Hollywood: Bukowski na emeryturze

by Mila

Hollywood, przedostatniej powieści Charlesa Bukowskiego, kupując bilet do kina, Henry Chinaski prosi o zniżkę dla emerytów. Ten drobny szczegół w jakiś sposób podsumowuje charakter całego tekstu. Z jednej strony to wciąż Bukowski – niepokorny, buntowniczy, dosadny. Z drugiej jednak – to Bukowski na zasłużonej emeryturze, Bukowski ocierający się o stateczność i porządek w życiu.

hollywood bukowski

Hollywood to przezabawna powieść będąca zapisem zderzenia (czy może raczej niegroźnej kolizji?) pisarza-alkoholika z zupełnie absurdalnym światem przemysłu filmowego. 65-letni Henry Chinaski pewnego dnia otrzymuje propozycję napisania scenariusza do filmu, który w oczach niektórych osobistości Fabryki Snów nabiera realnych kształtów jeszcze zanim w umyśle pisarza pojawią się pierwsze koncepcje, a nawet na długo przed tym, zanim ktokolwiek zaproponuje mu współpracę. Z niewyjaśnionych powodów Chinaski – niegdyś awanturnik i buntownik sypiający na ławce w parku, teraz stateczny alkoholik co wieczór wracający z żoną do wspólnego domu, by nakarmić ukochane koty – przyjmuje ofertę i zasiada do pisania scenariusza traktującego – a jakże, o pisarzu-pijaczynie. Podczas pracy nad tekstem Chinaski nie tylko odbywa nieco sentymentalną podróż w czasie do swych młodzieńczych lat spędzanych w obskurnych barach, ale przede wszystkim ma niepowtarzalną okazję wkroczenia prosto w sam środek światka masowo produkującego mniej lub bardziej marne filmy i krytycznego spojrzenia na zachodzące w tej przedziwnej rzeczywistości procesy i stosunki.

Tam, gdzie absurdalne środowisko spotyka się z niedającą się podrobić dosadnością obserwacji i ocen wydawanych przez Bukowskiego, można się spodziewać tylko świetnej zabawy. I rzeczywiście, Hollywood to kawał bardzo dobrze napisanej, zadziwiająco lekkiej jak na Bukowskiego prozy, w której autor nie szczędzi kąśliwych uwag ani pod własnym adresem, ani tym bardziej nie odpuszcza zasłużonej krytyki przemysłowi filmowemu, który przyrównać można chyba tylko do wariackiej karuzeli niedających się zrealizować szumnych pomysłów. Niekończąca się kolejka coraz dziwniejszych hollywoodzkich osobistości i zaskakujących procederów pod piórem autora graniczy wprost z groteską i nierealnością, choć jednocześnie nie sprawia wrażenia na tyle przerysowanych, by nie dało się uwierzyć w ich istnienie. To trochę tak, jakby Bukowski z całą mocą potwierdzał przeczucia, które wszyscy chyba gdzieś w sobie chowamy – o tym, że Hollywood w znacznej mierze tworzy banda hipokrytów, wariatów i pomyleńców, którym od czasu do czasu zdarza się nakręcić dobry film, w międzyczasie zaś albo próbują nakarmić widzów niestrawną papką dla idiotów, albo z lubością oddają się wpisanemu w swoją pracę nieróbstwu, imprezowaniu i szkodzeniu sobie nawzajem.

Hollywood to powieść, w której Bukowski może swobodnie puścić w ruch swoje zdolności do krytycznej obserwacji i ostrego podsumowywania otaczającej go rzeczywistości. Z drugiej strony jest to także tekst, w którym rzeczywiście czuć nadchodzącą emeryturę pisarza – choć autor wciąż jest w świetnej formie i nie traci ani odrobiny ze swojego literackiego stylu czy niepokornego charakteru, da się wyłapać w Hollywood pewną stateczność, tryb życia i pisania diametralnie odmienny od tego, jaki Bukowski i jego bohater prowadzili w młodości. Dla jednych może to być mankamentem, dla innych wybawieniem od wulgarności – w gruncie rzeczy to po prostu naturalna kolej rzeczy, nieunikniona ewolucja człowieka, która trochę go zmienia i nagina ku rzeczywistości, nie pozbawiając jednak najistotniejszych, najbardziej charakterystycznych cech i właściwości. Okazuje się bowiem, że Bukowski jest znakomity zawsze – niezależnie od wieku i trybu życia.

Tekst ukazał się także na portalu Bookmania.com.pl

Przeczytaj także: