Wbrew temu, o czym staram się przekonać moich czytelników, książka, film czy serial nie zawsze są czystą przyjemnością… Czasem trafia się bowiem taki bohater, który istnieje chyba tylko po to, żeby doprowadzać odbiorcę do szału. Bohater, który na każdym kroku wymusza deklaracje (choć zazwyczaj bez pokrycia): koniec, nie oglądam/nie czytam tego więcej!
Nie mam tu na myśli tych bohaterów, których po prostu uwielbiamy nienawidzić, bo są tak dobrze napisani… Taka na przykład Cersei ma sporo za uszami i budzi spore emocje, ale nie słyszałam jeszcze, żeby ktoś z jej powodu przestał oglądać Grę o Tron albo chociaż omijał sceny z jej udziałem. Nie znam też przypadku, żeby ktoś alergicznie reagował na śmiech Janice z Przyjaciół, mimo że ten śmiech był przecież doskonale drażniący…
Myślę raczej o takich bohaterach, na których po prostu nie możesz patrzeć, o tych odpychających, irytujących postaciach, które poważnie zakłócają Ci całą przyjemność obcowania z książką, filmem czy serialem… A założę się, że takich nie brakuje.
Gdybym mogła wymieniać bez końca, musiałabym pewnie wspomnieć o Ally McBeal, bohaterkach Dziewczyny z pociągu, Izabeli Łęckiej… ale wszystkie te postaci znalazłyby się dopiero w poczekalni mojej prywatnej listy najbardziej irytujących bohaterów.
Pierwsza dziesiątka prezentuje się natomiast tak:
10. Frodo Baggins
Żeby nie było żadnych wątpliwości – kocham pana Frodo, tak jak kocham cały przecudowny świat stworzony przez Tolkiena. Ale nie da się ukryć, że pomimo tego sentymentu wcale pana Frodo nie lubię.
Frodo, zwłaszcza w towarzystwie Sama, już w książce był dość denerwujący… ale sprawy pogorszyły się jeszcze bardziej, kiedy dodatkowo niesamowicie plastycznej twarzy udzielił mu Elijah Wood, a Peter Jackson z relacji dwóch hobbitów zrobił już nie tyle bromance, co jakiś podejrzany związek, który ultrakatolicki Tolkien mógłby już chyba uznać za światopoglądowo niepokojący.
Tak jak wszystkie trzy części Władcy Pierścieni mogłabym oglądać raz za razem i bez końca, tak odkąd Frodo oddala się od drużyny, za każdym razem kusi mnie, żeby pomijać jego sceny… Od tego momentu cała rola Wooda ogranicza się już tylko do zdziwionego wybałuszania oczu, zmęczonego pojękiwania i robienia min, do których opisu nadaje się tylko słownictwo ściśle związane z nadużywaniem narkotyków. Ja też robię wtedy miny, ale zgoła innego rodzaju.
9. Harry Potter
To zadziwiające, jak wokół irytującego głównego bohatera można można zbudować naprawdę świetną historię… Było tak w przypadku Władcy Pierścieni, jest tak i w przypadku Harry’ego Pottera.
Książkowy Harry zawsze był jakiś taki… mniej interesujący niż cała reszta bohaterów. Byłby po prostu nijaki, gdyby w pewnym momencie z przytupem nie wszedł w okres dojrzewania – bo właśnie wtedy zaczął mnie po prostu drażnić. I wcale nie pomagało mu rozdmuchane ego ani przekonanie o własnej wyjątkowości…
8. Bella Swan
Tak, czasem zdarza mi się czytać gnioty… Choćby po to, żeby się upewnić, że niektórym ludziom po prostu powinno się zabronić pisania.
Bella Swan jest idealnym przykładem tego, jak nie konstruować postaci kobiecej: nijaka, nudna, zakompleksiona, niczego nie potrafi i niczym się nie wyróżnia. Naprawdę musiała wyjątkowo smacznie pachnieć, skoro w całym swoim stuletnim życiu pewien, no niech im będzie, „wampir” zakochał się właśnie w niej.
A potem stało się najgorsze: Bella dostała nieruchomą i pozbawioną mimiki twarz Kristen Stewart. I do miałkości postaci doszła jeszcze bezbarwność roli. Koszmar.
7. Dana Brody
Homeland zachwycił mnie dosłownie od pierwszego odcinka. Tak się jednak dziwnie składa, że w tym rewelacyjnym serialu znalazły się aż dwie bohaterki, które trudno było znieść…
Pierwsza z nich to wiecznie zbuntowana i wiecznie naburmuszona córka sierżanta Brody’ego. Nastolatki mają to do siebie, że z natury są zwykle dość denerwujące… Ale Dana Brody o kilka długości wyprzedza wszystkich swoich rówieśników. Jest tak irytująca, że ponoć nie znosi jej nawet wcielająca się w tę postać aktorka.
6. Carrie Mathison
Skoro już jesteśmy przy Homeland… główna bohaterka też nie jest najlepsza w zjednywaniu sobie sympatii widzów. W tym przypadku jednak sprawa jest bardziej skomplikowana, bo z czasem coś w Carrie zaczyna nas oswajać. Zaczynamy rozumieć jej chorobę, trochę zaczynamy rozumieć jej motywacje…
Nie zmienia to jednak faktu, że z szaloną mimiką Claire Danes i w połączeniu z zabójczym uporem, chaotycznym ryzykanctwem oraz historią podbojów seksualnych wśród terrorystów Carrie Mathison bywa naprawdę odpychająca.
5. Will Graham
Claire Danes jest żoną pewnego pana o oczach szczeniaczka i nazwisku Hugh Dancy. Hugh Dancy musi być natomiast zainspirowany rolą swej żony w Homeland, bo najwyraźniej postanowił w Hannibalu stworzyć postać o jeszcze bardziej irytującej mimice i stylu bycia. Ot, trochę małżeńskiej rywalizacji.
Jego bohater, którego lubię z przekąsem nazywać Kapitanem Empatią, dokonał niemożliwego – sprawił, że z własnej woli przestałam oglądać coś, gdzie można było bezkarnie godzinami gapić się na Madsa Mikkelsena. I to jest miara jego odpychającej kreacji.
4. Królowa Aslaug
Nie wiem, czy zdecydowały o tym niepokojąco ostre rysy twarzy przyszłej królowej wikingów, ale nie znoszę jej od pierwszej chwili, kiedy tylko pojawiła się na ekranie. Może dlatego, że chwilowo wygryzła Lagerthę z należnego jej miejsca… A może dlatego, że Aslaug jest po prostu durną babą, która myśli innymi częściami ciała niż mózg… i chyba jest przy tym najsłabszą i najbardziej zależną od innych kobietą ze wszystkich, jakie przewinęły się przez Wikingów. I rzecz jasna – nigdy, ale to nigdy nie wybaczę jej faktu, że przez jej głupie decyzje musiałam się pożegnać z piękną Siggy.
3. Mike Ross
Mike Ross awansował na podium, a nawet dzielnie bił się o drugie miejsce w tym rankingu tak naprawdę dopiero za sprawą piątego sezonu W garniturach. Dopiero w tym roku apogeum osiągnęła jego tendencja do postępowania zgodnie ze swoim cokolwiek narcystycznym wewnętrznym kodeksem moralnym. „Nieważne, że robię krzywdę absolutnie wszystkim dookoła i nikomu moje postępowanie nie wyjdzie na dobre. Gdybym zachował się inaczej, nie mógłbym spojrzeć sobie w oczy.” Ewidentnie z krzywdą bliskich osób żyje się łatwiej niż ze złamaniem wewnętrznego kodeksu.
2. Elena Gilbert
Tak, oglądałam Pamiętniki Wampirów. Poza oczywistymi wadami jak to, że wstyd się do tego przyznać i że scenarzyści od dawna chyba nie byli w pracy trzeźwi, serial ma kilka istotnych zalet. Po pierwsze, ma świetną ścieżkę dźwiękową. Po drugie, jest mistrzowsko napisany, jeśli chodzi o manipulowanie emocjami widowni. No i po trzecie, jest na co popatrzeć – praktycznie wszyscy bohaterowie płci obojga są po prostu ładni i apetyczni.
Niestety żadna z tych zalet nie jest w stanie przyćmić do bólu wprost irytującej osobowości głównej bohaterki. Elena byłaby może całkiem sympatyczna… gdyby nie jej irytująca potrzeba zbawiania wszystkich wokół. Nawet jej typowo nastoletnie rozterki miłosne nie są tak trudne do zniesienia, jak skrajny egoizm ukryty pod płaszczykiem źle pojętego altruizmu.
Najzabawniejsze jest jednak to, że chociaż przez Elenę średnio po każdym odcinku zapowiadałam „koniec z tym cholernym serialem”, ostatecznie pożegnałam się z nim w momencie… kiedy Elena z niego zniknęła. W pewnym sensie. I pewnie nie na długo. Totalny zbieg okoliczności, rzecz jasna.
1. Skyler White
Obecnie moim niekwestionowanym numerem jeden na liście najbardziej irytujących bohaterów jest właśnie ona – żona Waltera z Breaking Bad. To była prawdziwa niechęć od pierwszego wejrzenia. Wszystko w tej kobiecie doprowadza mnie do szału, od jej mimiki, przez sposób mówienia i spojrzenie na świat, aż po wszystkie naprawdę idiotyczne decyzje, jakie co krok zdarza jej się podejmować. Jeśli cokolwiek sprawi, że nie dotrwam do końca serialu, będzie to właśnie Skyler. Ale już tylko jeden sezon, może jakoś wytrwam… Brrr, nie znoszę jej tak bardzo, że aż brak mi słów, żeby to wyrazić…
Oto mój ranking i jego niekwestionowana królowa. A jak to wygląda w waszym przypadku? Którzy bohaterowie doprowadzają was do szału? I, najważniejsze pytanie, czy według was w historii telewizji istniała bardziej irytująca postać niż Skyler White? Podzielcie się opinią w komentarzach 😉
7 komentarzy
Gdzie jest ten nieszczęsny, wkurzający klon Belli, znaczy się Anastasia? Bellę w bólach zdzierżyłam, choć było ciężko. Nastka… #@$%^&*()_
Ufff. XD
Zgadzam się z Frodem. W zasadzie przyznaję, że czasami kawałki z nim i Samem czytałam mocno, mocno po przekątnej (to jak przeczytanie po przekątnej połowy książki… ughg). Harry jakoś… dunno. Przeczytałam 4 tomy w jakimś szalonym tempie 14 lat temu i na tym mi się skończyło. xD Pozostałych bohaterów posta nie znam… może to i lepiej? 😛
Tej pani od Greya nie ma, bo jakoś szkoda mi było życia na zapoznanie się z tymi wszystkimi „dziełami”, gdzie się pojawia 😉
A ja sie pytam gdzie jest Sansa Stark ? Czyzby na 11 miejscu ? xD
Na dwunastym, zaraz za Branem Starkiem 😉
Ano chyba że tak 😀 A co do Skyler White to zgadzam się w 110% bardziej wkurzającej postaci jeszcze wżyciu nie widziałem, nienawiść od 1 sezonu do końca serialu.. 😉
Mike Ross? Nieeeee! Rachel Zane! To jest dopiero irytująca postać. I Carrie z Homeland. Porzuciłam przez nią serial.
Córka Jacka Bauera!
Komentarze zostały wyłączone.