Imagine: wolność wyobraźni

by Mila

Już od wczoraj na ekranach polskich kin gości Imagine – nowy film Andrzeja Jakimowskiego, twórcy m. in. SztuczekZmruż oczy. Można go także zobaczyć w ramach festiwalu Off Plus Camera w Krakowie, podczas którego Imagine bierze udział w konkursie polskich filmów fabularnych. O sensie nazywania polskim filmem międzynarodowej koprodukcji nie zamierzam z nikim dyskutować. Tym jednak, co z radością zaraz uczynię, będzie odesłanie was do kin z moim błogosławieństwem. Bo naprawdę warto ten film zobaczyć.

Kadr z filmu „Imagine”, reż. Andrzej Jakimowski, 2012.

Imagine – w dużym skrócie – opowiada historię mężczyzny, który przyjeżdża do ośrodka dla niewidomych w Portugalii, by uczyć młodych pacjentów orientacji w przestrzeni przy użyciu metody przypominającej echolokację. Ian (Edward Hogg) sam także jest niewidomy, mimo tego z niezwykłą łatwością i pewnością porusza się po tętniącym życiem mieście i zupełnie nowych miejscach, uważnie nasłuchując dochodzących ze świata odgłosów oraz oceniając pozycję obiektów na podstawie odbijających się od nich dźwięków. Władzom ośrodka stosowane przez niego metody wydają się jednak kontrowersyjne i zagrażające bezpieczeństwu pacjentów, nie trudno się więc domyślić, że należy się spodziewać konfliktów na tym polu.

Z pozoru historia bardzo prosta. Imagine ma w sobie jednak znacznie więcej, do głębi porusza i urzeka, nie tylko niesamowitym ciepłem, ale także bardzo pozytywną energią bijącą z ekranu. To film bardzo uporządkowany, świetnie przemyślany i zrealizowany – wszystko w nim jest na swoim miejscu. Już sam sposób pokazywania rzeczywistości, niewielkie przestrzenie, fragmentaryczne zdjęcia i ukrywanie przed oczami widza istotnych obiektów budują wrażenie pewnego ograniczenia, rozczłonkowania świata, podziału na małe, niezwiązane ze sobą kawałki doświadczenia, co stanowi najbardziej chyba metaforycznie zbliżoną do rzeczywistości próbę oddania doświadczeń osób niewidomych, jaką można pokazać za pomocą obrazu. Delikatna, radosna muzyka pozwala utrzymać pozytywny nastrój podczas całego seansu, mimo że temat przecież nie jest łatwy i chwilami powoduje ukłucia niepokoju czy smutku. Świetne, otwarte zakończenie jest tak idealne, że innego wprost nie potrafię sobie wyobrazić.

Sam Andrzej Jakimowski mówi, że Imagine to film o wolności, takiej wolności, którą osiągnąć można tylko dzięki swojej własnej wyobraźni. Trudno się z nim nie zgodzić. Młodzi pacjenci ośrodka większość czasu spędzają w zamknięciu, odizolowani od zewnętrznego świata, który mógłby być dla nich niebezpieczny. Ich opiekunowie starają się zapewnić im komfortowe warunki, dbają o to, by nie stała się im krzywda. Gdzieś w tym wszystkim gubi się jednak cały wielki świat, który jest może dla tych dzieci znacznie trudniejszy do doświadczenia, ale na pewno nie niemożliwy do osiągnięcia i poznania. Dopiero przyjazd Iana otwiera i znacznie poszerza ich rzeczywistość. To przy nim uczą się przełamywać własny strach i w pełni wykorzystywać swoje możliwości – łączyć ograniczone, fragmentaryczne dane z różnych zmysłów, słuchu, zapachu, dotyku, integrując je w wyobraźni w zrozumiałą, fascynującą całość. Ian pokazuje dzieciakom szansę na normalne życie, niejako przywraca im wolność.

Nie jest to bynajmniej postać kryształowo czysta, ani tym bardziej wszechmocna. Ian także popełnia błędy, te dosłowne, które da się odczytać z kolejnych zadrapań i siniaków na jego twarzy, ale i te wewnętrzne, moralne. Podczas seansu możemy się zastanawiać, dlaczego w niektórych momentach Ian nie mówi prawdy, ukrywa drobne fakty, podkolorowuje rzeczywistość. Interpretacje jego zachowań są ponoć bardzo różne, wrażliwemu widzowi trudno się jednak będzie pozbyć wrażenia, że działania Iana mają głęboki sens – chce rozbudzić w swoich podopiecznych ciekawość, wrażliwość i odwagę, nie daje im do ręki gotowych sposobów, ale uczy poszukiwania skutecznych rozwiązań. Stara się uczynić ich świat tak pięknym, jak to tylko możliwe. Nauczycielem Ian jest świetnym, tak jak świetnym jest też towarzyszem i dobrym człowiekiem.

Naprawdę warto Imagine zobaczyć, nawet jeśli na pierwszy rzut oka historia charyzmatycznego nauczyciela uwielbianego przez uczniów i potępianego przez władze – wałkowana przecież w kinie już niezliczoną ilość razy – wydaje się schematyczna i prosta. Jakimowski wprawnie przełamuje bowiem schemat, z wielkim sercem i całą gamą technicznych sztuczek podchodząc do tematu. W jego rękach Imagine staje się filmem uniwersalnym – niezależną ani od czasu, ani od przestrzeni lekcją życia i przełamywania własnych ograniczeń.

Przeczytaj także:

1 komentarz

~Julka 14 kwietnia 2013 - 08:02

Dużo słyszałam o tym filmie, a pani recenzja tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że to niewątpliwie dobry film. Ciekawie napisane, czyta się przyjemnie i nawet nie wiedziałam kiedy doszłam do końca. 😉 Zapraszam do siebie. 🙂

Komentarze zostały wyłączone.