Kadr z filmu Ona, reż. Spike Jonze, 2013.

Absolutnie musicie obejrzeć: Ona/Her

by Mila

Miała na imię Samantha i była idealna. Mówiła ciepłym, roześmianym głosem Scarlett Johansson, była zabawna, błyskotliwa,  potrafiła słuchać tak, żeby zrozumieć, i mówić tak, by zmusić do refleksji. Cieszyło ją poznawanie świata i przekraczanie własnych ograniczeń. Przeczuwała potrzeby i pragnienia, ochoczo wychodziła im naprzeciw, dbała, kochała, pragnęła… Miała tylko jedną zasadniczą wadę – była bezcielesnym systemem operacyjnym.

Wielkimi krokami zbliża się polska premiera najnowszego filmu Spike’a Jonze’a Ona (Her), nagrodzonego trzema Złotymi Globami i nominowanego do Oscara w pięciu kategoriach. Razem z Theodorem (Joaquin Phoenix) poznajemy w nim Samanthę, cudowne dziecko wyjątkowo twórczych programistów, zadziwiający wytwór zaawansowanej technologii, który szybko wykracza poza ramy sztucznej inteligencji i okazuje się być samodzielną, czującą istotą o własnej osobowości i bardzo ludzkich pragnieniach. W świecie nie tak bardzo znowu dalekim od współczesnego Jonze umieszcza poruszającą, subtelnie opowiedzianą historię bardzo bliskiej relacji nie do końca międzyludzkiej – miłości pomiędzy mężczyzną i „żyjącym” systemem operacyjnym, uczucia podszytego pustką, samotnością i przytłaczającym głodem bliskości.

Ona w najmniejszym nawet stopniu nie jest jednym z tych filmów, w których komputery skrupulatnie i morderczo niszczą ludzkość. Ba, nie ma w tym filmie ani odrobiny moralizatorstwa i krzyku o upadku społeczeństwa czy szkodliwości wymysłów techniki, a niestandardowa bądź co bądź historia miłosna nie podlega żadnym moralnym osądom. Przyglądamy się jedynie uważnie rodzącej się relacji dwóch czujących istot, ich rosnącej wzajemnej fascynacji, a w obliczu intrygującej i pociągającej Samanthy sami chwilami zapominamy z kim (z czym?) mamy do czynienia, by wkrótce ze zdwojoną siłą zdać sobie sprawę z tragizmu związku skazanego na dojmujące niespełnienie.

Jeżeli Ona nie wzbudzi w was żadnej refleksji czy nie poruszy wrażliwych strun, najprawdopodobniej nie macie serca. Bo o ile film umiejętnie stara się unikać moralnego wyrokowania, to nie waha się równocześnie stawiać istotnych pytań o to, co nazywamy miłością, o palącą potrzebę bliskości w świecie powierzchownych i egoistycznych relacji, o to wszystko, czym już dzisiaj wypełniamy bolesną pustkę w sercach, ramionach i łóżkach. Być może niektórych z nas wciąż jeszcze śmieszą wymyślone przez Japończyków poduszki w kształcie męskiego ramienia, nie da się jednak ukryć, że powoli acz nieubłaganie zdajemy się jako społeczeństwo dryfować w dość smutnym kierunku… Kto wie, ilu z nas ustawiłoby się w kolejce po własny odpowiednik Samanthy, by choć raz w życiu doświadczyć bliskiej, bezpiecznej relacji z kimś, kto bardzo stara się nas zrozumieć.

Kadr z filmu "Ona", reż. Spike Jonze, 2013.

Kadr z filmu Ona, reż. Spike Jonze, 2013.

Poza oczywistą warstwą treściową Ona urzeka i czaruje jeszcze co najmniej dwoma aspektami – pierwszym z nich jest kolor, nienachalna, ale bardzo dobrze zaplanowana gra barwami i emocje tak umiejętnie wykreowane przy ich pomocy. Pięknie się na te róże i błękity patrzy i pięknie się przy ich pomocy odczuwa. Druga sprawa to aktorstwo, choć lista ważnych członków obsady jest bardzo krótka i ogranicza się właściwie do Joaquina Phoenixa i głosu Scarlett Johansson. On najmniejsze subtelności świetnie oddaje gestem, ona samymi słowami, samym dźwiękiem kreśli złożoną, niemal namacalną postać pięknej – choć przecież niewidocznej – kobiety.

Ona na ekranach polskich kin już od 14 lutego, szczerze polecam!

Przeczytaj także:

3 komentarze

~Monika 7 lutego 2014 - 14:15

Jeżeli chodzi o aktorstwo, oprócz fenomenalnego głosu Scarlett i jak zwykle świetnego Phoenixa, pozostała mi też w pamięci rola Amy Adams. Aktorka ma na koncie coraz ciekawsze występy – choćby Mistrz w 2012 roku, w 2013 American Hustle i Ona. Potwierdzam, że sam film jest rewelacyjny, zupełnie inny, wspaniały zarówno w warstwie fabularnej jak i wizualnej. Przy okazji – po naszym długim milczeniu zapraszam na bloga pod nową domeną – przeniosłyśmy się z „wswieciekina.blogspot.com”:) Pozdrawiam.

Mila 7 lutego 2014 - 20:24

Amy Adams, owszem, całkiem niezła 🙂 chociaż ostatnio widziałam ją w tylu filmach, że zaczynam odczuwać lekki przesyt 🙂

~hdtv 11 lutego 2014 - 17:15

Zapraszam do oglądania 🙂
http://hot-premiery.pl/video/ona-napisy/

Komentarze zostały wyłączone.