hank Pym ma sporo ciekawych projektów w szafie, a w Infinity War zobaczyliśmy, że Shuri też potrafi konstruować niesamowite rzeczy przy użyciu vibranium. Carol Danvers może jednak wnieść do drużyny jeszcze coś – technologie bardziej zaawansowanych cywilizacji, z którymi stykała się podczas swoich podróży po kosmosie. W jej solowym filmie zobaczyliśmy, że całkiem nieźle sobie radzi z łączeniem ziemskich urządzeń i technologii Kree – i chociaż nie wiemy, jak daleko sięga jej wiedza i zdolności inżynieryjne, to całkiem możliwe, że jej spostrzeżenia okażą się co najmniej cenną sugestią czy punktem wyjścia dla stworzenia czegoś, co może pomóc pokonać Thanosa albo odwrócić skutki jego połowicznej apokalipsy.
⭐ ponad 20 lat doświadczenia w kosmosie – można chyba bezpiecznie zakładać, że od roku 1995 Carol większość czasu spędziła w kosmosie, próbując zaprowadzić porządek z Kree, pomagając Skrullom i prawdopodobnie rozwiązując masę innych kosmicznych problemów, które się po drodze pojawiały. To wyjaśniałoby, dlaczego nie ingerowała w żaden z dotychczasowych ziemskich kryzysów i otwierałoby drogę filmom osadzonym w innych galaktykach i pozwalającym trochę zapełnić dziurę w jej życiorysie. Zdobyte w ten sposób doświadczenia, wiedza o innych cywilizacjach i międzygalaktycznych zagrożeniach mogą się okazać bardzo cenne – nawet jeśli nie teraz, to przy potyczkach z innymi złolami z kosmosu. Teoretycznie z racji swojego wieku i pozycji Thor powinien mieć więcej takiej wiedzy od Carol, ale jakoś nie widzimy, żeby się nią specjalnie dzielił… kto wie, może zawsze bardziej interesowały go bijatyki i imprezy.
⭐ możliwość absorbowania energii i wytrzymałość w pozaziemskich warunkach – co może się przydać, jeśli Avengersi będą próbowali w jakiś sposób wykorzystać moc quantum realm. Nie bez powodu ten wymiar został wprowadzony w Ant-Manie i nie bez powodu podkreśla się tam zarówno jego energetyczny potencjał, jak i czyhające tam zagrożenia.
⭐ przywództwo – czy tego chcemy, czy nie, prawdopodobnie zarówno Kapitan Ameryka, jak i Iron Man w najbliższym filmie w taki czy inny sposób zejdą ze sceny (#NieZabijajcieMiStarka), drużyna zostanie więc bez przywódcy. Kevin Feige już zapowiedział, że to właśnie Carol przejmie tę rolę – i jestem pewna, że świetnie sobie poradzi.
Symboliczne przekazanie pałeczki
Jeszcze niedawno wielu fanów zastanawiało się, czy przed zejściem ze sceny Kapitan Ameryka przekaże swoją tarczę Bucky’emu – i niewykluczone, że tak się stanie. Ale poza symbolicznym gestem i ukłonem w stronę komiksów nie będzie to raczej rozwiązanie wpływające na przyszłość Avengersów. Jeśli już ktoś ma Kapitana Amerykę zastąpić w roli moralnego kompasu i lidera drużyny, będzie to Carol Danvers. Wygląda na to, że Avengers: Endgame może być tym filmem, w którym Kapitanowie symbolicznie przekazują sobie pałeczkę – i że będzie to zrobione dużo bardziej płynnie i rozsądnie niż nagłe wparowanie Carol w środku filmu z hasłem „teraz ja tu będę kapitanem!”.
Scena po napisach w jej solowym filmie sugeruje, że Carol Danvers dołączy do drużyny już na początku filmu, a nie, jak niektórzy się obawiali, pod koniec, w krytycznej sytuacji, trochę jak boska interwencja w greckich dramatach. To da jej trochę czasu, żeby przed ostatecznym starciem zżyć się z drużyną i pokazać swoją wartość. A Rogersowi może to dać pewien komfort w sytuacji, kiedy przyjdzie mu opuścić skład Avengersów. Niezależnie od tego, czy będzie chciał się udać na długie wakacje, czy poświęci swoje życie dla ratowania innych – łatwiej będzie mu odejść, wiedząc, że jego przyjaciele i świat są w dobrych rękach, a ciągłość w grupie zostanie zachowana pod wodzą nowej pani kapitan. To też byłby ładny ukłon w stronę komiksów, bo w jednym z zeszytów to właśnie Steve Rogers namawia Carol do przyjęcia miana Kapitan Marvel.
To w końcu jaki jest plan?
Cały czas nie milkną spekulacje na temat tego, w jaki sposób Avengersi ostatecznie rozprawią się z Thanosem i jak (i czy w ogóle) uda im się przywrócić życie połowie populacji, którą ten zamienił w proch – a Kapitan Marvel wcale nie daje nam w tej kwestii żadnej solidnej podpowiedzi, podobnie zresztą jak zwiastuny nadchodzącego filmu. Czy ktoś będzie próbował negocjować z Thanosem – Stark albo Kapitan Marvel? Czy będzie trzeba go pokonać siłą, czy może podstępem? Czy któryś z naszych bohaterów poświęci za to życie – i czy przyjmie to postać śmierci, czy może takiej zmiany przeszłości, by stracić wszystko, co ma się teraz?
Mówi się, że w grę będą wchodziły podróże w czasie lub do innych wymiarów, by skompletować własny zestaw Kamieni Nieskończoności, ewentualnie by zniszczyć je wszystkie, zanim Thanos do nich dotrze. Niektórzy snują też wizje trochę bardziej w stylu Ricka i Morty’ego – z podróżą do lustrzanego odbicia naszej rzeczywistości, w którym Thanos wybił tę drugą część populacji. A nawet z jakąś próbą połączenia ze sobą tych dwóch rzeczywistości. Najmroczniejsze teorie mówią o tym, że nawet jeśli Thanos zostanie pokonany, to nie uda się wrócić życia naszym zamienionym w pył bohaterom – i po kolejne filmy z ich udziałem będziemy się udawać do równoległych rzeczywistości. Auć. Już sama myśl o takim rozwiązaniu sprawia, że mi smutno.
Im bliżej premiery Avengers: Endgame, tym mniej jestem skłonna opowiadać się po stronie którejkolwiek z tych teorii i tym bardziej mam wrażenie, że Marvel nas jednak czymś zaskoczy. Coraz trudniej też zgadywać, czy film będzie się rozgrywał na przestrzeni dni, miesięcy czy lat – i czy będziemy skakać do różnych punktów w czasie, przestrzeni i innych wymiarach, oglądać różne wersje naszych bohaterów i ich życiowych historii…
Przekonuje mnie jednak wizja tego, że ten 3-godzinny film zaoferuje nam aż dwa pomysły na to, jak pokonać Thanosa – z czego pierwszy się naszym bohaterom zupełnie nie uda. Nieźle nawiązywałoby to do słów Kapitana Ameryki w zwiastunie filmu – o tym, że on nie wie, co zrobi, jeśli ich plan się nie powiedzie. Być może jestem sadystką, ale chcę zobaczyć, co on zrobi, kiedy „to się nie uda”. Takie postawienie sprawy pozwoliłoby też wprowadzić Kapitan Marvel do drużyny na nieco bardziej równych zasadach – nic tak nie zbliża ludzi do siebie jak wspólne przeżycie „niewielkiej” porażki przed ogromnym wspólnym sukcesem.
Jednego zaś jestem pewna – Kapitan Marvel na pewno nie pokona Thanosa sama, choć fizycznie prawdopodobnie byłaby w stanie to zrobić. Ale Avengers to opowieść nie o jednej cudotwórczyni… tylko o grupie wyjątkowych jednostek, które WSPÓLNIE mają toczyć za nas bitwy, jakich sami nie jesteśmy w stanie wygrać. I tak też to właśnie zrobią. Ramię w ramię.
Tekst powstał w ramach cyklu Tydzień z Kapitan Marvel (11–17 marca 2019).
O Kapitan Marvel piszę jeszcze tutaj:
⭐ Kim jest Kapitan Marvel i jak zmieni MCU
⭐ (Super)bohaterka, na jaką czekałyśmy
⭐ Wyżej, dalej, szybciej… a jakby tak samo – recenzja Kapitan Marvel
⭐ Pojedynek bohaterek: Kapitan Marvel vs Wonder Woman
⭐ Od Pepper Potts do Kapitan Marvel – kobiety w MCU
⭐ Purrfect flerken – o co chodzi z kotem Kapitan Marvel?
⭐ Dziewczyny na ekrany – bohaterki Marvela, które chcę zobaczyć w MCU
2 komentarze
Wydaje mi się, że Carol nie powinna mieć problemu z uwierzeniem co się dzieje – Thanos w końcu likwidował nie tylko połowę ludzkości, ale połowę wszechświata. Gdzie by nie była, zniknęło tam pół populacji.
Swoją drogą, drużyna ma szczęście, że Carol im się w proch nie rozsypała 😉
Ciekawi mnie to wędrowanie do innych wymiarów, szczególnie pod względem zwiastuna, gdzie Czarna Wdowa ma raz rude włosy, a raz blond, a Hawkeye prezentuje się w drugiej części z wymyślną fryzurą. Może to wcale nie są te same osoby?
W sumie słusznie, jeśli Carol nie była w tym krytycznym momencie sama na jakimś odludziu, to musiała coś zauważyć 😉
Całkiem prawdopodobne, że będziemy się poruszać pomiędzy różnymi wymiarami ? ale trochę mnie to przeraża… to teoretycznie stwarza dość makabryczną możliwość uśmiercenia po kolei każdego z bohaterów W JAKIMŚ wymiarze. Już prawie dostałam zawału, kiedy ostatnio Thanos dźgnął Starka… Chyba nie jestem emocjonalnie gotowa na ten film 😉
Komentarze zostały wyłączone.