Jak Kopciuszek poznał Robba Starka

by Mila

Pewnego dnia Lady Rose MacClare dowiaduje się, że jej macochą została Galadriela, a wyszczekana pomoc kuchenna o imieniu Daisy od dziś ma być jej siostrą. Nieco później, galopując przez las, Lady Rose poznaje Robba Starka z Winterfell, który nie tylko wcale nie jest martwy, ale wręcz prezentuje się wprost kwitnąco. Jakby sensacji było jeszcze mało, Bellatrix Lestrange farbuje się na chłodny blond i ze zwykłej dyni wyczarowuje naszej bohaterce złotą karocę… Tak w dużym skrócie zarysowuje się fabuła Kopciuszka według Kennetha Brannagha – przynajmniej w oczach kogoś, kto ogląda za dużo seriali i za dużo fantastyki.

Nie da się jednak ukryć, że obsada Kopciuszka jest jak skrzyżowanie ekipy z Downton AbbeyGrą o Tron, do smaku przyprawione jeszcze takimi nazwiskami jak Helena Bonham Carter, Cate Blanchett i Stellan Skarsgård. I już choćby z tego powodu jestem tym filmem urzeczona.

Nie jest to co prawda aż taki zachwyt, jaki wzbudzały we mnie niektóre fragmenty równie bajkowych Tajemnic Lasu, ale i oba filmy bazują na zupełnie innych założeniach. Tajemnice Lasu, oprócz tego, że były musicalem, cały swój urok opierały na sile zestawień i powiązań pomiędzy bajkowymi światami. Nadawały opowieści trochę bardziej współczesny wydźwięk i okraszały ją zdecydowanie współczesnym humorem. A Kopciuszek Brannagha jest bardzo klasyczny i mocno trzyma się starego disneyowskiego klimatu – i chyba właśnie w tym tkwi jego siła.

Kopciuszek, reż. Kenneth Brannagh, 2015.

Jednocześnie jednak nowemu Kopciuszkowi udało się tchnąć trochę życia i świeżości w dobrze wszystkim znaną baśń i jej bohaterów. Kopciuszek (Lily James) z wyjątkowo urodziwego i wyjątkowo pokornego popychadła swoich sióstr, nad którym można się właściwie tylko litować, staje się dziewczyną o ogromnym sercu, ale i postawie dosyć proaktywnej. Kiedy trzeba, potrafi wziąć sprawy w swoje ręce albo dokonać ważnego i trudnego wyboru. Książę w wykonaniu Richarda Maddena nie jest już papierowy i nudny – nagle okazuje się, że poza byciem przystojnym dziedzicem królestwa, Książę ma też inne zalety i jest po prostu bardzo sympatyczny i bardzo ludzki. Wprost urzekający jest na przykład widok skulonego w kłębek Księcia wtulonego w ramiona umierającego ojca. Ludzkie. Chłopięce, a jednak jakieś takie dorosłe. Macocha Kopciuszka (Cate Blanchett) natomiast nigdy chyba jeszcze nie była tak piękna, tak dobrze ubrana i taka… nie do końca jednowymiarowa. Nie mamy tu do czynienia z kobietą z gruntu złą, ale raczej bardzo zgorzkniałą, zranioną przez życie i pozbawioną złudzeń.

O macosze Kopciuszka i jej kreacjach można by zresztą napisać cały osobny tekst. Już choćby same suknie, które ma na sobie Cate Blanchett, w pełni argumentują nominację do Oscara za najlepsze kostiumy. A to dopiero początek, bo paradne mundury, stroje księżniczek i przede wszystkim kreacja wróżki chrzestnej i balowa suknia Kopciuszka to prawdziwe arcydzieła. Zwłaszcza, kiedy patrzy się na scenę, w której Kopciuszek i Książę tańczą na balu – i nagle widz zdaje sobie sprawę, że ta ogromna, wirująca suknia wcale nie jest dziełem photoshopa, ona naprawdę tak faluje i tak pięknie się układa, a nawet szeleści w tańcu. Taniec w czymś takim musiał być ogromnym wyzwaniem dla samej Lily James, ale i dla Richarda Maddena, który jej partnerował – co zresztą troszeczkę widać, nie ma tutaj tej bajkowej płynności i unoszenia się w powietrzu, można raczej wyczuć, że oboje starają się na tę suknię nie nadepnąć. I w zasadzie jest to w pewien sposób rozczulające.

Oscarowa nominacja dla Sandy Powell za najlepsze kostiumy jest więc w pełni zasłużona – ale Kopciuszka ogląda się świetnie nie tylko ze względu piękne stroje. Bardzo służą mu też odwołania do klasycznych, animowanych filmów Disneya, ale i trochę bardziej wyraziście zarysowane postaci. Można dyskutować nad tym, czy po raz pierwszy w historii macocha nie była przypadkiem piękniejsza od Kopciuszka, i dlaczego Książę nie jest tak klasycznie, po disneyowsku przystojny… Ale jak dla mnie młodzieńcza świeżość i nie do końca oczywiste piękno młodych bohaterów było tutaj strzałem w dziesiątkę i pozwalało skupić się na czymś innym niż tylko ładnych twarzach. Kopciuszek dostał nowe życie – i to bez żadnych zbędnych rewolucji czy udziwnień. I wszystko w tym filmie było dokładnie na swoim miejscu.

Przeczytaj także:

Skomentuj

Ta strona wykorzystuje pliki COOKIES zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki. Dowiedz się więcej.

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close