Oscary 2019: przewidywania i wróżenie z fusów

by Mila

Zadziwiające, jak na przestrzeni kilku lat może się zmienić stosunek człowieka do oscarowej gali. Najpierw po prostu trzyma się kciuki za swoich ulubieńców. Potem zaczyna się myśleć, że być może kibicowanie najbardziej udanym artystycznie filmom jest dosyć naiwne… i zaczyna się doszukiwać nagród motywowanych politycznie. Potem powoli odkrywa się mechanizmy rządzące Oscarami. A na końcu czyta się pełną solidnych informacji książkę o Nagrodach Akademii i nie ma się już żadnych wątpliwości – Oscarami żądzą marketing, lobbowanie i pieniądze.

Jeśli wydawało wam się, że Akademicy sumiennie oglądają wszystkie nominowane filmy przed oddaniem swojego głosu… Cóż, wydawało wam się. Najłatwiej jest im zainteresować się filmami i twórcami, o których dużo się mówi. I o których dużo mówią producenci, którzy próbują nakłonić członków Akademii do zwrócenia uwagi właśnie na ich film. Z tej perspektywy robienie oscarowych przewidywań to dziwne doświadczenie – bo zaskakująco często film, któremu kibicujesz, film najlepszy artystycznie i film, który ma realne szanse wygrać, to trzy różne produkcje… I właśnie w takim rozszczepionym duchu będę dziś snuć przewidywania i wróżyć z fusów.

Najlepsze efekty specjalne

Mój wybór? Avengers. Infinity War. Bo to Avengers. Obiektywnie? Avengers. Albo Pierwszy człowiek, ale tu jest dużo więcej subtelności. Kto ma realne szanse? Trudno powiedzieć. Z efektami specjalnymi jest tak, że ludzie zapamiętują te, które najłatwiej im zauważyć – które wyraźnie widać w filmie jako coś obcego czy fantastycznego. Wielka małpa, Godzilla, te sprawy. A w tegorocznym zestawieniu są: inwazje kosmitów, awatary w grze komputerowej, Kubuś Puchatek spacerujący po Londynie, obce planety gdzieś w odległej galaktyce… właściwie tylko kosmos widziany oczami astronauty wydaje się jakiś taki… swojski i naturalny.

Najlepszy scenariusz oryginalny

Mój wybór? Faworyta. Obiektywnie? Nie podzielam ogólnych zachwytów nad Pierwszym reformowanym, bo koszmarnie się na nim wynudziłam… Ale rzeczywiście, fabuła kilkakrotnie skręca w takie rejony, o które bym jej nie podejrzewała, a jednak opowieść jest spójna i wiarygodna. Kto ma realne szanse? Na pewno nie powinna ich mieć Roma, bo ten film zdecydowanie nie stoi scenariuszem… Być może Pierwszy reformowany, ale dzięki nietypowej formie narracji może tu wypłynąć także Vice.

Najlepszy scenariusz adaptowany

Mój wybór? Can you ever forgive me? Opowiedzieć w zabawny i ciepły sposób historię o bohaterce, którą trudno lubić, to jest sztuka. Ale tego filmu nikt nie widział. Obiektywnie? Prawdopodobnie Gdyby ulica Beale umiała mówić. Albo BlacKkKlansman. Kto ma realne szanse? Sporo mówi się w tej kategorii o BlacKkKlansman. Nie zdziwiłabym się też, gdyby statuetka przypadła Narodzinom gwiazdy… Scenariuszowo to nie było arcydzieło, ale Akademicy widzieli już kilka wersji tej historii i być może ich myśli będą się kierować w tę stronę na zasadzie porównania.

Najlepszy krótkometrażowy dokument

Mój wybór? Period. End of the sentence. Obiektywnie? Nie udało mi się obejrzeć Lifeboat, ale najbardziej wciągający i zaskakujący jest chyba Black sheep. Kto ma realne szanse? Stawiałabym na Period. End of the sentence. Netflix ma pieniądze na uwodzenie Akademików, a w powiązaną z nim inicjatywę społeczną włączyło się kilka młodych gwiazd.

Najlepszy film dokumentalny

Mój wybór? RBG. Wiecie, ja lubię feministyczne historie. Obiektywnie? Nie udało mi się obejrzeć bardzo chwalonego Free solo ani Of fathers and sons – ale z pozostałych Minding the gap jest świetnym filmem, który z pozoru opowiada o jeżdżeniu na desce i życiu młodych ludzi w Stanach, ale im dłużej się na niego patrzy, tym więcej wychodzi z niego znaczeń i diagnoz społecznych. Kto ma realne szanse? Nie wiem, jak skutecznie lobbują producenci poszczególnych produkcji… Ale bohaterka RBG zaskakująco stała się w ostatnich latach niemal ikoną amerykańskiej popkultury, więc prawdopodobnie żyje gdzieś w świadomości Akademików.

Najlepsza piosenka

Mój wybór? Shallow. Widziałam wszystkie nominowane tu filmy i tylko z Shallow jestem w stanie zanucić więcej niż jeden wers. Obiektywnie? Ponoć rozebrana na czynniki pierwsze przez profesjonalnych muzyków Shallow nie jest wybitnym utworem… Ale nie widziałam, żeby ktoś tak rozbierał resztę nominowanych. Kto ma realne szanse? Shallow chyba najmocniej okupowała listy przebojów. Ale All the starsBlack Panther też narobiła trochę szumu.

Najlepsza muzyka oryginalna

Mój wybór? Black Panther. Obiektywnie? Prawdopodobnie ścieżka z Gdyby ulica Beale umiała mówić. Kto ma realne szanse? Mam nadzieję, że któryś z powyższych.

Najlepszy dźwięk

Mój wybór? Nie mam żadnego. Obiektywnie? Nie będę udawać, że pamiętam, w którym z tych filmów lepiej brzmiały dialogi i inne elementy dźwiękowe niebędące muzyką. Kto ma realne szanse? Jeśli potraktować dźwięk jako całość, najlepiej brzmiał pewnie Bohemian Rhapsody i nie zdziwiłabym się, gdyby to ten film wskazywali Akademicy… Ale czy wsadzenie do filmu piosenek Queen, które ZAWSZE brzmią fenomenalnie, to nie jest aby droga na skróty?

Najlepszy montaż dźwięku

Mój wybór? Ciche miejsce. Serio. Uważam, że byłoby to zabawne, gdyby nagrodę za montaż dźwięku dostał film, w którym większość wydarzeń rozgrywa się w grobowej niemal ciszy. Obiektywnie? Prawdopodobnie Ciche miejsce. Nie oszukujmy się, zrobienie filmu, w którym nagle dźwięk i jego brak mają TAKIE znaczenie, to nie lada sztuka. Kto ma realne szanse? Naprawdę nie zdziwię się, jeśli wygra Ciche miejsce. Pod tym względem był to film na tyle wyjątkowy, że mógł zapaść Akademikom w pamięć… Oczywiście zakładając, że go widzieli. W przeciwnym razie być może będą wskazywali Bohemian Rhapsody.

Najlepszy montaż

Mój wybór? Vice. Obiektywnie? Też chyba Vice. Kto ma realne szanse? Ze względu na to, że Vice opowiada swoją historię bardzo niestandardowo i rozmaite zabiegi techniczne są w nim bardzo widoczne, prawdopodobnie on najbardziej zapadł Akademikom w pamięć. Chociaż z drugiej strony, końcowa sekwencja Bohemian Rhapsody też może robić wrażenie.

Najlepsza scenografia

Mój wybór? Faworyta. Obiektywnie? Powiedziałabym, że Faworyta. Ale wnętrza statków kosmicznych w Pierwszym człowieku też wyglądają imponująco. Kto ma realne szanse? Bukmacherzy stawiają na Faworytę, ale dzielnie goni ją Black Panther.

Najlepsze kostiumy

Mój wybór? Black Panther. Obiektywnie? Prawdopodobnie należałoby docenić wykonane z jeansu, a jednak bardzo pasujące do epoki kostiumy w Marii, królowej Szkotów. Pytanie, czy Akademicy wiedzą, z czego je wykonano. Kto ma realne szanse? Podwójne szanse ma Sandy Powell nominowana aż za dwa filmy: FaworytęMary Poppins powraca. Ale nie obrażę się, jeśli Akademicy nagrodzą kolorowe kostiumy afrykańskiej rodziny królewskiej w Black Panther, zwłaszcza, że było o nich głośno, a aktorzy na premierze jeszcze podkręcali modowe szaleństwo swoimi kreacjami.

Najlepsza charakteryzacja i fryzury

Mój wybór? Maria, królowa Szkotów – charakteryzacja to była jedna z nielicznych dobrych rzecz w tym filmie. Obiektywnie? Prawdopodobnie skandynawska Granica. Tak realistycznie oszpeciła bohaterów, że do dzisiaj śnią mi się po nocach. Kto ma realne szanse? Vice. Akademia kocha upodabnianie aktorów do znanych postaci. A tu w grę wchodzą współczesne znane postaci z amerykańskiej polityki.

Najlepszy pełnometrażowy film animowany

Mój wybór? Spider-Man: Uniwersum. Obiektywnie? Spider-Man: Uniwersum. Kto ma realne szanse? Spider-Man: Uniwersum. Tu nie ma żadnych wątpliwości.

Najlepszy krótkometrażowy film animowany

Mój wybór? One small step. Mała astronautka, wielkie marzenia i bardzo dużo uczuć. Obiektywnie? Kategorie animacji są pod tym względem trochę podchwytliwe… Bo w zasadzie nie wiadomo, co liczy się bardziej – fabuła i emocje czy styl i jakość animacji. A żeby było jeszcze trudniej, rywalizują ze sobą tak różne stylistycznie filmy, że w zasadzie trudno je porównywać…  Kto ma realne szanse? Bao. Bo jest od Pixara. A Pixar wygrywa.

Najlepszy film krótkometrażowy

Mój wybór? Chyba Madre – to miniaturka jednego z moich ulubionych rodzajów filmów, gdzie akcja rozgrywa się w całości w jednym pomieszczeniu. Obiektywnie? Szczerze mówiąc, cała stawka fabularnych krótkometrażówek jest w tym roku tak przytłaczająca przemocą i nieszczęściem, że ciężko się o nich myśli. I prawie wszystkie są w stanie przemielić widza emocjonalnie. Kto ma realne szanse? Z uwagi na podejmowanie tematu rasizmu, prawdopodobnie Skin. Ale z drugiej strony, 4 na 5 nominowanych filmów pokazuje dzieci w skrajnych i okropnych sytuacjach – nie zdziwiłabym się, gdyby głosy Akademików rozłożyły się tutaj bardzo po równo.

Najlepszy film nieanglojęzyczny

Mój wybór? Zimna wojna. Obiektywnie? To jest jak zwykle bardzo silna kategoria. Z jednej strony jest okrzyknięta arcydziełem Roma… Ale w związku z tym, że ja się od niej boleśnie odbiłam, polecam waszej uwadze także bardzo mocne Kafarnaum. Zimna wojna też nie ma się czego wstydzić.  Kto ma realne szanse? Myślę, że Akademicy będą wybierać między RomąZimną wojną.

Najlepsze zdjęcia

Mój wybór? Łukasz Żal i Zimna wojna. Obiektywnie? Łukasz Żal. Albo Alfonso Cuaron za Romę. Bijcie się, panowie. Kto ma realne szanse? Obaj. Co prawda w Faworycie Robbie Ryan wyczynia z kamerą dziwne rzeczy i dokłada tym filmowi znaczeń, więc może Akademicy zwrócą na to uwagę… Ale chyba nic w tym roku nie wygra z czernią i bielą.

Najlepszy reżyser

Mój wybór? Paweł Pawlikowski. Yorgos Lanthimos. Nie umiem się zdecydować. Obiektywnie? Alfonso Cuaron. W Romie widać rękę upierdliwego perfekcjonisty z wielką wizją. Ale Pawlikowski jest drugi na liście perfekcjonistów. Kto ma realne szanse? Cuaron. Chociaż filmy Lanthimosa i Adama McKaya są już założeniach na tyle wyraziste, że mogły zapaść Akademikom w pamięć. Kto wie.

Najlepszy aktor drugoplanowy

Mój wybór? Mahershala Ali. Obiektywnie? Mahershala Ali. Albo Sam Elliot, tych jego kilka drobnych drobnych scen naprawdę wbijało w fotel. Kto ma realne szanse? Sam Elliot. I Mahershala Ali. Akademicy co prawda lubią biograficzne role, a Sam Rockwell wygląda i brzmi jak George Bush… Ale on dopiero co triumfował na Oscarach, może czas na przerwę.

Najlepsza aktorka drugoplanowa

Mój wybór? O dziwo, Emma Stone, mimo że specjalnie za nią nie przepadam. Obiektywnie? Regina King. Kto ma realne szanse? Regina King robi furorę na rozdaniach nagród. Pytanie tylko, czy wystarczająco dużo Akademików obejrzało nowy film Barry’ego Jenkinsa. Prawdopodobnie większość Akademików widziało Vice, więc może Amy Adams powinna sobie na wszelki wypadek przygotować podziękowania.

Najlepszy aktor pierwszoplanowy

Mój wybór? Viggo Mortensen. Obiektywnie? Prawdopodobnie Willem Dafoe jako Vincent van Gogh – ale tego filmu prawie nikt nie widział. Kto ma realne szanse? Rami Malek – możemy się spierać, ile Freddie Mercury w wykonaniu Maleka ma wspólnego z oryginałem… Ale chłopak odwalił solidny kawał aktorskiej roboty. Nie zdziwiłabym się też, gdyby Viggo Mortensen dostał Oscara trochę na zasadzie przeprosin, że do tej pory go ignorowano… Chociaż to wcale nie powinno umniejszać jego naprawdę wyrazistej roli. W zasadzie może się zdarzyć też Christian Bale – Akademia lubi aktorów skłonnych się oszpecać dla roli.

Najlepsza aktorka pierwszoplanowa

Mój wybór? Olivia Colman. Obiektywnie? Prawdopodobnie Glenn Close. Kto ma realne szanse? Glenn Close zgarnęła za rolę w Żonie już całkiem sporo nagród. Ale nie zdziwiłabym się też, gdyby nagrodzono Lady Gagę – Akademia bardzo lubi piosenkarki z udanymi występami na ekranie.

Najlepszy film

Mój wybór? Faworyta. Obiektywnie? Prawdopodobnie Roma, chociaż mi z tym filmem wybitnie nie po drodze. Kto ma realne szanse? To nie jest kategoria łatwa do wróżenia z fusów… Choćby dlatego, że jest w niej sporo filmów, o których było w Stanach bardzo głośno, i takich, które członkowie po prostu lubią. Są Narodziny gwiazdy, nie dość, że dobrze wszystkim znane, to jeszcze o artystach, z którymi członkowie Akademii lubią się utożsamiać. W tym samym kluczu, wzbogacony o uwielbiane wątki biograficzne, jest Bohemian Rhapsody, a także Green Book, który dodatkowo dorzuca istotne i wciąż palące problemy rasowe, jest też filmem wprost przeuroczym i pełnym dobrej energii. No i nie zapominajmy o Black Panther – nawet jeśli film ma pewne wady, nie da się ukryć, że jest to sukces kasowy, film ważny dla dużej grupy widzów, i przede wszystkim produkcja, o której było bardzo głośno. Wiecie… mało który Akademik ma czas obejrzeć wszystkie nominowane filmy. Zazwyczaj ogląda te, o których jest głośno. Naprawdę nie będę zdziwiona, jeśli wygra którykolwiek z tych tytułów.

Tako rzecze Mila. Ile z tego się sprawdzi, dowiemy się już niebawem – oby sprawdziła się chociaż część. W przeciwnym razie, jeśli Akademicy podzielą zachwyty krytyków nad Romą, oscarowa noc będzie szalenie nudna, a Cuaron mógłby zamieszkać na scenie, żeby nie biegać w tę i z powrotem. Nie życzę mu źle, ale może jednak lepiej dla widowiska, żeby tak się nie stało. Dajcie znać w komentarzach, za które filmy i role trzymacie kciuki!

Przeczytaj także: