Ile tak naprawdę wiesz o swoich bliskich? Zazwyczaj wydaje nam się, że wiemy wszystko. Albo przynajmniej wystarczająco dużo. Że cieszymy się takim zaufaniem albo że sami jesteśmy na tyle dociekliwi, że nikt nie ma przed nami tajemnic. Jakie złudne jest to myślenie i jakie banalne byłoby stwierdzenie, że w rzeczywistości jest zupełnie inaczej… wystarczy obejrzeć pierwszy lepszy serial o morderstwie nastolatki, żeby okazało się, że wszyscy w miasteczku mają jakieś tajemnice.
Filmowa mapa świata
Zwykle uświadczyć jakiś islandzki film w polskich kinach jest naprawdę trudno. A tak się jakoś dziwnie złożyło, że w ostatnich dniach mieliśmy okazję oglądać nie jeden, a dwa filmy z Islandii, które niemal równocześnie pojawiły się na naszych ekranach. I bardzo szybko zaczęły znikać przytłoczone masą oscarowych premier i kolejnymi seansami Planety Singli, którą polskie kina będą wałkować chyba aż do czerwca… Dlatego orientujcie się, póki możecie – bo oba obrazy zdecydowanie warte są zobaczenia.
Przy okazji tego filmu przeczytałam gdzieś, że życie kobiety jest ponoć jak karmel. Słodkie, zmysłowe, pełne rozkoszy, ale czasami cholernie bolesne. Jeżeli zastanawiacie się, co jest bolesnego w karmelu, spieszę z wyjaśnieniem – bynajmniej nie chodzi o ból zębów. Karmel obok celów spożywczych nadaje się także do depilacji.
Ale wracając do tematu… Jest w tym zdaniu chyba trochę prawdy i w tym kontekście tytuł filmu wydaje się bardzo trafny – Karmel jest bowiem opowieścią przede wszystkim o życiu kobiet, o ich radościach, nadziejach, sekretach i lękach.
Mam jakiś dziwny sentyment do Nadine Labaki, może do jej prześlicznej twarzy, może do jej oczu… A może do kina, które tworzy. A jest to kino dobre. Smaczne. Przyjemnie egzotyczne, przynajmniej dla kogoś, komu nieco obca jest wiedza o tym, jak się ludziom żyje w Libanie. I bardzo kobiece jest to kino na dodatek. Ciepłe, subtelne i mądre.
Taki jest też drugi, po debiutanckim Karmelu, film wyreżyserowany przez Nadine Labaki. Dokąd teraz? w ujmujący sposób podejmuje trudną tematykę walk na tle wyznaniowym pomiędzy muzułmanami i chrześcijanami w Libanie. Nie ma tu patosu, krew nie leje się z ekranu hektolitrami… Ale mimo że wojna domowa toczy się jakby w tle, gdzieś daleko, to jednak odbija się echem od szczytów gór i dociera nawet do odciętych od świata wiosek, zmieniając życie ich mieszkańców, podsycając wzajemną nieufność i wystawiając na ciężką próbę sąsiedzkie więzi.