Na początku był głód

by Mila

Powoli i nieubłaganie zbliża się sesja, być może więc jest to czas na jakąś popularnonaukową lekturę, która całkiem przyjemnie pozwoli nam udawać, że jednak robimy coś konstruktywnego 🙂 Proponuję dziś Marka Konarzewskiego i jego książkę pod intrygującym tytułem Na początku był głód.

Rzecz cała kręci się wokół ewolucyjnych uwarunkowań i historii nawyków żywieniowych człowieka. W oparciu o przegląd stosunkowo świeżych badań naukowych autor stawia pytania o codzienne menu naszych paleolitycznych przodków i nienaturalną z punktu widzenia naszego ewolucyjnego przystosowania sytuację współczesnej obfitości i różnorodności dostępnych pokarmów. Konarzewski przygląda się także skutkom zdrowotnym diet z różnych zakątków świata, zastanawia się nad dobrodziejstwami niedojadania i upodobaniem człowieka do niezliczonej ilości przypraw, a nawet rozważa niezbyt przyjemną tezę o znacznie powszechniejszym niż mogłoby się wydawać kanibalizmie wśród wczesnych ludzkich społeczności. Książka dość krytycznym spojrzeniem obdarza również popularne i oficjalne zalecenia żywieniowe, poddając w wątpliwość ich zasadność i rzekome korzyści dla zdrowia.

Wszystko to i jeszcze więcej podane jest czytelnikowi w bardzo lekkostrawnej i łatwo przyswajalnej formie. Przystępny język, szczypta humoru i klarowne wyjaśnienie najważniejszych biologicznych czy chemicznych terminów czyni z lektury książki Na początku był głód czystą przyjemność. Jedyny problem stanowi dostępność, czy raczej brak dostępności, tego tomu w księgarniach. Wszystkim chętnym pozostaje szperanie w lokalnych bibliotekach lub odmętach internetu – na szczęście tutaj znajdziecie Konarzewskiego bez trudu. A odnaleźć go warto, bo nie tylko jego książka w zaskakujący sposób przyklaskuje powiedzeniu „jesteś tym, co jesz”, ale i może dostarczyć wskazówek (a przynajmniej materiału do rozważań) wszystkim tym, którzy chcieliby w świadomy sposób dbać o swoje zdrowie.

Na dziś to tyle, widzimy się w Nowym Roku, który zaczniemy razem z ukrywającą się pod pseudonimem J. K. Rowling i Wołaniem kukułki 🙂

fot. Państwowy Instytut Wydawniczy

Przeczytaj także:

1 komentarz

~Monika 30 grudnia 2013 - 18:17

Też ostatnio zabrałam się za coś, co ma mi pozwolić sobie wmówić, że przygotowuję się do sesji („Skok w nowoczesność” :)). Tę książkę chyba rzeczywiście ciężko będzie dostać, ale jak ją gdzieś wyhaczę to na pewno przeczytam 🙂

Komentarze zostały wyłączone.