10 najlepszych filmów dekady

by Mila

Koniec roku i zbliżające się przejście w lata 20. sprzyja różnego rodzaju podsumowaniom, dzięki którym możemy spojrzeć na kulturę ostatnich lat w nieco szerszej perspektywie. Moje zestawienie 10 najlepszych seriali ostatniej dekady możecie sprawdzić tutaj, a dzisiaj przyjrzyjmy się najlepszym i najważniejszym filmom ostatnich 10 lat. Przed wami moje bardzo subiektywne i ułożone w przypadkowej kolejności zestawienie:

Avengers (2012)

Mówcie, co chcecie, ale ten film na dobre zmienił myślenie o współczesnym rozrywkowym kinie. To właśnie wtedy zaczęła się moja przygoda z filmami Marvela i to właśnie wtedy wielkie filmowe uniwersum zaczęło nabierać kształtów. Avengers byli przełomowym wydarzeniem – pierwszym superbohaterskim crossoverem na taką skalę w filmie live action. Wyznaczali też trendy w tym, jak od strony technicznej robi się tego typu kino. I wciągnęli do świata komiksowych bohaterów całe rzesze nowych widzów. Wszyscy doskonale wiemy, że mogłabym zapełnić całe to zestawienie wyłącznie filmami Marvela, ale oszczędzę wam tego. Dodam tylko, że w Infinity WarEndgame na zamknięcie dekady Marvel zaproponował nam kolejną odsłonę Avengersów, znów przechodząc samego siebie, przekraczając kolejne granice i organizując filmowy event na niespotykaną dotąd skalę. Jeśli ta dekada nie należała do Marvela, to nie wiem, do kogo miałaby należeć.

Kadr z Avengers, reż. J. Whedon, 2012.
Kadr z Avengers, reż. J. Whedon, 2012.

Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie (2016)

Ten włoski film o grupce przyjaciół przy stole był dla odmiany bardzo kameralny… ale właściwie z miejsca stał się kultowy, podbił serca widzów (i producentów) na całym świecie i ledwie trzy lata po premierze pobił już rekord Guinnessa w liczbie krajów, do których zostały sprzedane prawa do remake’ów. Wszystkiemu „winien” jest w punkt napisany scenariusz pełen uniwersalnych problemów i emocji, które doskonale rezonują z widzami niezależnie od ich pochodzenia, doświadczeń czy kinowego obycia. Kto jakimś cudem jeszcze nie widział żadnej z wersji tego filmu, zdecydowanie powinien nadrobić – najlepiej włoski oryginał!

Kadr z filmu Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie, reż. Paolo Genovese, 2016.

Nowy początek (2016)

Ten genialny film o pierwszym kontakcie z pozaziemską rasą udowadnia dwie zaskakujące rzeczy: po pierwsze, że najwyraźniej jednak da się jeszcze zrobić film o niehumanoidalnych kosmitach, którzy nijak nie przypominają zielonych ludzików, i po drugie, że można nakręcić fascynujący i trzymający w napięciu film, którego głównym tematem jest… lingwistyka. I choćby za te dwa osiągnięcia należy mu się miejsce w moim rankingu – chociaż zalet ma zdecydowanie więcej!

Kadr z filmu Nowy początek, reż. Denis Villeneuve, 2016.

Dunkierka (2017)

Dunkierka to mistrzowski pokaz tego, jak używać w kinie dźwięku do budowania napięcia. A także jak zbudować stresujący film wojenny, w którym wróg i zagrożenie praktycznie cały czas czai się gdzieś poza kadrem, zamiast wyskakiwać na nas z ekranu. Film Nolana zresztą nie tylko pod tym względem wymyka się schematom gatunku – jak na kino wojenne Dunkierka to film zaskakująco kameralny, wręcz intymny, a jednocześnie w ogólnym rozrachunku i tak spektakularny!

Logan (2017)

Skoro mówimy o wymykaniu się ramom gatunku, fenomenalny efekt osiągnął też Logan, który niby opowiada o jednych z najbardziej znanych komiksowych superbohaterów, a jednocześnie bardzo wyraźnie romansuje z postapokaliptycznym kinem drogi i kameralnym rodzinnym dramatem. Logan, po kilku średnio udanych produkcjach na temat X-Menów, rozbłysł jak prawdziwa gwiazda i był pięknym pożegnaniem Hugh Jackmana w ikonicznej roli Wolverine’a.

Kadr z filmu Logan, reż. James Mangold, 2017.

Zimna wojna (2018)

Teoretycznie w tym zestawieniu powinna się pojawić Ida jako ta, która wreszcie przyniosła Polsce upragnionego Oscara za film nieanglojęzyczny… Ale nic nie poradzę na to, że z tych dwóch obrazów Pawlikowskiego kręconych w dość podobnym stylu to Zimna wojna bardziej przemawia do mojej wyobraźni. Tak, jak chyba i do wyobraźni widzów na całym świecie, bo nie da się ukryć, że to też Zimna wojna jest tym polskim filmem, który w ostatnich latach zrobił największą karierę poza granicami naszego kraju. Pięknie nakręcona, zilustrowana fenomenalną muzyką, opowiadająca o bardzo uniwersalnych porywach serca Zimna wojna to mój sentymentalny faworyt wśród polskich filmów.

Kadr z filmu Zimna wojna, reż. Paweł Pawlikowski, 2018.
Kadr z filmu Zimna wojna, reż. Paweł Pawlikowski, 2018.

Lobster (2015)

Ten cudownie dziwaczny film Lanthimosa z miejsca skradł moje serce, brutalnie obnażając prawdę o tym, w jaki sposób sami traktujemy swoje serca – podczas dobierania się w pary. Satyra na związki, samotność i przede wszystkim na to, w jaki sposób poszukujemy partnerów, jest tu widoczna jak na dłoni i wcale nie trzeba jej jakoś mocno wydłubywać spod warstwy absurdu i dziwacznych wydarzeń na ekranie. Czy to jest film przyjemny i łatwy w odbiorze? Nie – zarówno ze względu na niestandardową formę, jak i diagnozę nas samych, która może być trudna do przełknięcia… Ale zdecydowanie jest to film fascynujący i jeśli nie boicie się trochę bardziej eksperymentalnego kina, zdecydowanie warto Lobstera nadrobić!

Kadr z filmu Lobster, reż. Yorgos Lanthimos, 2015.

Tamte dni, tamte noce (2017)

Żeby nie było, że jestem taka strasznie cyniczna – doceniam też bardziej klasyczne, słodko-gorzkie historie o miłości. A chociaż Tamte dni, tamte noce opowiadają o wakacyjnym romansie dwóch młodych mężczyzn, to wypisz-wymaluj są bardzo klasycznie opowiedzianą historią miłosną. I to historią bardzo poruszającą, osadzoną w przepięknych okolicznościach włoskiej przyrody i świetnie zagraną – za samą ostatnią scenę Timothée Chalamet powinien zgarnąć wszystkie nagrody świata. Będziecie przy tym filmie płakać, przeżywać, ale i zrobi wam się ciepło na serduszkach – a ja będę mocno bronić tezy, że to zdecydowanie jeden z najlepiej opowiedzianych romansów dekady!

Kadr z filmu Tamte dni, tamte noce, reż.
Kadr z filmu Tamte dni, tamte noce, reż. L. Guadagnino, 2017.

Służąca (2016)

Perełka prosto z Korei – w tym filmie nic nie jest takie, jakie się na pierwszy rzut oka wydaje. Perfekcyjnie skonstruowany scenariusz wprowadza nas w historię oszusta, który w zmowie z pokojówką próbuje uwieść i omotać bogatą arystokratkę… by po kilku radykalnych skrętach sprytnie wyprowadzić fabułę w takie rejony, jakich byśmy się zupełnie nie spodziewali. Film wodzi nas za nos i na każdym kroku zaskakuje, zapewniając przednią, ale i inteligentną rozrywkę. Wszystko to jest ubrane w piękny historyczny kostium i hipnotyzujące aktorstwo, a do tego przyprawione nutką humoru i sporą dawką erotyki. Korea Południowa jest zresztą bardzo dobra w tego typu zaskakująco skonstruowanych filmach – drugim świetnym przykładem z ostatnich lat jest choćby Parasite.

Joker (2019)

Jeden z najgłośniejszych filmów ostatnich lat – i chyba też najbardziej poruszających. Tutaj znów kino wychodzi od komiksów i wzbija się na bardzo ambitny poziom, zarówno w formie, jak i w przekazie. Kultowy złoczyńca i przeciwnik Batmana dostaje w tym filmie bardzo ludzką, cierpiącą twarz w fenomenalnej interpretacji Joaquina Phoenixa, a my z rosnącym przerażeniem patrzymy na to, jak społeczeństwa same tworzą swoje własne demony. Może trochę wbrew intencjom twórców, ale Joker stał się swego rodzaju komentarzem do różnych ponurych elementów współczesnego świata.

Kadr z filmu Joker, reż. Todd Phillips, 2019.
Kadr z filmu Joker, reż. Todd Phillips, 2019.

Wybór zaledwie 10 filmów nie był łatwym zadaniem, dlatego pozwolę sobie przypomnieć wam jeszcze kilka filmów, które zasługują chociaż na wzmiankę. W końcu ostatnich 10 lat przyniosło nam między innymi przepiękny dramat science fiction Ona, eksperyment w postaci realnie kręconego na przestrzeni 12 lat filmu Boyhood, a także nowe i świetne wcielenie Mad Maxa. Perfekcyjny Grand Budapest Hotel z miejsca stał się źródłem kultowych, symetrycznych i pastelowych kadrów, a szalony i błyszczący Rocketman dał nam szczerą i porywającą biografię Eltona Johna, sprawiając, że znów miesiącami nuciliśmy jego piosenki. Zachwycaliśmy się komentarzami na temat Hollywood w chaotycznie błyskotliwym Birdmanie, a rewelacyjna Faworyta na dobre umieściła na hollywoodzkiej mapie Yorgosa Lanthimosa i Olivię Colman. Było się czym zachwycać w ostatnich latach – dajcie znać, jakie filmy was zachwyciły najbardziej!

Przeczytaj także: