Oto stoję w deszczu ciała…

by Mila

15 maja nakładem wydawnictwa Jirafa Roja ukazała się książka Edy Ostrowskiej Oto stoję w deszczu ciała. To drugie wydanie bardzo intymnego pamiętnika młodej dziewczyny, który po raz pierwszy ukazał się trzydzieści lat temu.

Oto stoję w deszczu ciała to przejmujący zapis zmagań młodej, zbyt wrażliwej dziewczyny z rzeczywistością, której nie chce zaakceptować, jej rozpaczliwych prób powstrzymania procesu wchodzenia w dorosłość. Dwudziestoletnią Edę poznajemy w momencie, kiedy za wszelką cenę stara się zostać przyjęta na oddział psychiatryczny, by już po chwili stać się świadkami jej prób samobójczych i narkotykowych ciągów. Swoje niełatwe doświadczenia dziewczyna skrupulatnie notuje w pamiętniku przy pomocy słów równie pogmatwanych, jak jej uczucia. Chwilami narracja wspina się na szczyty poetyckości, by za moment zmienić się zupełnie i w niezwykle plastyczny sposób udokumentować stany głęboko naznaczone działaniem środków psychoaktywnych. Obok tych – wydawałoby się – zupełnie oderwanych od przyziemnego świata chaotycznych ciągów myśli, Eda potrafi także nakreślić zadziwiająco trafny obraz społeczności pacjentów szpitala psychiatrycznego, używając w tym celu niemal wyłącznie zasłyszanych na oddziale wypowiedzi.

Ta zagubiona młoda dziewczyna z niezwykłym uporem i stanowczością stara się przekonać samą siebie i wszystkich wokół o tym, że jest szalona – ale czy jest naprawdę? Nie ulega wątpliwości, że w zderzeniu z brutalnym, nieprzyjaznym światem rządzonym paskudnymi regułami jej neurotycznie wrażliwa dusza cierpi. Ale czy to już szaleństwo? Jej bunt i pogłębiająca się ucieczka od rzeczywistości noszą ślady histerii, może nawet narcyzmu… Gdyby nie niezwykły dar zamiany cierpienia w poezję, nikt pewnie nie traktowałby Edy ulgowo, wrzucenie jej do jednego worka z histeryczkami i symulantkami dramatycznie usiłującymi zwrócić na siebie uwagę byłoby nad wyraz proste – zwłaszcza, że Eda nigdy wprost nie mówi, co jej tak właściwie leży na sercu, co ją boli, co uwiera. Ubrane w piękne słowa irracjonalne ciągi myśli do niczego zdają się nie prowadzić, dopiero gdzieś na samym końcu pomiędzy wierszami da się odnaleźć przyczynę wszystkiego – paraliżujący lęk przed dorosłością i bunt przeciwko światu, który każe porzucić dzieciństwo.

Oto stoję w deszczu ciała to książka, obok której nie można przejść obojętnie. W rozpoetyzowanym stylu pisania Edy Ostrowskiej można się albo zakochać, albo go znienawidzić. I być może właśnie w kontrowersji tkwi siła tego pamiętnika. To także książka, której nie da się czytać w pośpiechu, jej lektura wymaga zatrzymania się na chwilę, uwagi, refleksji, niemal kontemplacji. Gdy do niej podejść w odpowiedni sposób, można się zachwycić. Jednak bez odrobiny samozaparcia i otwartej postawy nietrudno o zniechęcenie czy zmęczenie tym osobliwym zapisem dramatu.

Pamiętnik Edy stanowi także ciekawą zapowiedź późniejszej kariery poetki, której – pomimo tak silnych tendencji autodestrukcyjnych – udało się przetrwać i zaprezentować światu całkiem znaczący dorobek literacki, zapisując się jednocześnie na stałe na kartach historii jako postać ważna dla polskiej kontrkultury lat osiemdziesiątych. Problemy, którymi autorka dzieli się z czytelnikiem, ani trochę nie straciły na aktualności przez ostatnie trzydzieści lat, z pewnością co bardziej wrażliwe osoby odnajdą w Edzie bratnią duszę, której udało się w zamknąć w słowach niemal niewyrażalny lęk i bunt przeciwko konieczności zderzenia dziewczęcej naiwności z bezlitosną rzeczywistością.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu
Jirafa Roja

Przeczytaj także: