Od niedawna na ekranach polskich kin gości wreszcie Timbuktu – jeden z tych filmów, których nie mogłam odżałować tuż przed rozdaniem Oscarów. Timbuktu, konkurujące z Idą w kategorii filmów nieanglojęzycznych, jak wszyscy dobrze wiemy, Oscara nie dostało… I o ile przyznanie statuetki Idzie w obecności takich filmów jak Lewiatan czy Mandarynki już dawno wydawało mi się dość dziwnym posunięciem, to po seansie Timbuktu decyzji tej zupełnie już nie rozumiem.
Oscary 2015
Stało się. Czas mnie pokonał. Nie napisałam o wszystkich filmach. Ba, poza kategoriami Najlepszy film i Najlepszy montaż, nie powinnam właściwie niczego typować, bo w każdej z pozostałych zostały mi jakieś braki. Pocieszam się myślą, że w ciągu roku czas spędzałam na oglądaniu rzeczy przynoszących mi przyjemność, a nie takich, które Akademia uznała za warte uwagi. I trochę też tym, że zaległości zdążę jeszcze nadrobić, kiedy (i jeśli!) część oscarowych filmów trafi w końcu do polskich kin.
Mogłoby się wydawać, że trwający 2 godziny i 45 minut Boyhood będzie nudnym filmem. W końcu najbardziej rewolucyjny jest w nim sam pomysł kręcenia obyczajowej opowiastki na przestrzeni 11 lat z udziałem tych samych, dorastających i starzejących się na ekranie aktorów.
Zanim na ekranach kin pojawiła się Teoria wszystkiego, brytyjską telewizję w 2004 roku zdążył już podbić Hawking z Benedictem Cumberbatchem w roli głównej. Oba te filmy otrzymały etykietkę biograficznych, ale – mimo że dotyczą przecież dokładnie tej samej osoby – są zupełnie różne.
Będą spoilery. Ale hej – mówimy o historii. Oburzanie się na spoilery w postaci powszechnie znanych faktów historycznych to już chyba ignorancja.
Gra tajemnic wprawia mnie w pewną konsternację. Jak na oscarowego kandydata przystało, jest to film całkiem dobry… Ale obok naprawdę mocnych punktów, znajdujemy w nim również rozwiązania… nieco osobliwe. Trudno też właściwie stwierdzić, co było głównym motywem powstania tego filmu.
Gdyby zamknąć oczy na tę krótką chwilę, kiedy na ekranie pojawia się nazwisko reżysera, można by odnieść wrażenie, że do Dzikich historii Almodóvar wniósł coś więcej, niż tylko produkcję. Damián Szifrón bardzo sumiennie odrobił lekcje i – ucząc się od najlepszych – w swoim najnowszym filmie serwuje nam wybuchową mieszankę czarnego humoru, nieposkromionych emocji i absurdu, przyprawionych nutką goryczy.
Rozprawianie się z tegorocznymi kandydatami do Oscarów zacznijmy od Birdmana nominowanego aż w 9 kategoriach: najlepszy film, aktor pierwszoplanowy (Michael Keaton), aktor drugoplanowy (Edward Norton), aktorka drugoplanowa (Emma Stone), reżyser (Alejandro González I?árritu), scenariusz oryginalny, zdjęcia, dźwięk i montaż dźwięku.
Świat, jak się okazuje, pełen jest narcyzów. Zwłaszcza świat artystów – co zresztą nie jest specjalnie zaskakujące, jeśli wziąć pod uwagę, że aby nieustannie obnażać swoje emocje przed szeroką publicznością, trzeba mieć chyba nieco niezdrowe przekonanie o własnej wyjątkowości.