Kadr z filmu Iron Man, reż. Jon Favreau, 2008.

7 kultowych filmowych momentów, których nie było w scenariuszu

by Mila

Trudno mówić o dobrym filmie bez dobrego scenariusza. Ale czasem zdarza się, że już na planie twórcy puszczają wodze wyobraźni i udaje im się zaimprowizować coś, co autorom scenariusza nawet się nie śniło… a co ma szansę na zawsze zapisać się w historii kina. Przed wami 7 kultowych filmowych momentów, których nie było w scenariuszu.

Nierówny pojedynek – Poszukiwacze zaginionej Arki

Kojarzycie tę świetną scenę, w której Indiana Jones na arabskim targu niby to ma się pojedynkować z gościem uzbrojonym w imponujący miecz, ale zamiast tego wyciąga pistolet i po prostu do niego strzela? Według scenariusza rzeczywiście miało dojść do walki, w czasie której Indy miał rozbroić typa swoim biczem. Ale w dniu kręcenia tej sceny Harrison Ford był… cokolwiek niedysponowany (według różnych źródeł miał zatrucie pokarmowe albo nawet dyzenterię). Źle się czuł, chciał jak najszybciej skończyć tę scenę – i dlatego postanowił zakończyć ten niewygodny pojedynek strzałem z pistoletu. To błyskotliwe rozwiązanie nie tylko spodobało się reszcie ekipy, ale też do dziś jest jedną z najbardziej kultowych scen z całej serii.

Kadr z filmu <em>Poszukiwacze zaginionej Arki</em>, reż. Steven Spielberg, 1981.
Kadr z filmu Poszukiwacze zaginionej Arki, reż. Steven Spielberg, 1981.

Miłosne wyznania – Gwiezdne Wojny: Imperium kontratakuje

Skoro już jesteśmy przy Harrisonie Fordzie, nie sposób nie wspomnieć innego zaimprowizowanego przez aktora kultowego momentu w innej kultowej serii filmów. Na chwilę przed tym, jak Han Solo ma zostać zamrożony w karbonicie, księżniczka Leia wyznaje mu miłość. Scenariusz przewidywał, że Solo najnormalniej w świecie odpowie „ja też cię kocham”, ale Ford jakoś tego nie czuł i uważał, że niespecjalnie pasuje to do jego bohatera. Postanowił więc odpowiedzieć po prostu „wiem” – i po raz kolejny stworzył ikoniczną scenę, która przemawia do wyobraźni całych pokoleń widzów. Wieść niesie, że George Lucas, delikatnie mówiąc, nie był tą zmianą zachwycony – zgodził się ją zatrzymać w filmie dopiero, kiedy wypadła dobrze podczas pokazów testowych.

Kadr z filmu <em>Gwiezdne Wojny: Imperium kontratakuje</em>, reż. Irvin Kershner, 1980.
Kadr z filmu Gwiezdne Wojny: Imperium kontratakuje, reż. Irvin Kershner, 1980.

Ingerencja natury – Władca Pierścieni. Dwie wieże

Chwilę przed tym, jak Aragorn, Legolas i Gimli podjeżdżają do siedziby króla Theodena, widzimy, jak wzburzona Eowina po konfrontacji ze Żmijowym Językiem wybiega z pałacu i spogląda w dal – a powiewająca obok niej flaga nagle zrywa się z drzewca i odlatuje, bardzo symbolicznie podkreślając upadek i rozkład Rohanu. Kawał świetnego scenopisarstwa, prawda? Tyle tylko, że ta piękna metafora jest zasługą… silnego wiatru i tego, że ktoś z ekipy niedostatecznie mocno przymocował flagę. To nowozelandzka pogoda nadała metaforyczny wymiar tej świetnej scenie, a potem wystarczyło już tylko dokręcić odpowiednią reakcję Viggo Mortensena.

Kadr z filmu <em>Władca Pierścieni: Dwie wieże</em>, reż. Peter Jackson, 2002.
Kadr z filmu Władca Pierścieni: Dwie wieże, reż. Peter Jackson, 2002.

Dialogi w filmie – Śpiewak Jazzbandu

Śpiewak Jazzbandu jest uważany za pierwszy dźwiękowy film w historii kina… ale to, w jaki sposób dźwięk zaistniał w tym filmie, a może nawet w ogóle w kinie, w dużej mierze zawdzięczamy aktorskiej improwizacji. Początkowo Warner Brothers zamierzali wprowadzić do filmów dźwięk wyłącznie po to, by dodać do nich piosenki śpiewane przez aktorów, nagrywania dialogów ani scen mówionych nie było w planach. A tymczasem podczas kręcenia sceny występu przed publicznością aktor Al Jolson zaśpiewał piosenkę, a potem wciąż nagrywany zaczął mówić do publiczności: „poczekajcie, jeszcze niczego nie słyszeliście!”. Całkiem możliwe, że to tej małej samowolce zawdzięczamy dialogi w filmach – a przynajmniej to, że pojawiły się już w tamtym momencie.

Kadr z filmu <em>Śpiewak Jazzbandu</em>, reż. Alan Crosland, 1927.
Kadr z filmu Śpiewak Jazzbandu, reż. Alan Crosland, 1927.

Funny how? – Chłopcy z ferajny

W pełnej napięcia scenie podczas rozmowy przy stole pod adresem gangstera padają słowa „jesteś zabawnym facetem” – a grający go Joe Pesci zaczyna drążyć i dopytywać, co to niby znaczy, że jest zabawny. Czy żartuje? Czy naprawdę się wkurzył? Czy zaraz ktoś zginie? Ten kultowy moment został zaimprowizowany, rzekomo na podstawie własnych doświadczeń aktora z bezmyślnym palnięciem gangsterowi prosto w oczy, że jest zabawny… Ale Pesci nie powiedział o tym żadnemu z pozostałych aktorów przy stole, więc konsternacja na ich twarzach jest jak najbardziej autentyczna – a na dodatek pomaga mocniej zaakcentować scenę.

Kadr z filmu <em>Chłopcy z ferajny</em>, reż. Martin Scorsese, 1990.
Kadr z filmu Chłopcy z ferajny, reż. Martin Scorsese, 1990.

You talkin’ to me? – Taksówkarz

Kultowa scena, w której Robert De Niro mówi do lustra, jest w całości wyrazem inwencji twórczej aktora. W scenariuszu było napisane wyłącznie tyle, że bohater ma stanąć przed lustrem i mówić do siebie – ale w kwestii tego, o czym właściwie ma mówić, dano aktorowi pełną swobodę. De Niro zaczął więc próbować różnych rzeczy – i w końcu wyszło mu słynne „Mówisz do mnie?”, które na zawsze zapisało się na liście kultowych cytatów.

Kadr z filmu <em>Taksówkarz</em>, reż. Martin Scorsese, 1976.
Kadr z filmu Taksówkarz, reż. Martin Scorsese, 1976.

Tożsamość bohatera – Iron Man

Jeśli ktoś jeszcze ma jakieś wątpliwości, że Robert Downey Junior JEST Iron Manem – chyba nie ma lepszego argumentu niż ta scena. RDJ przez wszystkie lata pracy nad rolą Tony’ego Starka improwizował całkiem sporo różnych kwestii, ale ta jedna jest szczególna. Scenariusz pierwszego Iron Mana nie przewidywał końcowego zwrotu akcji, w którym bohater podczas konferencji prasowej decyduje się ujawnić swoją tożsamość, zwłaszcza że w komiksach Stark przez dłuższy czas trzyma to w sekrecie. RDJ uznał jednak, że takie olanie zasad i podpisanie się pod wszystkim, co właśnie osiągnął, dobrze wpisuje się w charakter bohatera o dość przerośniętym ego. Marvelowski szef szefów Kevin Feige był tym pomysłem zachwycony i do dzisiaj utrzymuje, że ta jedna improwizacja zmieniła kierunek całego MCU i dała twórcom odwagę do nieco swobodniejszego obchodzenia się z materiałem źródłowym – a zwłaszcza z trzymaniem tożsamości bohaterów w sekrecie.

Kadr z filmu <em>Iron Man</em>, reż. Jon Favreau, 2008.
Kadr z filmu Iron Man, reż. Jon Favreau, 2008.

Kto by pomyślał, że czasem jedno zaimprowizowane zdanie potrafi tyle zmienić?

Przeczytaj także: