Dziś znów #CierpięZaMilijony i analizuję kolejny odcinek drugiego sezonu Wiedźmina i jego związki z prozą Sapkowskiego – a tym razem będą to prawdziwe cierpienia, bo epizod zatytułowany Kaer Morhen zaiste obfituje w absurdalne wątki. Geralt i Ciri w końcu docierają do tajnego, ukrytego w górach zamku, gdzie wiedźmini robią… zupełnie nietajną imprezę, w dodatku przerwaną przez pojawienie się potwora. A Yennefer spotyka wiedźmę z chatki na bazyliszkowej łapce i rozpoczyna kuriozalny wątek, który ostatecznie doprowadzi nas do skandalicznego finałowego odcinka. No same przyjemności! Nie traćmy więc czasu i zobaczmy, co z tego wyszło… [Tekst w oczywisty sposób zawiera spoilery].
Analizy
Premiera drugiego sezonu netflixowego Wiedźmina już za nami, tradycyjnie ruszamy więc z analizą poszczególnych odcinków i tego, ile z książek Andrzeja Sapkowskiego ostało się po przeniesieniu tej historii na ekran. Drugi sezon pod tym kątem niestety nie powala i jako samozwańcza największa fanka wiedźmina podczas pracy nad tą serią wpisów #CierpięZaMilijony… Na szczęście jednak na rozgrzewkę dostajemy odcinek pierwszy zatytułowany Ziarno prawdy, który jeszcze w miarę trzyma się opowiadania pod tym samym tytułem i w którym to Geralt spotyka dotkniętego klątwą Nivellena i jego tajemniczą ukochaną. Zobaczmy, co z tego wyszło! [Tekst w oczywisty sposób zawiera spoilery].
Finałowy odcinek pierwszego sezonu Wiedźmina zatytułowany Coś więcej bierze na tapet opowiadanie pod tym samym tytułem – w którym to Geralt ratuje kupca przed potworami, majaczy w gorączce i w końcu wbrew zwątpieniu odnajduje swoje przeznaczenie. Intro odcinka pokazuje nam, jak symbole, którymi sygnowane były poprzednie epizody, stapiają się w jeden znak: połączenie głowy wilka symbolizującej Geralta, gwiazdy kojarzącej się z obsydianowym naszyjnikiem noszonym przez Yennefer oraz jaskółki będącej elfim przydomkiem Ciri. Tak też wątki trójki najważniejszych bohaterów i trzy linie czasowe ostatecznie splatają się w tym finałowym odcinku sezonu. Zobaczmy, jak to wszystko się rozegrało i ile w tym z oryginalnego tekstu Sapkowskiego! [Tekst w oczywisty sposób zawiera spoilery].
Siódmy odcinek netflixowego Wiedźmina konfrontuje naszych bohaterów z konsekwencjami podjętych przez nich decyzji. Geralt wraca do Cintry i trafia w sam środek jej rzezi, Yennefer publicznie zostaje ogłoszona odpowiedzialną za rosnącą potęgę Nilfgaardu, a Ciri postanawia nie korzystać z pomocy życzliwej osoby i zamiast tego po raz kolejny przekonuje się, jaki świat jest niebezpieczny. Odmiennie niż w przypadku poprzednich odcinków, epizod siódmy zatytułowany Przed upadkiem, nie adaptuje żadnego konkretnego opowiadania, wypełnia za to luki między wydarzeniami i dopowiada co nieco, opierając się na rozrzuconych po różnych miejscach prozy Sapkowskiego fragmentach. Sprawdźmy więc, co z tego wszystkiego wyszło! [Tekst w oczywisty sposób zawiera spoilery].
Szósty odcinek Wiedźmina zatytułowany Ginące gatunki bierze na warsztat kultowe opowiadanie Granica możliwości, w którym Geralt i reszta ferajny stykają się ze złotym smokiem. W polskich widzach ta konkretna przygoda Geralta może budzić szczególną nostalgię (we mnie budzi), bo tak się składa, że w naszej rodzimej ekranizacji z początków wieku ten akurat fragment okazał się być bardzo… memiczny. Wiecie, Geralt z maślanym wzrokiem oświadcza, że „lubi smoki”, Yennefer majta nogami, Jaskier, równie rozmarzonym tonem przyłącza się do zachwytów przyjaciela i oświadcza „smoku, jesteś piękny”… no i sam smok. Który, mimo że wygląda cokolwiek sympatycznie, nie jest najwybitniejszym dziełem z dziedziny efektów specjalnych, nawet jak na tamte czasy. Bardzo, bardzo delikatnie mówiąc. To wszystko pobrzmiewa gdzieś w głowie polskiego odbiorcy, sprawdźmy więc, jak netflixowy Wiedźmin poradził sobie ze smokiem – i jak szósty odcinek ma się do adaptowanego opowiadania Sapkowskiego. [Tekst w oczywisty sposób zawiera spoilery].
Chyba wszyscy rozumieją żart o tym, że Superman nosi majtki na zewnątrz kostiumu (a za jego przykładem idą też inni superherosi) – do tego stopnia, że Supermajty stały się w powszechnej świadomości nieodłącznym, choć cokolwiek prześmiewczym, atrybutem superbohaterskości. Ale skąd one się wzięły i czemu miały służyć? Czytam właśnie bardzo ciekawą książkę Esther De Dauw o reprezentacji płci w amerykańskich komiksach i natknęłam się na fantastyczny fragment, którym wprost muszę się z wami podzielić – bo rzuca nieco światła na iście freudowskie motywy stojące za Supermajtami, a przy tym jednocześnie bawi i daje do myślenia.
Zauważyłam pewną rzecz – za każdym razem, kiedy gdziekolwiek jest mowa o jakiejkolwiek kobiecie-superbohaterce, w komentarzach natychmiast pojawia się paru mężczyzn, którzy koniecznie muszą wspomnieć o tym, jaką to beznadziejną postacią jest Kapitan Marvel i jak sam fakt powstania o niej filmu bezpowrotnie zniszczył świat. Nawet, jeżeli komentowany materiał w ogóle jej nie dotyczy. Dlaczego tak się dzieje? Mam pewne podejrzenia: autorzy tych komentarzy chyba nie zauważyli, że ten jeden jedyny raz jakaś bohaterka nie została stworzona z myślą o ich potrzebach. Albo, co jeszcze ciekawsze, zauważyli i nie mogą przejść nad tym do porządku dziennego.
Od Matyldy z Leona zawodowca po Nikitę – kultura popularna uwielbia motyw dziewczynek i kobiet (zwłaszcza młodych) parających się zabijaniem. Na fali Czarnej Wdowy, której bohaterka została wyszkolona na superskuteczną zabójczynię, postanowiłam przyjrzeć się nieco bliżej motywowi asasynki w popkulturze – i opowiedzieć wam o kilku moich ulubionych postaciach szkolonych do zabijania. [Tekst zawiera pewne spoilery do kilku popularnych produkcji].
Opowieść Podręcznej to głośna dystopia autorstwa Margaret Atwood o autorytarnym, ultrareligijnym reżimie zbudowanym na niewolnictwie i wyzyskiwaniu kobiet. Choć na pierwszy rzut oka mroczny świat ukazany w powieści może się wydawać odległą, brutalną fantazją, pełną nieprawdopodobnych okrucieństw, to Opowieść Podręcznej jest znacznie mocniej osadzona w realnej rzeczywistości, niż chcielibyśmy sądzić. Margaret Atwood nie zamierzała epatować wymyślonym cierpieniem – a raczej pokazać świat, jakim jest, i ostrzec przed tym, jaki może być. Dlatego też bardzo dbała o to, by wydarzenia i wątki, które pojawiają się w jej książkach i nakręconym na ich motywach serialu, miały swój precedens w historii. I właśnie temu przyglądam się w poniższym tekście – prześledzimy w nim realne wydarzenia i postaci, które stały się inspiracją dla świata przedstawionego w Opowieści Podręcznej. [Tekst jest pełen spoilerów, ale i okropności – czytacie na własną odpowiedzialność].
Tegoroczna oscarowa gala odbędzie się w cieniu pandemii – i nie chodzi tu tylko o to, że ze względów bezpieczeństwa ceremonia będzie wyglądała zupełnie inaczej niż dotychczas. Pandemiczny klimat wyraźnie widoczny jest też na liście nominowanych filmów, z których wiele dotyka emocji i sytuacji, które w ostatnich miesiącach w jakiś sposób stały się udziałem nas wszystkich. Śmierć, żałoba, poczucie zamknięcia w klatce i zwierzęta, które pomagają nam przetrwać – te motywy wracają jak refren w kolejnych oscarowych produkcjach i nierzadko przeplatają się po kilka w jednym filmie.