Kobieta w lustrze: głos w sprawie wolności

by Mila

Eric-Emmanuel Schmitt dał się poznać jako pisarz, który prostym, subtelnym językiem potrafi delikatnie pchnąć czytelnika ku głębokim, niemal filozoficznym rozważaniom. Jego ostatnia powieść Kobieta w lustrze także z pewnością nie zawodzi pod względem przesłania. Niemniej jednak na tle poprzednich utworów Schmitta Kobieta w lustrze wypada nieco słabiej.

Powieść ta w dość schematyczny sposób łączy historie trzech żyjących na przestrzeni kilku wieków młodych kobiet. Ich losy przeplatają się w kolejnych rozdziałach, by pod koniec przy pomocy dość przewidywalnego zwrotu fabuły przeniknąć się i zlać w jedną opowieść o poszukiwaniu własnego miejsca w rządzonym stereotypami społeczeństwie.

Kobiecie w lustrze Schmitt daje wyraz swoim feministycznym poglądom, czyniąc z bohaterek kobiety „inne”, takie, które pragną czegoś zupełnie odmiennego, niż się od nich oczekuje. Anne, Hanna i Anny – mimo dzielącego je czasu i różnic osobowościowych czy kulturowych – są właściwie wcieleniem tej samej kobiety, bohaterki, która nie przystaje do środowiska, w jakim przyszło jej żyć, której marzenia, potrzeby, ambicje nie znajdują odzwierciedlenia w stereotypowej roli, w jaką społeczeństwo siłą stara się ją wtłoczyć. Śledząc losy bohaterek, mamy okazję zastanowić się nad ceną przynależności do świata społecznego, możliwością wolnego wyboru własnej drogi życia, wielką odwagą, jakiej wymaga pójście pod prąd oraz wszystkimi konsekwencjami tego dramatycznego kroku. Schmitt może nie zajmuje stanowczego stanowiska w sporze o równouprawnienie kobiet, jednak jego głos zdaje się cicho wnosić do dyskusji szalenie istotną kwestię wolności podążania za własnym sercem.

Tym, co oddala Kobietę w lustrze od kategorii arcydzieł jest paradoksalnie język narracji. Znak rozpoznawczy autora, jego niezwykle mocna strona i niezaprzeczalna zaleta, tutaj niestety nie do końca spełnia swoją rolę. Zwłaszcza w przypadku rozgrywającej się współcześnie historii Anny, głośnej gwiazdy kina, językowe nawyki Schmitta zamiast uwznioślać, nadają jej rysy potwornej naiwności. Rozwrzeszczany, rozerotyzowany i znarkotyzowany świat przemysłu filmowego niezbyt autorowi służy, pod jego piórem staje się nieautentyczny, płytki, nieco przekłamany. W pewnym sensie być może Schmitt kreśli trafny portret zepsutego, rządzonego pieniędzmi środowiska, niemniej jednak robi to, posługując się stereotypami i wypada w konsekwencji nieco jak ktoś, po kim wyraźnie widać, że nie doświadczył tego na własnej skórze. To, co całkiem dobrze sprawdza się w przypadku pozostałych dwóch postaci (choć odnieść można wrażenie, że także dodaje im nie do końca chyba zamierzonej naiwności), w osobie Anny i jej chaotycznej pogoni za zrozumieniem samej siebie zwyczajnie nie gra, wręcz głośno zgrzyta.

Jeśli jednak na tę niedoskonałość przymknąć oko, w ogólnym rozrachunku Kobieta w lustrze jest powieścią nie tylko świetnie skonstruowaną, a przy tym poruszającą, ale także ważnym głosem w sprawie ludzkiej wolności. Warto, by ten głos nie zagubił się gdzieś wśród szumu pędzącego świata, ale by został usłyszany i rozważony.

Powyższa recenzja ukazała się także na portalu Bookmania.com.pl

Przeczytaj także: