Nigdy nie sądziłam, że to napiszę, ale… czas pogadać o macierzyństwie i reprodukcyjnych decyzjach kobiet. A konkretniej – o tym, jak ten temat jest przedstawiany w popkulturze, która przez wszystkie przypadki odmienia radości, problemy i dramaty matek i potencjalnych matek, ale podejrzanie milczy na temat tych kobiet, które świadomie i otwarcie decydują się matkami nie być. Bohaterki, które rezygnują z macierzyństwa i na ekranie otwarcie mówią o tym, że nie widzą dzieci w swojej przyszłości, a potem konsekwentnie żyją zgodnie ze swoją decyzją, są w popkulturze trochę jak Yeti – niby część z nas jest przekonana, że gdzieś na pewno takie istnieją, ale w praktyce mało kto je widział. [Tekst jest analizą – zawiera spoilery do różnych produkcji].
Feminist Friday
Feminizm ma wiele twarzy – i w praktyce dla każdej z nas może oznaczać coś nieco innego w zależności od tego, jakie obszary życia są dla nas szczególnie ważne i gdzie leżą nasze zainteresowania. Ale niezależnie od tego, co konkretnie feminizm oznacza dla nas samych, warto poznawać także inne perspektywy i to, jak rozumieją go inni. A najlepiej może w tym pomóc dobra książka! Czas więc na drugą część polecanych feministycznych lektur – pierwszą porcję znajdziecie tutaj, a tymczasem przed wami kilka kolejnych godnych uwagi propozycji:
Po latach opowiadania filmowych historii głównie o mężczyznach zarówno DC, jak i Marvel mają już swoje kobiece superbohaterki na pierwszym planie – Wonder Woman i Kapitan Marvel dostały swoje solowe filmy, które wypadły całkiem dobrze, choć też nie bez wad. Ale jak wypada porównanie tych dwóch bohaterek? Która lepiej radzi sobie na ekranie? Jak każda z nich definiuje kobiecość i jak rozumie feminizm? Sprawdźmy!
Kapitan Marvel wreszcie jest w kinach. Pierwszy film Marvel Cinematic Universe, w którym główną bohaterką jest kobieta (rychło w czas, po 11 latach kręcenia blockbusterów i po 20 produkcjach o facetach), narobił sporo szumu, wzbudził ogromne oczekiwania i równie ogromny opór. Teraz, kiedy już wiemy, jak wypada Kapitan Marvel i co ma nam do powiedzenia o sobie, świecie i kobietach – czas na pierwsze reakcje i przyjrzenie się wyjątkowo gorącej dyskusji, jaka rozgorzała wokół tego filmu już na długo przed premierą.
Dietoland Sarai Walker to jedna z tych powieści, które dobitnie pokazują, że książki nie należy oceniać po okładce. Gdybym zobaczyła ją w księgarni, raczej nie zatrzymałabym na niej wzroku. A tymczasem pod czymś, co na pierwszy rzut oka wygląda jak kolejny rewolucyjny poradnik liczenia kalorii, kryje się mocna, odważna, feministyczna powieść – i swoisty manifest współczesnej kobiety.
Feminizm ma bardzo różne oblicza i na przestrzeni lat zmienia się jego znaczenie i sposób, w jaki rozkłada akcenty. Ale niezależnie od tego, czym feminizm jest dla ciebie – warto sięgnąć do literatury, tak dawnej, jak i współczesnej, by poznać jego różne zakamarki i znaleźć taki, który najbardziej inspiruje cię do działania. Oto kilka pozycji z obowiązkowej listy lektur, jakie powinna mieć na swojej półce każda współczesna feministka:
Jeśli tak jak ja macie sentyment do serialu Seks w wielkim mieście, być może czasami zdarzało wam się marzyć o takiej wersji tej produkcji, która nie będzie promować szkodliwych wzorców relacji damsko-męskich, daruje sobie żenujące stereotypy i w ogóle będzie trochę mniej niemądra, a trochę bardziej osadzona w rzeczywistości… Jeśli znacie to uczucie, pozwólcie, że przedstawię wam The Bold Type – współczesną i o wiele mądrzejszą opowieść o olśniewających przyjaciółkach z Nowego Jorku.
Bycie singielką ze szczątkowym życiem towarzyskim i pracą, która nie wymaga zbyt częstego wychodzenia z domu, miewa swoje całkiem poważne wady – ale ma też jedną wielką zaletę. Uwalnia cię od szeregu trosk, które w innych okolicznościach każdego dnia zaprzątałyby twoją głowę. Rankiem nie stoisz pół godziny przed szafą, zastanawiając się, co na siebie włożyć – bo nikogo nie obchodzi, czy pracujesz w piżamie, czy w starej koszulce z Kermitem Żabą. Nie spędzasz godziny na prostowaniu niesfornych włosów, nie doskonalisz się każdego ranka w sztuce tynkowania twarzy, nie jesteś zmuszona podejmować dramatycznych decyzji, co jest ci bardziej potrzebne do życia: idealnie gładkie łydki czy śniadanie i kawa.
Gdyby ustawić w rzędzie wszystkie bohaterki klasycznych baśni Disneya, to prawdopodobnie Bella z Pięknej i Bestii dowodziłaby feministyczną rewolucją wśród księżniczek. Jest proaktywna, inteligentna, samodzielna, dąży do wiedzy i pochłania jedną książkę za drugą… A przede wszystkim nie czeka z założonymi rękami (albo wręcz: nieprzytomnie leżąc na katafalku), aż pojawi się piękny książę i siła jego miłości ją uratuje. Problem w tym, że o ile sama Bella wyłamuje się ze schematów, to cała reszta jej historii i kontekst, w którym bohaterkę osadzono, podąża dokładnie tymi samymi utartymi ścieżkami wtłaczania dzieciom w głowę wątpliwych wartości i przekonań.
Tegoroczna wiosna obrodziła w dobre seriale. Opowieść podręcznej – sezon 2 jest już dostępny na platformie Showmax. Za nami już 5 odcinków drugiego sezonu bazującego na dystopijnej powieści Margaret Atwood serialu, bezpiecznie można więc powiedzieć, że głośna produkcja Hulu mocno trzyma dotychczasowy poziom i prawdopodobnie powtórzy sukces premierowej serii o zbudowanej na reprodukcyjnym niewolnictwie antykobiecej dyktaturze. I oby kolejne odcinki były równie udane! Pod Jego Okiem!